28 maja 2019

Rumunia: były socjalistyczny premier ostatecznie skazany za korupcję

(fot.Inquam Photos/Octav Ganea via REUTERS ATTENTION EDITORS/FORUM)

Sąd Najwyższy Rumunii podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji, skazujący wpływowego polityka socjalistycznego Liviu Dragneę z rządzącej Partii Socjaldemokratycznej (PSD) na trzy i pół roku więzienia w związku z zarzutami korupcyjnymi.

 

Liviu Dragnea został oskarżony o wykorzystanie swoich wpływów w celu zdobycia fikcyjnych miejsc pracy dla dwóch kobiet związanych wówczas z PSD. Tym samym Sąd Najwyższy odrzucił poprzednią apelację polityka. Oznacza to, że wyrok ma charakter ostateczny.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Polityk wcześniej otrzymał wyrok w zawieszeniu za sfałszowanie wyników referendum. To zaś uniemożliwiło mu objęcie funkcji premiera po zwycięstwie PSD w wyborach w 2016 roku.

Sąd unieważnił i zawiesił pierwszy wyrok dotyczący korupcji (dwa lata w zawieszeniu w sprawie referendalnej). Dragnea może jednak wyjść z więzienia wcześniej, za dobre sprawowanie. Najpierw musi jednak odbyć karę 2 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności.   

 

Odwołanie przewodniczącego PSD zostało uwzględnione w postępowaniu cywilnym, zmniejszając sumę pieniędzy, jaką musi zapłacić w ramach odszkodowania.

 

Za wyrokiem skazującym opowiedziało się 4 na 5 sędziów. Sędzia, który wydał odrębną opinię, zarzucał niezgodność z prawem orzeczeniu pozostałych sędziów. Sprawa trafiła do trybunału konstytucyjnego.

 

Liviu Dragnea i Floarea Alesu jako jedyni zostali skazani na karę pozbawienia wolności w  związku ze sprawą korupcyjną z udziałem Dragnei. Inni oskarżeni zostali uniewinnieni lub otrzymali wyroki w zawieszeniu.

 

Wskutek wyroku Partia Europejskich Socjalistów (PES) w Parlamencie Europejskim zamroziła współpracę z PSD. Na czerwcowym kongresie zapadnie decyzja o dalszym członkostwie PSD we frakcji. 

 

W tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego PSD uzyskała mniej niż 23 procent głosów. Oznacza to znaczący spadek w porównaniu z 37,6 proc. głosów w 2014 r. Niskie wyniki przyczyniły się do próśb innych polityków socjalistycznych o rezygnację przez Drangeę z mandatu.

Najwięcej europosłów wprowadzi z Rumunii do PE centroprawicowa Partia Liberalno-Narodowa (PNL) i centrowy sojusz USR-PLUS. Zdobyły one razem ponad 48 proc. głosów. Co ciekawe 97 procent Rumunów udało się do urn.

 

Batalia o Parlament Europejski miała także istotny wymiar światopoglądowy. Chodziło o to, czy Rumunia pozostanie państwem konserwatywnym, wiernym tradycyjnym wartościom, czy też zaaprobuje marionetkowe rządy posłuszne europejskim „elitom” spod znaku rewolucji obyczajowej i gender.  

 

Przez Rumunię od kilku lat przetaczały się potężne „protesty obywatelskie” – po części przeciwko skorumpowanej władzy sprawowanej faktycznie przez  tak zwaną pragmatyczną lewicę.

Rządzący politycy PSD, wywodzący się z reżimu komunistycznego w 2016 roku, głosząc hasła w obronie tradycyjnych wartości i zapowiadając walkę z układem oraz ograniczenie przywilejów korporacji, czy też renacjonalizację niektórych przedsiębiorstw, zyskali społeczne wsparcie – na tyle duże, by przejąć władzę.

 

Wkrótce jednak wybuchły protesty, odbywające się pod hasłem „Diaspora u siebie,” prowadzone przez organizacje pozarządowe, mobilizujące rumuńskich imigrantów.

 

Policja stłumiła je w brutalny sposób, co potępił prezydent Klaus Iohannis, niegdyś burmistrz Sybin, reprezentant mniejszości niemieckiej, krytyk rządu związany z Partią Narodowo-Liberalną (PNL), dążącą nie tylko do liberalizacji ekonomicznej, ale przede wszystkim społecznej.

 

Kulminacja antyrządowych demonstracji nastąpiła 5 lutego 2017 r., po tym, jak w Bukareszcie udało się zmobilizować ok. 150–200 tys. osób. Przeciwstawiono się wówczas przyjętym pospiesznie 31 grudnia 2016 r. przez gabinet Sorina Grindeanu projektowi ustawy o szerokiej amnestii i dekretowi, który częściowo dekryminalizował przestępstwa związane ze sprawowaniem urzędów publicznych.

 

„Pragmatyczny” rząd centrolewicowy – jak sam się określa – uzasadniał te działania koniecznością dostosowania prawa do orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego oraz problemem przepełnienia więzień. Niewątpliwie nowe prawa, gdyby zostały zaakceptowane, pozwoliłyby uniknąć kar wielu skorumpowanym politykom. Treść i tryb wprowadzanych regulacji skrytykował samorząd sędziowski, prokurator generalny oraz Państwowa Dyrekcja Antykorupcyjna (DNA), a także Komisja Europejska i część państw zachodnich.

 

Protestom towarzyszył ostry konflikt polityczny między obozem rządowym a „centroprawicowym” – tylko z nazwy – prezydentem Klausem Iohannisem, który oskarżył przeciwników politycznych o podważanie zasad państwa prawa i uderzenie w wymiar sprawiedliwości.

 

Prezydent Iohannis przedstawiający się jako obrońca praworządności, skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o rozpatrzenie legalności działań rządu. Pod wpływem opinii publicznej, władza wycofała się z części proponowanych zmian.

 

Autorem proponowanych zmian w prawie był oskarżony i skazany w pierwszej instancji za nadużycie władzy lider PSD Liviu Dragnea – de facto lider obozu rządowego. Jeszcze jako samorządowiec miał wymusić fikcyjne zatrudnienie dwóch działaczy partyjnych (przez co naraził państwo na stratę ok. 24 tysięcy euro) i nielegalną próbę zorganizowania referendum w 2012 r. Otrzymał wyrok (w zawieszeniu), który uniemożliwił mu formalne pełnienie funkcji premiera.

Gdyby zaproponowane przez Dragneę zmiany w prawie weszły w życie, z pewnością uniknąłby kary jako ich inicjator, a wraz z nim wielu innych działaczy partyjnych.

 

W tle walki o zachowanie „praworządności” rozgrywa się także batalia o projekty energetyczne, w szczególności o duży projekt infrastrukturalny, jakim jest inicjatywa Trójmorza.

 

Źródła: euractiv.com / romaniajournall.ro / pch24.pl

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram