23 czerwca 2015

Odkąd galaktyka Gutenberga zyskała technologiczną zdolność rozszerzania się w nieskończoność, nie ma człowieka, który byłby na bieżąco z lekturą lawinowo ogłaszanych drukiem (bądź e-drukiem) książek. Dawno wyzbyci ambicji bycia na czasie, nienadążający z czytaniem wszystkiego wartościowego, co ukazuje się na rynku, skłonni jesteśmy uznać za nowości publikacje nawet sprzed kilku lat, a już na pewno te świeże, raptem z ubiegłego roku.

 

Ten minimalistyczny przegląd nowalijek wydawniczych rekomendowanych na wakacje (pięć propozycji na dwa miesiące) zacznijmy od pozycji wprowadzonej do obrotu handlowego niespełna dwa miesiące temu.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Od glorii do infamii (2105)


W Od glorii do infamii Krzysztof Masłoń zajął się polskimi pisarzami uwikłanymi w politykę, na szczęście nie tylko twórcami literatury upadłej (stalinistami), jak np. Jerzy Andrzejewski czy Kazimierz Brandys, ale także heroicznymi, nieskażonymi czerwoną zarazą, jak np. Andrzej Bobkowski, Józef Mackiewicz, Sergiusz Piasecki. W sumie autor nakreślił aż trzydzieści jeden portretów prozaików i poetów, o których istnieniu powinien wiedzieć człowiek chcący uchodzić za intelektualistę.

Książka Masłonia nie jest ani syntezą, ani podręcznikiem uniwersyteckim, ani kompendium wiedzy polonistycznej. Jest zbiorem świetnych tekstów branżowych i dla specjalisty, i dla niewykwalifikowanego filologicznie amatora rodzimej beletrystyki. To pozycja napisana soczystym, eseizującym stylem, pociągająca estetycznie. Jej autor bywa dosadny, bywa i frywolny, a niekiedy kolokwialny aż do bólu. I bardzo własny – to chyba najważniejsza cecha narracji Masłonia – indywidualizm, stąd niechęć eseisty do lodowatego, fałszywie obiektywizującego akademizmu, temperatura emocjonalna tekstu, niemaskowana pogarda wobec poprawności politycznej i przykuwające uwagę sądy wartościujące – a takich nie sposób uniknąć, gdy zabiera się głos w sprawie nadal tabuizowanej w Polsce, tj. w kwestii literatów afirmujących swoim upadłym autorytetem komunizm.

 

Dziennik podróży w przeszłość (2014)


O Marku Nowakowskim nie przeczytamy u Masłonia. Pracujący w redakcji „Do Rzeczy” krytyk literacki nie miał powodów pisać o związkach wspomnianego prozaika z komunizmem, gdyż sam pisarz na krótko przed śmiercią zdał z nich relację w Dzienniku podróży w przeszłość.

 

Trudno w to uwierzyć, że Marek Nowakowski, autor mocno kojarzony z antyreżimową opozycją, ceniony nie przez byle kogo, bo przez Zbigniewa Herberta, rósł na komunistycznego janczara. Z Dziennika podróży w przeszłość dowiemy się, jak to się stało, że jednak pisarz na tyle szybko wynurzył się z czerwonej rzeki, że nie podjął się napisania kompromitujących utworów, kadzących samozwańcom trzymającym (kurczowo) władzę nad Wisłą.

 

Dziennik podróży w przeszłość, będąc głównie rozliczeniem z prywatną historią komunizmu, nie przestaje być również portretem powojennej Warszawy, znanej ze Złego Tyrmanda, a więc mitycznej, materialnie obróconej w niebyt, lecz trwającej w literaturze aż do skończenia tekstowego świata.

 

Tankiści (2014)


Mimo że w podtytule Tankistów widnieje dopisek: Prawdziwa historia czterech pancernych, w książce Kacpra Śledzińskiego znajdziemy ledwo śladowe informacje o bohaterach znanych z serialu nakręconego na podstawie powieści Janusza Przymanowskiego. Autor Tankistów postawił sobie inny cel niż zbadanie prawdziwości wątków znanych z superprodukcji tandemu Nałęcki (reżyser serialu) – Przymanowski. Jak na zawodowego badacza przeszłości przystało, Śledziński zajął się (na poły fabularną, na poły dokumentarną) rekonstrukcją szlaku bojowego 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte – realnej formacji taktycznej, w której strukturach walczyli fikcyjni członkowie załogi „Rudego” 102.

Śledziński nie opisuje pierwowzorów serialowo-powieściowych czołgistów, bo… ich nie było. Bo Gustlika, Tomasza i pozostałych zrodziła fantazja Przymanowskiego. Owszem, na marginesie wywodu faktograficznego o rzeczywistych pancerniakach odnajdziemy w Tankistach informację, że niejaki Stanisław Magdyj, podobnie jak Janek Kos, „(…) dodał sobie rok w metryce, aby pójść do wojska”; ba! – wyczytamy również, że istniał T-34 o numerze 102, wóz dowodzony przez Wacława Feryńca. I to by było na tyle, jeśli idzie o fikcję i historię. Reszta w Tankistach jest historią – świetnie opowiedzianą, bowiem Śledziński, służąc historii, nie zapomina o tym, by przybliżyć ją czytelnikowi za pomocą formy podawczej sięgającej po chwyty typowe dla beletrystyki (barwna, działająca na wyobraźnię narracja, elementy powieści akcji).

 

Wilki dwa (2014)


Tytułowymi wilkami są na pewno bohaterowie główni książki: dominikanin Adam Szustak i muzyk rockowy Robert Friedrich, wymieniający się osobistymi doświadczeniami dochodzenia do chrześcijaństwa i trwania w nim. To pierwszy poziom publikacji wydanej przez Znak, powierzchniowy. Jest jeszcze drugi, ważniejszy – antropologiczny. „Wilki dwa” są w każdym z nas: sfera dobra i sfera zła, Bóg i ten drugi. Między nimi wieczysta wojna. O duszę. Moją, twoją. Pławiącą się w wolności. Autonomicznie decydującą, któremu wilkowi chce dać posłuch.

 

Wilki dwa, w podtytule Męska przeprawa przez życie – to propozycja dla twardzieli, czyli ludzi, którzy nie przestraszą się postawić dobra ponad wszystko (sukces, karierę, wygodę, zamożność etc.). To opowieść o Bogu wyciągającym rękę do człowieka zagubionego w iluzorycznym raju własnego egoizmu. To bardzo niebezpieczna książka. Zmagając się z nią, stracisz bardzo dużo z samozadowolenia, przejrzysz na oczy i przerazisz się, że jeszcze tyle masz do zrobienia, by zasłużyć na miano naśladowcy kogoś, kto podobno jest twoim Panem i Mistrzem – Bogiem wcielonym.

 

Pisarze wobec futbolu (2012)


Książka zagłuszona wuwuzelami polsko-ukraińskiego Euro 2012, idealna na wakacyjne uganianie się za piłką, pogłębione po zejściu z boiska refleksją nad fenomenem czy też magią futbolu. A próbują jej dociec tęgie, pisarskie głowy. Jakie konkretnie i z jakim skutkiem, tego dowiemy się, sięgając po teksty literaturoznawcze zebrane w monografię pokonferencyjną przez Lecha Giemzę.

 

O piłce nożnej rozmawia się w Polsce równie często jak o polityce, no bo przecież nad Wisłą każdy zna się na tej prostej dyscyplinie sportowej (okrągła piłka, dwie bramki, dwadzieścia dwie pary nóg ugniatających murawę, nie licząc kończyn arbitrów). Każdy? W takim razie, który nasz poeta kibicuje drużynie klubu Arka Gdynia i nosi zaszczytne miano „Boruca polskiej poezji”?… Chyba najwyższy czas ożywić nasze płaskie, długie Polaków rozmowy o futbolu, czerpiąc z dokonań ekspertów od piękna języka, uwiedzionych lotem piłki poszukującej światła bramki.

 

Mariusz Solecki

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 625 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram