5 lipca 2019

Geopolityczna gra w szachy trwa. Jaką rolę odegra Korea Północna?

(Fotograf: Shealah Craighead. Archiwum: Zuma Press / FORUM)

Względny spokój i atmosfera „końca historii” lat 1991-2001 stanowiły krótkotrwały przebłysk w zwyczajnym biegu dziejów. Normą jest teraz pradawna zasada brzmiąca: człowiek człowiekowi wilkiem. Od symbolicznego momentu, jakim okazał się zamach na World Trade Center, sytuacja międzynarodowa uległa znacznemu zaognieniu. I nie chodzi tu tylko o walkę z terroryzmem, lecz również – a może przede wszystkim – o rywalizację wielkich mocarstw.

 

Rywalizację tę Amerykanie jak na razie przegrywają. Jak bowiem przypominają Jennifer Lind i William C. Wohlforth na łamach „Foreign Affairs” w 1995 roku Stany Zjednoczone wraz z sojusznikami odpowiadały za produkcję około 60 procent globalnego PKB (biorąc pod uwagę parytet siły nabywczej), tymczasem obecnie jest to zaledwie 40 procent. Jeśli chodzi o wydatki na obronę amerykanie produkowali 80 procent, globalnego PKB podczas gdy obecnie już jedynie 52 procent.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Chińczyki trzymają się mocno

Podczas tych niespełna 25 lat dokonały się zatem znaczące zmiany, których istotą jest spadek znaczenia Ameryki w świecie. W efekcie porządek światowy pod przewodnictwem USA stoi pod znakiem zapytania. Zdaniem autorów cytowanego tekstu odpowiednią strategią nie jest jednak wycofywanie się (podobnie jak nie jest nią dalsza ekspansja), lecz utrzymanie status quo.

 

Nawet to jednak nie jest oczywiste, gdyż Wujek Sam ma potężnego konkurenta w postaci chińskiego Smoka. Obecna sytuacja międzynarodowa przypomina zatem pod wieloma względami czasy zimnej wojny, choć głównym konkurentem Stanów Zjednoczonych nie są Rosjanie a Chińczycy. Wojna ta przybiera na razie rywalizacji handlowej o przemożnym wpływie na gospodarkę.

 

Złagodzenie tej rywalizacji na przełomie czerwca i lipca przyniosło pewne wytchnienie. Czas jednak pokaże na jak długo.

 

Czerwony tyran wychodzi z cienia

W tle rywalizacji amerykańsko-chińskiej rośnie prestiż Korei Północnej. Z jej przywódcą spotykali się w ostatnim czasie zarówno chiński przywódca Xi Jinping jak i Donald Trump. Do zdumiewającego spotkania prezydenta USA z dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong Unem doszło podczas szczytu G 20 w Osace (pod koniec czerwca). Obywaj przywódcy przez 45 minut rozmawiali w zdemilitaryzowanej sferze Panmundżom.

 

Media rozpisywały się o tym spotkaniu, gdyż stanowiło ono pierwszy przypadek, gdy na tym terenie znalazł się jakikolwiek prezydent Stanów Zjednoczonych. Donald Trump zapowiedział robocze rozmowy dotyczące porozumienia nuklearnego i poinformował, że zaprosił Kim Dzong Una do Białego Domu. W tej ostatniej sprawie nie doszło jednak do porozumienia.

 

Kontakty Kim Dzong Una z możnymi tego świata nie ograniczają się do spotkania z Donaldem Trumpem. Wszak 20 czerwca z południowokoreańskim liderem spotkał się przewodniczący Chińskiej Partii Komunistycznej i prezydent Chin Xi Jinping. Jak zauważają analitycy z prywatnej agencji wywiadowczej Stratfor [stratfor.com], do spotkania doszło w okresie przedłużonego kryzysu w amerykańsko-chińskich relacjach handlowych.

 

Coraz silniejsza międzynarodowa rola Korei Północnej musi niepokoić, zważywszy na to, że jest to jeden z ostatnich, o ile nie ostatni kraj świata, gdzie wciąż w pełni panuje komunistyczny totalitaryzm. Dość przypomnieć, że w swych założeniach system komunistyczny sprzeciwia się tradycji, rodzinie i własności prywatnej – a więc fundamentom zachodniej cywilizacji. W miejsce tradycji postuluje budowę nowego, utopijnego społeczeństwa. Wszystko, co stare: tradycje, wierzenia, obyczaje, kultura, sztuka, muszą w tym społeczeństwie ustąpić nowemu. W miejsce rodziny w tradycyjnej wersji postuluje się bądź to kolektywne społeczeństwo, bądź przynajmniej rozmywa się ideę rodziny. Prawa rodziców do wychowania dzieci ustępują „prawom” „wszechpotężnego” państwa. Istotę komunizmu stanowi również zniszczenie własności prywatnej, a przecież wraz z własnością zniszczona zostaje ludzka osobowość, wolność i indywidualność.

 

Co z prześladowanymi za wiarę?

Nobilitacja Korei Północnej budzi także oburzenie z powodu trwającego w niej łamania podstawowych praw obywatelskich. Chodzi między innymi o prześladowania chrześcijan. Zgodnie z raportem organizacji Open Doors kraj ten od 2002 roku, gdy powstał Światowy Indeks Prześladowań prowadzony przez tę organizację, zajmuje pierwsze miejsce w rankingu.

 

Jak ponadto czytamy na stronie organizacji [opendoors.pl] „chrześcijanie w Korei Północnej zmagają się z ekstremalnymi prześladowaniami we wszystkich dziedzinach życia, połączonymi w dodatku z bardzo wysokim poziomem stosowanej wobec nich przemocy. Nagły wzrost aktywności dyplomatycznej kraju (począwszy od Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu w Korei Południowej w lutym 2018 r.) nie zmienił sytuacji chrześcijan. Przeciwnie, podobno wzrosła liczba ataków, których celem była identyfikacja i zwalczanie obywateli mających poglądy odmienne od powszechnie przyjętych”.

 

Wygląda zatem na to, że możni tego świata zupełnie ignorują prześladowania chrześcijan czynione w Korei Północnej. A przecież nobilitacja tego kraju oznacza między innymi przymykanie oka na to oburzające wszak zjawisko. Xi Jingping i Donald Trump spotykając się z Kim Dzong Unem, pokazują światu, że można być totalitarystą, łamać wszelkie cywilizowane standardy, utrzymywać system skrajnie wrogi wolności – pod warunkiem, że posiada się broń atomową. Jej posiadacz wchodzi do elitarnego klubu i każdy musi się z nim liczyć.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie