6 października 2020

Posłuszeństwo to nie cenzura dla wiernych dostrzegających uchybienia

(Zdjęcie ilustracyjne. Fotograf:Arkadiusz Lawrywianiec/Archiwum:Forum)

Komisja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski wydała Komunikat podpisany przez jej przewodniczącego księdza biskupa Adama Bałabucha w sprawie Komunii świętej „na rękę”. Tekst przypomina o obowiązku „szczególnie wielkiej dbałości o cześć wobec Najśw. Sakramentu”, choć można także odnieść wrażenie, że z dystansem odnosi się do zainicjowanej przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi kampanii „Stop Komunii świętej na rękę”.

 

„Jeśli kapłani są zobowiązani do sprawdzenia, czy na dłoniach nie pozostały okruszyny Hostii (OWMR 278), podobnie powinni postępować wierni. Dlatego ci, którzy z uzasadnionych powodów proszą o Komunię na rękę, zaraz po spożyciu Ciała Pańskiego powinni uważnie obejrzeć dłonie oraz zebrać i spożyć ze czcią każdą widoczną okruszynę, która mogła oderwać się od Hostii” – czytamy w konkluzji dokumentu.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W swej większej części komunikat skupia się jednak na krytyce wspomnianej inicjatywy świeckich wiernych. Ksiądz biskup pisze między innymi, że „chociaż główną formą przyjmowania Komunii w Polsce jest Komunia do ust (Wskazania KEP z 2005 r. nr 40), to jednak nie oznacza to, że inne zatwierdzone przez Kościół formy miałyby być same z siebie niegodne, niewłaściwe, złe lub grzeszne, jeśli spełnia się warunki stawiane w tej kwestii przez prawo liturgiczne”.

 

Co mówią zatem przepisy odnoszące się do sposobu traktowania konsekrowanych Hostii? Widzimy w trakcie każdej godnie sprawowanej Mszy świętej, jak postępuje kapłan, który chwilę wcześniej trzymał w swej dłoni Ciało Pańskie. Ma to odzwierciedlenie w cytowanym powyżej fragmencie Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego. Każdy czytający te słowa może porównać ten opis z rozpowszechnioną w naszych kościołach praktyką komunikowania. Jest zatem w stanie odpowiedzieć sobie, czy i jak wiele razy podczas utrzymywanego obecnie od szeregu miesięcy reżimu sanitarnego usłyszał w trakcie Mszy instrukcję o analogicznym postępowaniu wobec przyjmowanej do rąk Komunii. Ilu spotykamy wiernych, którzy „zaraz po spożyciu Ciała Pańskiego uważnie oglądają dłonie oraz zbierają i spożywają ze czcią każdą widoczną okruszynę, która mogła oderwać się od Hostii”? To raczej pytania retoryczne.

 

Czy – skoro Kościół uznał obie formy przyjmowania Ciała Pańskiego za dopuszczalne – można mówić, że branie Go do ust własnymi dłońmi samo w sobie stanowi profanację? Z pewnością ta praktyka sprzyja niegodnemu przyjmowaniu i profanacjom. Mają one miejsce nie tylko wskutek świadomego działania bluźnierców, ale także gdy wierny upuści komunikant (co się zdarza) bez określonej w przepisach reakcji kapłana bądź kiedy nie dba o pozostające na dłoni maleńkie okruszyny Hostii. Ta druga praktyka jest, niestety, notoryczna. Po pierwsze dlatego, że świeccy nie słyszą w kościołach odpowiednich zaleceń. Po drugie, nie zawsze są w stanie dochować należytej uwagi i troski o cząstki konsekrowanego chleba. Zwłaszcza starsi ludzie po prostu ich nie dostrzegają. Nie zawsze są też wystarczająco sprawni by uchronić Hostię od upadku czy ukruszenia.

 

W komunikacie Komisji pada też zarzut „wprowadzania podziału i nieładu we wspólnocie Kościoła” poprzez krytykę jednej z uznanych form przyjmowania Komunii świętej. Katolicy, którzy zainicjowali kampanię mającą przypomnieć o konieczności godnego traktowania Ciała Pańskiego zwracają jednak uwagę na rzeczywisty podział, forsowany w wielu naszych świątyniach. Otóż wbrew przepisom Kościoła, to podejmowanie Hostii własnymi dłońmi stało się podstawowym sposobem przyjmowania Najświętszego Sakramentu. Niejednokrotnie księża dają wiernym do zrozumienia, że życzą sobie zachowania takiej właśnie formy, mimo że trudno o przekonujące dowody na sterylność rąk stykających się wcześniej choćby z ubraniami, ławkami czy pieniędzmi przekazywanymi na tacę. Wierni chcący zachować faktyczną podstawową formę poddawani są presji i stają w sytuacji konfliktu sumienia. Rozeznają bowiem fakt choćby i nieumyślnego (ale i w tym przypadku zarazem bezmyślnego) braku właściwego poszanowania dla Chrystusa ukrytego w każdej, niewielkiej nawet cząstce Hostii.

 

Trzeba tu zwrócić uwagę, że rozluźnienie dyscypliny związanej z przyjmowaniem Komunii świętej ma swój wyraźny kontekst. Nie jest bowiem jedynym przykładem coraz bardziej swobodnego stosunku duchowieństwa i znacznej części wiernych do Mszy, będącej – trzeba przypomnieć – bezkrwawym uobecnieniem Męki naszego Zbawiciela. Podczas Najświętszej Ofiary jesteśmy jednak nie tak rzadko świadkami żartów, zagadek i konkursów właściwych raczej lekcjom katechezy, „akademii ku czci” wraz z wyrazami wdzięczności parafian, oklasków dla rodziców chrzczonych dzieci, ogłoszeń gminnej spółki wodociągowej, nie wspominając już o luźnym traktowaniu tekstów liturgicznych i przepisów np. dotyczących muzyki kościelnej. Wśród takich radosnych okoliczności klękanie podczas Przeistoczenia stanie się za pewien czas w świadomości unowocześnianych tak wiernych czymś w rodzaju dysonansu a obrzęd Komunii – integracyjnym obyczajem „spożywania posiłku” w parafialnej wspólnocie. Przesada? Proszę powiedzieć to na przykład zszokowanym polskim świadkom Mszy odprawianej w jednym z krajów zachodnich, gdzie w trakcie całej liturgii nie nastąpił ani jeden moment, w którym wierni zgięli swe kolana.

 

„Prawo oceniania i zmieniania praktyki liturgicznej należy do Stolicy Apostolskiej i dopóki ona uznaje Komunię na rękę za godziwy sposób udzielania wiernym Ciała Pańskiego, nikt nie powinien tego sposobu potępiać. Kto zaś to czyni, wprowadza nieład i podział w rodzinie Kościoła” – czytamy dalej w komunikacie komisji KEP. Trudno zaprzeczyć, że posłuszeństwo hierarchii jest jednym z fundamentów Mistycznego Ciała Chrystusa, jakie stanowią wszyscy ochrzczeni. Ta sama przynależność zobowiązuje nas jednak do reagowania na zgorszenia i nadużycia dokonujące się w łonie Kościoła. Wierni dostrzegający uchybienia w materii najistotniejszej – sposobie traktowania Najświętszego Sakramentu – mają pełne prawo domagać się zmiany norm przyczyniających się do deprecjonowania Go. Nie roszcząc sobie prawa do rozstrzygnięć, lecz pozostawiając je sumieniom władz duchownych.

 

 

Roman Motoła

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie