10 sierpnia 2018

Rozbijacze prawicy i ruscy agenci. Tak PiS straszy obrońcami życia

(Fot: Krystian Maj/FORUM )

Im głośniej obrońcy życia przypominają rządzącym o przedwyborczych obietnicach dotyczących ochrony nienarodzonych, tym częściej z obozu władzy padają pod ich adresem zarzuty rozbijania prawicy, sprzyjania opozycji, działania na rzecz Berlina i Moskwy oraz ich tutejszych politycznych ekspozytur.

 

Według informacji podawanych przez pro-liferów, posłowie Zjednoczonej Prawicy (warto docenić przewrotne poczucie humoru twórców tej nazwy) sprzyjający podjęciu niepozorowanych prac nad projektem Fundacji Życie i Rodzina, atakowani są przez partyjnych aborcjonistów w osobie m.in. Joanny Lichockiej. Przeciwnicy powszechnego prawa do życia nie działają z pewnością na własną rękę. Wszystko wskazuje więc, że faktyczny aborcjonizm jest jednym z co prawda wstydliwie skrywanych, ale w istocie najtwardszych filarów polityki koalicji, która „z podkulonym ogonem” (© Yaakov Nagel) wycofała się chociażby z nowelizacji ustawy o IPN, pomimo iż miała nie ustępować z niej ani na krok.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Pora więc znowu wprost o tym napisać – jeżeli wyborcy nie zmuszą PiS do przyjęcia lepszego prawa, chore dzieci będą nadal zabijane w Polsce „na legalu”. Być może kolejnym krokiem środowisk pro-life powinna być wspólna, wielka i dosadna w treści demonstracja w obronie potencjalnych ofiar barbarzyńskiego, eugenicznego prawa. Wkrótce miną bowiem dwa lata od odrzucenia przez Sejm projektu „Stop Aborcji”. Dwa lata, które upływają na przewrotnych kłamstwach i zwodzeniu obrońców życia. Jeśli ktoś uważa, że to zbyt mocne słowa, niech raczy przypomnieć sobie, co dokładnie w czarny czwartek 6 października 2016 roku mówił i zapowiadał na antenie katolickiej (!) telewizji jeden z ówczesnych liderów „dobrej zmiany”. Niech przypomni sobie także inne, podobne deklaracje najwyższych rangą działaczy partii, którzy nie marnują żadnej okazji by na użytek dobrodusznych acz naiwnych owieczek zbijać wyborcze punkty w kościelnych ławach. Nawiasem mówiąc, spośród polskiego duchowieństwa bodaj jedynie ksiądz profesor Tadeusz Guz jasno i publicznie wypomniał rządzącym, że popierając prawo dopuszczające tzw. aborcję, pozbawiają samych siebie możliwości przystępowania do Komunii świętej. Chroniona przez państwo zbrodnia wciąż więc trwa, podobnie jak publiczne zgorszenie dokonywane przez jej współautorów.

 

W całym tym kontekście nie może dziwić, że ci, którzy chcą zmienić obecny stan rzeczy, trafiają do propagandowej klatki rozbijaczy prawicy, wrogów PiS, stronników Niemiec i ruskich agentów. Winna nie jest partia, której przedwyborcza obietnica okazała nic niewarta, lecz nieposłuszni pro-liferzy, przypominający, na czym między innymi PiS zbudował swoje szerokie poparcie przed głosowaniami w 2015 roku. Kto wie, może wkrótce okaże się również, że Prawo i Sprawiedliwość wcale nie sprzeciwiało się przyjmowaniu imigrantów, lecz tylko ich przymusowej relokacji, a muzułmańskich „uchodźców” witamy tak naprawdę dobrowolnie i z otwartymi rękoma? Może do grona wrogów ludu zaliczeni zostaną wyborcy, którzy „nie zrozumieli”, że PiS-owska krytyka rozrostu biurokracji oraz marnowania publicznych pieniędzy oznaczała po prostu zapowiedź tworzenia kolejnych instytutów, agencji i fundacji dla swoich – tyle że z innej ferajny? Może w końcu usłyszymy sformułowaną ponownie myśl klasyka okrągłostołowej myśli politycznej, który stwierdził, że Polacy nie dorośli do demokracji?

 

Otóż lepiej żebyśmy nigdy nie dorośli do oczekiwań żadnej władzy, której realny program sprowadza się do hasła: „głosujcie i spadajcie”. Dzisiaj wypada podziękować Prawu i Sprawiedliwości, że tak dobitnie nam o tym przypomina.

 

Roman Motoła

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie