23 stycznia 2018

Operacja Turcji przeciwko Kurdom w Syrii. Ankarę czeka klęska?

(Fot. Reuters / Huseyin Aldemir / Forum)

Mimo że w grudniu szumnie ogłoszono polityczne zakończenie wojny z ISIS w Syrii, o losach tego kraju, jego granicach i tym, czy pozostanie integralnym państwem decydują operacje wojskowe prowadzone przez siły licznych mocarstw zaangażowanych w wojnę proxy. Turcy właśnie postanowili uporać się z problemem kurdyjskim w Syrii, wszczynając operację wojskową w regionie Afrin. Analitycy obawiają się, że turecka armia poniesie sromotną klęskę.

 

Turcja ma nadzieję na szybkie zwycięstwo w Afrin, chociaż jej żołnierze i sprzymierzone syryjskie bojówki, wspierane także przez Katar, stoją w obliczu kontrataku ze strony sił kurdyjskich na wioski w pobliżu granicy. Kurdowie mobilizują się i zamierzają dołączyć do bitwy w północno-wschodniej Syrii, gdzie znajduje się tysiące żołnierzy, którzy do niedawna walczyli z ISIS.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prezydent Erdogan zastrzegł, że Ankara nie zamierza zrezygnować z walki o Afrin. Operacja „Gałązki oliwnej” będzie kontynuowana. Turkom zajmie sporu czasu, zanim zdołają odeprzeć kurdyjskie siły paramilitarne YPG poza enklawę Afrin na północ od Aleppo. Do tej pory Turcy zdobyli zaledwie kilka wiosek w pobliżu granicy w ciągu trzech dni walki, a w regionie Afrin jest łącznie 350 wsi. Szacuje się, że populacja enklawy wynosi 200 tys., z których wielu przyjdzie z pomocą YPG, jeśli Turcja i arabskie bojówki  przejmą kontrolę.

 

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że w nocy z poniedziałku na wtorek nastąpił silny kurdyjski kontratak, w wyniku którego odbito dwie wioski: Shenkal i Adamaly.

 

Turcja potrzebuje szybkiego sukcesu w Afrin – zauważa brytyjski portal Independent – ponieważ jest dyplomatycznie odizolowana i rośnie międzynarodowa presja, by zakończyć walkę w Syrii. Francja wezwała do nadzwyczajnego spotkania Rady Bezpieczeństwa ONZ w celu omówienia działań w Afrin i innych częściach Syrii. Wielka Brytania zapowiedziała, że ​​będzie szukała sposobów, by zapobiec eskalacji wojny. Jednak Erdogan zapewnił, że Turcja rozmawiała o planowanej ofensywie z „rosyjskimi przyjaciółmi”. Dodał, że „mamy z nimi porozumienie”. Rosja najprawdopodobniej wyraziła zgodę na ograniczone działania tureckiej armii, by ostrzec Kurdów, aby nie stali się „stałymi przedstawicielami USA w Syrii”.

 

Tureckie siły zbrojne i około 10 tys. bojówkarzy organizacji Wolnej Syrii mieliby znacznie większy problem, gdyby Rosja nie zezwoliła tureckim odrzutowcom na działania bojowe w syryjskiej przestrzeni powietrznej. Mimo że, Turcja jest członkiem NATO, w związku z ciągłymi przetasowaniami sił w Syrii, zbliżyła się do Rosji z powodu amerykańskiego wsparcia militarnego udzielonego syryjskim Kurdom w walce przeciwko ISIS. Erdogan podejrzewa także, że ​​USA miały swój udział w wojskowym puczu, który go prawie obalił w 2016 r.

 

Zderzenie Turcji z syryjskimi Kurdami – po pokonaniu ISIS – zawsze było brane pod uwagę. Ankara miała nadzieję, że Waszyngton wyrzeknie się sojuszu z Kurdami po tym, jak ISIS została pokonana. Jednak 17 stycznia sekretarz stanu USA Rex Tillerson wygłosił przemówienie, w którym powiedział, że wojska amerykańskie pozostaną w Syrii bezterminowo, co w praktyce oznacza, że ​​pozostaną one w kurdyjskiej enklawie na północny kraju. Tillerson przekonywał, że USA zrobią to, aby zapobiec przesunięciu sił prezydenta Baszara al-Assada i zmniejszyć wpływ Iranu.

 

Tillerson wyjaśnił, że ciągła obecność USA „ustabilizuje kraj”. Słowa szefa amerykańskiej dyplomacji rozzłościły Rosję, Syrię i Iran, ale, co najważniejsze, także Turcję. W efekcie bowiem Stany Zjednoczone zagwarantowały ochronę Kurdów i kontrolę  w  enklawie siłom, które Erdogan uważa za „terrorystyczne” i, które obiecał zniszczyć.

 

Kilka dni wcześniej Stany Zjednoczone oznajmiły, że wyszkolą siły zbrojne liczące 30 tys. żołnierzy, które zostaną wylosowane z szeregów Syryjskich Sił Demokratycznych. Ta grupa – poza arabskimi bojownikami – w zdecydowanej części składa się z Kurdów.

 

Turcja wypowiada sprzeczne sygnały o tym, jak długo potrwają jej działania w Syrii. Erdogan podkreślił, że „będą tam tak długo, jak to będzie konieczne, niezależnie od presji zewnętrznej”. Ale turecki wicepremier Mehmet Simsek, który nadzoruje sprawy gospodarcze uspokajał inwestorów, mówiąc, że operacja będzie krótka i zmniejszy ryzyko działań terrorystycznych w samej Turcji w nadchodzącym okresie.

 

Istnieją poważne niebezpieczeństwa wynikające z tureckiej interwencji. Syria jest podzielona przez rywalizujące ze sobą grupy etniczne i sekciarskie. Do tego dochodzą nierozstrzygnięte liczne spory terytorialne różnych grup, które zostały przesiedlone. Erdogan podsyca sekciarskie nastroje, wskazując, że „55 procent mieszkańców regionu Afrin to Arabowie, 35 procent to Kurdowie, którzy zostali później przesiedleni, a około 7 procent to Turkmenowie”. – Chcemy przywrócić Afrin prawowitym właścicielom – deklarował turecki przywódca w miniony weekend.

 

Jeśli Turcja i sprzymierzone z nią arabskie bojówki zajmą Afrin, istnieje niebezpieczeństwo czystek etnicznych, które dotkną w pierwszej kolejności Kurdów, ale także chrześcijan i jazydów. Tureccy urzędnicy mówią, że planują utworzyć strefę buforową rozciągającą się prawie 20 mil w głąb Syrii od granicy tureckiej. Prezydent Erdogan spodziewa się zwycięstwa w „bardzo krótkim czasie”. Michael Rubin, były urzędnik Pentagonu, a obecnie wykładowca American Enterprise Institute na łamach portalu washingtonexaminer.com wyraził obawy o szanse powodzenia tureckiej operacji.

 

Pisze, że wszczęcie ofensywy „może być fatalną pomyłką, która sparaliżuje  Turcję”. Wskazuje, że obsesja Erdogana i polityczne wtrącanie się w sprawy wojska, zebrały żniwo. Do niedawna turecka armia – chluba NATO – jest obecnie cieniem samej siebie. Nowym żołnierzom brak doświadczenia, treningu i dyscypliny ich poprzedników. Co czwarty turecki pilot znajduje się w więzieniu. Wiele tureckich samolotów F-16 jest uziemionych z powodu braku wyszkolonych następców.

 

Nie jest też jasne, czy armia turecka może skutecznie walczyć. Turcy mogą zajmować enklawy w Syrii, ale ich obecność od dawna jest bardziej symboliczna niż rzeczywista. Jednym z powodów, dla których tureckie służby wywiadowcze (MIT) dostarczyły i wsparły powiązany z Al-Kaidą Front Nusra, a także zezwoliły Państwu Islamskiemu na swobodny tranzyt przez swoje terytorium, była ochrona tureckich interesów w Syrii.

 

Zdaniem Rubina, Erdogan chce zachować status wielkiego dowódcy wojskowego, bez konieczności prowadzenia trudnych operacji. Wcześniejsze „incydenty”, w których siły tureckie weszły w kontakt z przeciwnikami w Syrii lub w Iraku ujawniły poważne „luki” w tureckiej armii. W 2016 r. ISIS spaliło dwóch tureckich żołnierzy, których schwytano w Syrii.

 

Dzihadyści byli w stanie ich porwać, ukazując liczne błędy służb bezpieczeństwa. Ankara nie była w stanie określić ich lokalizacji przed spaleniem, co odzwierciedla – zdaniem Rubina – luki w tureckim wywiadzie. Zamiast przyznać się do porażki, Erdogan zareagował tak, jak to często bywa, odmawiając uznania wiarygodności filmu i oskarżając media.

 

Słabość Turcji znajduje również odzwierciedlenie w pogarszającym się bezpieczeństwie wewnętrznym. Terroryści od dziesięcioleci atakują kraj, ale siły bezpieczeństwa były w stanie udaremnić wiele zamachów. Teraz –z powodu „czystek” pośród starszych wojskowych i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, zagrożenie terroryzmem w całym kraju wzrosło, dotykając niegdyś bezpieczne miasta takie, jak: Stambuł i Ankara.

 

„Chociaż siły wojskowe Turcji są cieniem dawnego „ja”, tego samego nie można powiedzieć o YPG. Kurdyjska milicja była najskuteczniejszą siłą bojową w Syrii w walce przeciwko al-Kaidzie i ISIS – zaznacza analityk. Przez lata działali samodzielnie – ignorowani przez Stany Zjednoczone i Rosję, izolowani przez inne syryjskie grupy opozycyjne i objęci embargiem przez Turcję. A jednak w Kobane i gdzie indziej ich dyscyplina, wysokie morale, spójność opłaciły się. Rubin pisze, że YPG może być równie groźnym przeciwnikiem dla Turcji.

 

Podobnie kurdyjska PKK nie jest amatorska. Nie tak dawno temu członkowie PKK zdołali schwytać dwóch czołowych tureckich urzędników wywiadu. Rubin, podobnie jak redakcja brytyjskiego portalu Independent, przestrzega przed potencjalnymi czystkami etnicznymi w Syrii i niezwykle zaciętą walką, która przyniesie śmierć setkom tureckich żołnierzy i ponownie „rozpali” już represjonowaną ludność kurdyjską w Turcji.

 

„Jeśli Turcja nie zdoła pokonać PKK w Diyarbakir i Hakkari, czy będzie w stanie to zrobić w Stambule i Antalyi? Tak jak siły Erdogana kiedyś dostarczały al Kaidzie i ISIS broni, co może się stać, jeśli inne kraje – Rosja, Izrael, reżim syryjski, a nawet Stany Zjednoczone – zdecydują się potajemnie zapewnić środki YPG w celu lepszej obrony? Jeśli Kurdowie wprowadzą walkę do Turcji, czy turecka gospodarka przetrwa, gdy wart wiele miliardów przemysł turystyczny skurczy się o 75 procent? Erdogan działa w obszarze ego i ambicji nie licząc się z rzeczywistością” – pisze były członek Pentagonu. Przestrzega przed katastrofą ekonomiczną Turcji. „Erdogan może ustanowić scenę nie dla triumfalnego zwycięstwa, ale dla porażki, która wstrząśnie Turcją do rdzenia” – konkluduje.

 

Źródło: independent.co.uk., washingtonexaminer.com.,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram