Postępowe medium z Czerskiej kolejny raz kontestuje propagowaną niegdyś przez siebie ideologię gender. Chociaż jeszcze niedawno z łamów „Gazety Wyborczej” płynął przekaz, że wszyscy ludzie są równi, a płeć jest kwestią wyboru, to okazuje się, że narracja przegrywa starcie z rzeczywistością. Obecnie zamiast równości mamy podział na dobre kobiety, które pasują do demokracji oraz pogardzanych prawdziwych mężczyzn sympatyzujących z prawicą.
Siły postępu tracąc impet w swoich międzynarodowych rozgrywkach, zaczęły coraz mocniej „komplementować” i „kokietować” kobiety. Jednak nie wszystkie, a tylko wybrane. Postępowe, światłe, nowoczesne, wykształcone i młode. Takie, które sprzeciwiają się tradycyjnemu porządkowi świata.
Wesprzyj nas już teraz!
„Przeciw zamordystom i ksenofobom coraz częściej stają kobiety. Zwłaszcza młodsze i wykształcone, wchodzą na drogę gniewu, by bronić swych praw i demokracji” – czytamy na łamach polskojęzycznego organu prasowego piewców rewolucji.
Autor w swoim tekście wskazuje wzorcowe postawy przykładnych towarzyszek. To panie miały „pogonić neofaszystę” w Austrii, to owe nowoczesne jejmościny utrudniają zwycięski marsz francuskiego Frontu Narodowego, głosując na formację kierowaną przez, co ciekawe – kobietę – Marine Le Pen rzadziej niż mężczyźni. W końcu sprzeciwiają się zwycięskiemu Trumpowi, organizując – jak pisze, zapewne w oparciu o własne rachunki Marek Beylin – wielomilionowe protesty.
Również w Polsce kobiety są w awangardzie postępu – przekonuje towarzysz redaktor z „GW”. Podkreśla przy tym agresywne spędy feministycznych fanatyczek z jesieni roku 2016, które cieszyć miały się większym poparciem kobiet niż mężczyzn. Co prawda nasze rodaczki też mają na sumieniu błędy i wypaczenia, gdyż wśród wyborców PiS z roku 2015 więcej było kobiet niż mężczyzn, ale przecież owe skandaliczne faux pas zostało Czarnymi Protestami naprawione, a wina zmyta.
Redaktor Beylin zdaje się zapominać, że redakcja „Gazety Wyborczej” sprzyjała ideologii gender już u jej zarania, a zgodnie z tą ideą płeć to konstrukcja, rzecz względna, którą można zmieniać. Medium z Czerskiej broniło również pełniącego urząd w zeszłej kadencji pewnego posła przed atakami trans-fobów.
Tak więc jeszcze niedawno „GW” przekonywała, że płeć, niczym skarpetki, można zmieniać i nie jest istotnym to, czy ktoś jest mężczyzną, kobietą, czy kobietą z męską przeszłością. Nowy tekst Beylina jest albo niewybaczalnym przeoczeniem redaktora, albo ideologiczną woltą. Czyżby propagowana „równość płci” odchodziła w zapomnienie, a na jej miejsce przychodziła nowa wykładnia o jednej płci słusznej i drugiej skażonej „grzechem prawicowości”?
Siły rewolucji, natrafiając w swoim międzynarodowym działaniu na problemy, stawiają dzisiaj na kobiety. W zamian za poparcie, postępowcy obiecują im budowę nowego, wspaniałego świata, w którym panie będą wyzwolone jak nigdy dotąd, a każda rzecz zostanie ustawiona pod ich oczekiwania z pominięciem wszystkiego kojarzącego się z tradycyjnym światem stworzonym – jak głosi lewica – przez mężczyzn i dla mężczyzn.
Okazuje się więc, że równość jest już passé. Nadszedł czas na uwielbiany przez marksistów konflikt. Skoro ciężko jest eskalować walkę robotników i właścicieli firm, gdyż w świecie zachodnim ze świecą szukać pracowników rodem z XIX wiecznych „dzieł” Marksa, czas otworzyć nowe fronty. Lewica daje coraz wyraźniejsze sygnały, że swoje działania opierać będzie na nakręcaniu napięcia między kobietami i mężczyznami, którzy w naturalnym porządku doskonale uzupełniali się swoimi odmiennymi cechami psychicznymi i fizycznymi.
„Ex feminae lux – od kobiet światło? Tak to dziś wygląda. Bo prawdziwy mężczyzna i prawdziwa demokracja jakoś się rozjeżdżają” – czytamy u Marka Beylina z „Gazety Wyborczej”. Ceną zbudowania owej „prawdziwej” demokracji – jak wynika z tekstu – jest zniszczenie mężczyzn. Tych prawdziwych. Tych, którzy potrafią wziąć odpowiedzialność za swoją rodzinę i w trudnych sytuacjach powiedzieć kobiecie: damy radę, nie zabijaj dziecka mimo małego mieszkania. Po kolejnej fazie rewolucji w „nowym, wspaniałym świecie” zostanie jedynie mężczyzna fizyczny: odarty z męstwa i wszelkich innych właściwych mu dotychczas cech rozpłodowiec. Tego chce lewica.
Michał Wałach