9 maja 2013

Wspólna waluta wcale nie jest „cudownym rozwiązaniem”. Świadczą o tym nie tylko przemilczane, krytyczne wobec euro publikacje i książki niepoprawnych politycznie ekonomistów, ale poparcie społeczne, a właściwie jego powiększający się brak. Coraz więcej mieszkańców strefy euro przekonuje się na własnej skórze, że euro przynosi więcej szkód, niż pożytku.

 

Sukces Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) w angielskich wyborach lokalnych, rekordowo złe dla wspólnej waluty sondaże w Szwecji, czy powstanie nowej, niechętnej dalszej integracji partii Alternatywa dla Niemiec. To tylko niektóre wydarzenia ostatnich tygodni wskazujące, że w części państw UE wzbiera antyunijna fala.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Już w ośmiu państwach UE, w tym w Polsce, liczba osób niechętnych wspólnej walucie przewyższa liczbę jej zwolenników lub jej dorównuje. Dotyczy to zwłaszcza państw, które jej nie wprowadziły: tylko w jednym kraju płacącym w euro (na Cyprze) liczba jej przeciwników przekracza 40 proc., czyli średnią unijną. Także tylko w jednym państwie bez wspólnej waluty odsetek jej przeciwników jest niższy od tej bariery – w Rumunii.

 

Trend jest jednak wyraźny: w 2002 r. jedynie 25 proc. obywateli UE mówiło euro „nie”. Dzisiaj jest to już 40 proc. Odsetek ten zaczął znów rosnąć w 2008 r. po kilku latach stabilizacji na poziomie nieco ponad 30 proc.

 

Za kolejne 5 lat odsetek ten przekroczy zapewne połowę mieszkańców tych państw, gdzie liczba przeciwników euro oscyluje obecnie wokół 40 proc. populacji. Stanie się tak dlatego, ponieważ kryzys w strefie euro wcale nie został zażegnany, ani rozwiązany. Zamaskowano jedynie na jakiś czas jego najbardziej widoczne efekty. Jeżeli nie dojdzie do diametralnej zmiany polityki na szczeblu europejskim, kontynuacja błędnych decyzji fiskalnych i monetarnych będzie nieunikniona.

 

Czy w hipotetycznej, przynajmniej na razie, sytuacji, gdy ponad połowa mieszkańców strefy euro nie będzie już sobie dłużej życzyć istnienia wspólnej waluty, Unia, która na każdym kroku podkreśla „wartości demokratyczne” pochyli się nad tym głosem sprzeciwu z taką samą uwagą, jaką obejmuje np. „prawa” różnej maści dewiantów seksualnych? Należy w to wątpić i oczekiwać raczej prób utrzymania przy życiu, nawet pod respiratorem, politycznego projektu euro.

 

Tomasz Tokarski

 

Źródło: forsal.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram