W rosyjskich mediach dominowały krytyczne opinie na temat uroczystości pogrzebowych powstańców styczniowych, które odbyły się w piątek w Wilnie. Rosjanie nie kryli niezadowolenia także ze względu na to, że w wydarzeniu wzięli udział wysocy przedstawiciele Białorusi. Dezaprobatę w Moskwie budzi fakt, że podczas wydarzenia odwoływano się do wspólnego dziedzictwa Rzeczpospolitej.
Uroczystości pogrzebowe powstańców styczniowych odbyły się w wileńskiej katedrze, a Mszy żałobnej przewodniczył abp Gintaras Grusas, metropolita wileński. Wzięli w niej udział prezydenci Polski i Litwy, a także ważni politycy z Białorusi oraz przedstawiciele władz wojskowych. Wśród odnalezionych szczątków zidentyfikowano m.in. te należące do Konstantego Kalinowskiego, przywódcy powstania na Litwie, a także gen. Zygmunta Sierakowskiego, jednego z dowódców insurekcji. „Jesteśmy tutaj także jako depozytariusze wielkiego dziedzictwa Rzeczypospolitej wielu narodów, którą nasi przodkowie kiedyś współtworzyli” – mówił prezydent Andrzej Duda.
Wesprzyj nas już teraz!
To ważne wydarzenie, a zarazem przypomnienie o dziedzictwie Rzeczpospolitej i samym powstaniu styczniowym spotkało się z głęboką dezaprobatą ze strony Rosjan. W tamtejszych mediach przeważały krytyczne komentarze na temat uroczystości w Wilnie. Rosjanom nie spodobało się również to, że w wydarzeniu uczestniczył m.in. Ihar Pietryszenka, wicepremier Białorusi. Niektóre media zdecydowały się również przemilczeć temat i nie informować o wydarzeniu choćby w najmniejszym stopniu. Dezaprobatę Rosjan budzi fakt, że podczas uroczystości odwoływano się do wspólnego dziedzictwa historycznego Polaków, Litwinów i Białorusinów.
Publicysta Grzegorz Górny na portalu wPolityce.pl przypomina, że powstanie styczniowe w rosyjskiej historiografii jest przedstawiane jako „bunt w Kraju Północno-Zachodnim Imperium Rosyjskiego”. Sami przywódcy powstania, na czele z pogrzebanym w piątek Konstantym Kalinowskim, są określani mianem „polskich szlacheckich formacji bandyckich na terytorium Białorusi Zachodniej”.
„Stronę rosyjską najbardziej obruszył jednak udział w całym przedsięwzięciu władz białoruskich. Na pogrzeb przyjechała bowiem z Mińska oficjalna delegacja na czele z wicepremierem Iharem Pietryszenką. Okazało się, że Białoruś – obok Polski i Litwy – także uznaje Wincentego Konstantego Kalinowskiego za swojego bohatera narodowego, odwołując się w ten sposób do wspólnego dziedzictwa wielonarodowej i wieloreligijnej Rzeczypospolitej” – pisze Grzegorz Górny.
Warte odnotowania jest to, że sam prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka w bardzo pozytywny sposób wypowiedział się na temat Konstantego Kalinowskiego. „On działał na naszym terytorium, był naszym człowiekiem, jeśli chcecie, obywatelem. To był człowiek naszego państwa i temu nie da się zaprzeczyć” – powiedział.
Przypomnijmy, że w 2017 roku na Górze Zamkowej w Wilnie rozpoczęto badania archeologiczne, w trakcie których znaleziono szczątki powstańców styczniowych straconych na Placu Łukiskim, w tym przywódców zrywu: Zygmunta Sierakowskiego i Konstantego Kalinowskiego. Źródła historyczne wskazują, że w latach 1863-1864 powieszono tam bądź rozstrzelano w sumie 21 osób. Wszystkich pogrzebano w tajemnicy przed rodziną i bliskimi, bez trumien i ze związanymi rękoma. Do tej pory udało się odnaleźć szczątki tylko 20 powstańców.
Źródło: wPolityce.pl, prezydent.pl, PCh24.pl
WMa