3 sierpnia 2015

Kłamstwo śląskie

Polscy politycy z zadziwiającą wytrwałością tolerują łobuzerskie działania RAŚ. Ich postulaty traktowane są często, jako pozbawione większego politycznego znaczenia. Tymczasem RAŚ to nie tylko zakłamanie prawdziwej tożsamości i tradycji Śląska. To również ruch kwestionujący wprost polską integralność terytorialną.


„Śląsk przynosi hojne dary w ofierze (…) lecz największym skarbem naszej ziemi to nie węgiel i żelazo, lecz serce ludu katolickiego, to serce proste jak serce dziecka, a jednak mężne, waleczne i stałe, jak stal, którą hutnik kuje. To serce ludu katolickiego składam Ci Ojczyzno w ofierze (…)” – tymi słowami ks. Jan Kapica, wieloletni proboszcz w Tychach i gorący orędownik powrotu Śląska do Polski, powitał 20 czerwca polskich żołnierzy, którzy oficjalnie wkroczyli na tereny górnośląskie przyznane II Rzeczpospolitej przez Ligę Narodów.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ksiądz Kapica był z pewnością niezwykłym kapłanem, skoro przemówienie, które wówczas wygłosił, również i dzisiaj ściska serce. Jednak nie to najbardziej fascynuje w duchownym. W jego postawie uderza bowiem wielka miłość do Polski, tym wówczas żarliwsza, że obwieszczały powrót części Śląska do macierzystych granic po blisko 600 latach rozłąki. Co warto podkreślić, podobnych księdzu Kapicy patriotów na Śląsku było mnóstwo.

 

Śląski fenomen

Kojarzony dzisiaj przez wielu – bardzo niesłusznie – z dystansem do polskości, głównie z powodu wpływowego i cieszącego się rozgłosem niewielkiego ruchu autonomistów, Śląsk przez całe wieki dowodził, że jest przesiąknięty polskością. Nie tylko głęboko katolicki i świetnie rozwijający się – bł. Bp Wincenty Kadłubek napisze o śląskim regionie SACRA SILENCI PROVINCIA – ale również silnie przywiązany do języka i polskiej kultury. Ta piastowska ziemia w 1241 roku nasiąkła krwią powstrzymawszy najazd zdziczałych tatarskich hord, gotowych ruszyć dalej, by pustoszyć kolejne krainy Europy. Oderwana zaś od Polski nie tylko nie dała się wchłonąć stosunkowo łagodnym Czechom i Austriakom, ale znacznie bardziej agresywnym Prusakom, którzy skolonizowawszy uprzednio tereny Dolnego i Górnego Śląska, brutalnie walczyli tam z przejawami polskości. Przede wszystkim – co ciekawe w świetle obecnych postulatów wysuwanych przez Ruch Autonomii Śląska – depolonizacja uderzyła w to, co najsilniej zespalało Ślązaków, czyli w język. Warto to podkreślać, bo RAŚ nadal prowadzi walkę o prawne uznanie dziwacznego tworu, jakim miałby być „język śląski”.

 

Tymczasem godne podziwu jest, że mieszkańcy Górnego Śląska nie dali się zgermanizować, mimo brutalności brandenbursko-pruskich Hohenzollernów i diabolicznej polityki Bismarcka z jego antykatolickim i zarazem antypolskim Kulturkampfem. Duża w tym zasługa Rzeczpospolitej, która wydatnie wspierała polskość Śląska. Tamta – I Rzeczpospolita – była jednak państwem zupełnie innego formatu niż obecna. Była jednym z najważniejszych państw w Europie, zaś jejkultura promieniowała i przyciągałaobcych. Szczególną rolę w przypadku Śląska odgrywał bliski Kraków, który nie tylko krzewił polskiego ducha w mieszkańcach zagarniętej przez obce mocarstwo ziemi, ale potrafił też„zarazić” polską kulturą samych Niemców.

 

Polskość w Ślązakach eksplodowała szczególnie w czasie zaborów, zaś po I wojnie światowej, wraz odzyskaniem przez Polskę niepodległości, pojawiła się wielka szansa powrotu w ojczyste granice. II Rzeczpospolita starała się o to usilnie i, jak na odradzające się państwo, dość skutecznie. Sprawę Śląska rozgrywano – jakbyśmy dzisiaj powiedzieli – na dwóch fortepianach. Pierwszy stanowiła dyplomacja w Paryżu oraz oficjalne akty prawne, drugi zaś bojowniczy Ślązacy, gotowi przelewać krew, byle wrócić do Ojczyzny. Liderowali im głównie politycy, którzy w okresie zaborów weszli jako polska reprezentacja do Reichstagu, przede wszystkim zaś osławiony Wojciech Korfanty. I tak, gdy 15 lipca 1920 roku władze odradzającej się Polski uchwaliwszy Ustawę Konstytucyjną z 1920 roku, zawierającą statut organiczny dla Województwa Śląskiego zdecydowały o autonomii dla Śląska (jeszcze wówczas faktycznie nie znajdującego się w granicach państwa) nie szło wcale o uznanie postulatów polskich Ślązaków, lecz polityczną odpowiedź na, absurdalne zresztą, zarzuty Niemców, że powrót tych ziem do Polski skutkował będzie likwidacją śląskiego samorządu. Równocześnie Polacy po cichu wspierali śląskich rodaków, przygotowując grunt pod walkę o polskie tereny. Ostatecznie, jak wiadomo, jedynie niewielka część Śląska wróciła w 1922 roku do Polski, zyskując status województwa śląskiego.

 

Kłamstwo śląskie

Statut organiczny Województwa Śląskiego stanowi mit założycielski rozbijackiego Ruchu Autonomii Śląska. Główną przyczyną uchwalenia tego statutu w dwudziestoleciu międzywojennym była, oczywiście, polityczna propaganda, ale nie wolno zapominać, że dla ówczesnego Śląska – miejsca zderzenia kultur i języków – status autonomii wydawał się odpowiednim posunięciem. Nie zapominajmy przy tym, iż nie oznaczało to niezależności Śląska od II Rzeczpospolitej, ale daleko posuniętą swobodę instytucjonalną i możliwości kształtowania polityki wewnętrznej. Przy czym Ślązacy – z całym bagażem doświadczeń minionych pokoleń – wciąż w znacznej mierze czuli się Polakami. Ich polska tożsamość narodowa była o tyle silna, że zbudowana w opozycji wobec zaborczej polityki Niemiec. Ta przypadła m.in. na XIX wiek, gdy kształtowały się państwa narodowe, a na Śląsku doszło do autentycznej erupcji polskości. Wielka w tym zasługa katolickich duchownych, w tym m.in. ks. Jana Bożego Laxy, a także działaczy społecznych jak Józef Lompa czy Emanuel Smołka i wreszcie, wspomnianego już, Wojciecha Korfantego.

 

RAŚ, na własny pożytek propagandowy, bagatelizuje fakty wyostrzając jedynie kwestię śląskiej specyfiki, uformowanej burzliwą historią regionu. Jeśli mówić bowiem o wielkim micie fundującym śląską tożsamość, należałoby podkreślać wielowiekowe starania o powrót do Macierzy, nie zaś samej autonomii. Ta bowiem była tylko konsekwencją oderwania Śląska od Polski przez wiele setek lat i stanowiła rodzaj politycznej odpowiedzi na ówczesną sytuację regionu.

 

Wówczas zresztą projekty autonomizacji regonów Polski nie były niczym nadzwyczajnym. Zapowiadano przecież, niezrealizowaną ostatecznie, autonomię województw: lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego. Wysuwanie jednak podobnych postulatów obecnie, gdy Polska stanowi państwo unitarne, świadczy albo o wybujałej fantazji, albo o perfidnej polityce obliczonej na dezintegrację polskiego państwa. Lider RAŚ, Jerzy Gorzelik nie zachowuje się jednak jak człowiek wiedziony szaloną ideą. Trudno uznać za nieszkodliwego fantastę polityka, który w Sejmiku Województwa Śląskiego zawarł swego czasu koalicję z rządzącą Platformą Obywatelską.

 

„Rasiowcy” z przekonaniem mamiąc postulatami autonomii Śląska serwują nam więc solidny kęs „śląskiego kłamstwa”, w które wielu jest zdolnych uwierzyć, wszak propagujący autonomię działacze sprytnie podlewają tę ideę sosem regionalizmu. Ileż to razy przyszło nam słyszeć z ust niejednego mieszkańca Śląska, że ludzie żyjący w tym regionie są na swój sposób wyjątkowi, wiele przeszli, a historia zafundowała im istny polityczny tygiel. Ileż razy można było usłyszeć słynne zdanie: „kto nie mieszka na Śląsku, nie zrozumie Ślązaków”. I słusznie, zapewne tak właśnie jest. Problem jednak w tym, iż kulturowa i etniczna wyjątkowość Śląska przez ostatnie stulecie bardzo straciła na sile, do czego przyczyniły się i czystki hitlerowskich Niemiec, i przeprowadzone przez bolszewików przesiedlenia ludności ze wschodnich kresów, dalej weryfikacja mieszkańców regionu pod kątem współpracy z Niemcami, która dodatkowo przetrzebiła szeregi „rdzennych” Ślązaków, i wreszcie liczna emigracja „za chlebem” w czasach PRL.

 

RAŚ, prezentując oderwane od historycznych faktów postulaty stanowi niebezpieczną organizację, kwestionującą prymarną funkcję państwa, jaką jest utrzymanie granic w nienaruszonym stanie. W służbie takiemu celowi „rasiowcy” zaprzęgają kolejne postulaty, jak chociażby ten z niedawnego ich marszu: uznania śląskiej gwary za odrębny język. Gdyby działacze RAŚ faktycznie kochali śląski regionalizm z pewnością znaliby wyniki badań prowadzonych w okresie II Rzeczpospolitej przez słynnego i znakomitego językoznawcę, Kazimierza Nitsha, który jednoznacznie mówił o śląskiej gwarze, jako przynależnej do narzecza polskiego.

 

Niebezpieczeństwo postulatów członków RAŚ powinno wzbudzać niepokój polskich polityków, gdyby ci zechcieli na moment wyskoczyć z szalonych kolein nieustannego pojedynku na wizerunki i spoty telewizyjne. Aż dziw więc bierze, że w obecnych wyborach, w których śląski temat jest tak silnie obecny, przemilczano zupełnie niedawną manifestację „autonomistów”.

 

Przejąć „ścianę zachodnią”

Zamiast podejmowania poważnych kroków wobec szaleństw członków RAŚ, o Śląsk między PO i PiS toczy się wojna na zupełnie innym polu. Partia Jarosława Kaczyńskiego wie doskonale, że porażka premier Ewy Kopacz w sprawie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, taśmy z nagraniem byłej minister Elżbiety Bieńkowskiej, która nieparlamentarnym językiem przyznała, że rząd miał górników w głębokim poważaniu, to wielka szansa, by odebrać PO prymat w tym regionie. Nie przypadkiem kandydatem PiS na premiera jest pochodząca z górniczej rodziny Beata Szydło. To nadzieja na częściowe „odbicie” przez Prawo i Sprawiedliwość głosującej w większości na lewicę i „liberałów” tzw. ściany zachodniej i odebranie Platformie kolejnych głosów. Częściowy choćby sukces na zachodzie kraju w połączeniu z chętnie głosującymi na tę partię mieszkańcami wschodnich województw, może dać ugrupowaniu Kaczyńskiego upragnione głosy niezbędne do parlamentarnej większości.

 

Walka, jaka toczy się o Śląsk, jest więc zaledwie doraźną, polityczną rozgrywką. Bez względu więc na to, kto będzie rządził w kolejnych latach, działacze RAŚ za rok najpewniej znów przemaszerują ulicami Katowic, siejąc zamęt i wysuwając absurdalne postulaty. Że to wszystko kłamstwo? A dlaczego powtórzone po wielokroć nie może stać się „prawdą”?

 

 

Krzysztof Gędłek



 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie