7 marca 2017

Jaki jest główny cel małżeństwa? Płodzenie potomstwa czy umacnianie jedności? Tradycyjnie akcentowano ten pierwszy cel, choć szanowano obydwa. Postępowi teolodzy, wbrew nauczaniu papieży wypaczyli jednak tę doktrynę. Nadmierny nacisk na jedność w oderwaniu od prokreacji doprowadził niektórych wręcz do akceptacji antykoncepcji. Tymczasem wyklucza ona nie tylko potomstwo, lecz także jedność. Jedność opartą na pełnym, bezgranicznym obdarowaniu współmałżonka.


Pierwszorzędność prokreacji w małżeństwie nie oznacza, jakoby jedność między małżonkami była nieistotna. Wręcz przeciwnie. Jej drugorzędność nie oznacza podrzędności – przekonuje Romano Amerio. Jednak jedność wynika z dążenia do posiadania potomstwa. „Właśnie zabiegając o potomstwo osoby małżonków doskonalą się, ponieważ gdyby zabrakło tego pełnego zjednoczenia, istniałaby jedność moralna innego rodzaju, ale już nie jedność typu małżeńskiego”, zauważa szwajcarski myśliciel (s. 756).

Wesprzyj nas już teraz!

Taka koncepcja nie opiera się na biologicznym determinizmie. Ma się nijak, zauważa szwajcarski filozof, do pogańskiej koncepcji Erosa i Wenus-łowczyni oddających ludzi w niewolę namiętności w celu poszerzania gatunku. Opiera się na dobrowolnej decyzji dwojga osób i ich wzajemnej zgodzie.

Jednak błędem jest przedkładanie wzajemnej miłości nad prokreację. Wszak, jak powiedział Pan Jezus, w niebie nie będzie już małżeństwa, ponieważ ludzie przestaną umierać (Łk 20,36). Oznacza to, że małżeństwo, powołujące do istnienia nowe istnienia to swego rodzaju remedium na śmiertelność ludzkości. 

Tymczasem progresiści odwracają hierarchię celów małżeństwa. Twierdzą, że w przypadku konfliktu pierwszeństwo należy przyznać wzajemnej miłości. Co to oznacza w praktyce? Zgodę na antykoncepcję. „Antykoncepcja miałaby mieć zastosowanie w przypadku konfliktu między powinnościami, któremu można zapobiec bardzo konkretnie – o czym będą samodzielnie decydować współmałżonkowie, dając oczywiście pierwszeństwo miłości (…)”, pisze autor „Iota Unum”.

Antykoncepcja potępiona przez papieży

Tymczasem takie podejście to policzek wymierzony w tradycyjną doktrynę wyższości celu prokreacyjnego. Ale nie tylko w nią. Jak bowiem zauważył Jan Paweł II 17 września 1983 roku w Castel Gandolfo „akt antykoncepcyjny wprowadza w obrębie tego wzajemnego daru zasadnicze ograniczenie i jest wyrazem obopólnej, obiektywnej odmowy obdarowania drugiej osoby pełnym dobrodziejstwem kobiecości lub męskości”. Innymi słowy – antykoncepcja szkodzi także pełnemu zjednoczeniu małżonków, a nie tylko utrudnia spłodzenie przez nich dzieci.

Z resztą antykoncepcja została potępiona już wcześniej przez Pawła VI w Humanae vitae, określonej przez Romano Amerio „jednym z najdonioślejszych dokumentów, jakie ukazały się za pontyfikatu Pawła VI”. Opublikowany w apogeum obyczajowej rewolucji, w 1968 roku dokument wywołał burzę w środowisku progresistów.

Przypomnijmy, że papież pisał wówczas, że antykoncepcja prowadzi do niewierności małżeńskiej i obyczajowego upadku. Jak zauważył „nie trzeba też długiego doświadczenia, by zdać sobie sprawę ze słabości ludzkiej i zrozumieć, że ludzi – zwłaszcza młodych, tak bardzo podatnych na wpływy namiętności – potrzeba raczej pobudzać do zachowania prawa moralnego, a przeto wprost niegodziwością jest ułatwiać im samo naruszanie tego prawa. Należy również obawiać się i tego, że mężczyźni, przyzwyczaiwszy się do stosowania praktyk antykoncepcyjnych, zatracą szacunek dla kobiet i lekceważąc ich psychofizyczną równowagę, sprowadzą je do roli narzędzia, służącego zaspokajaniu swojej egoistycznej żądzy, a w konsekwencji przestaną je uważać za godne szacunku i miłości towarzyszki życia”.


Antykoncepcja – wbrew naturze


Akt seksualny służy poczęciu dziecka, podobnie jak jedzenie służy zaspokojeniu głodu. W przyjemności z nim związanej nie ma oczywiście nic złego. Sztuczna antykoncepcja prowadzi jednak do świadomego i dobrowolnego wykluczenia naturalnego celu i konsekwencji stosunku małżeńskiego.

Jak pisze Romano Amerio „jeśli chodzi o jedzenie, można pociągnąć analogię ze znaną w starożytności praktyką wywoływania wymiotów, służącą niektórym po to, by folgować nieposkromionej żądzy obżarstwa. Było to zanegowanie naturalnego celu związanego z przyjmowaniem pokarmu (odżywianie się). Podobnie we współżyciu małżonków, jak naucza encyklika Humanae vitae, człowiek nie ma prawa niweczyć naturalnego celu współżycia, lecz ma obowiązek uszanować „chciany przez Boga nierozerwalny związek między oboma znaczeniami aktu małżeńskiego: zjednoczeniem i prokreacją”.

Zepchnięcie prokreacyjnego celu aktu seksualnego na plan dalszy prowadzi z resztą do błędów idących nawet dalej, niż antykoncepcja w małżeństwie. Antykoncepcja nie gwarantuje wszak pełnej „skuteczności”. Co wtedy? Czy para zdecyduje się na aborcję?

Co więcej zepchnięcie celu prokreacyjnego na plan dalszy, a następnie jego usunięcie doprowadzić może wręcz do zanegowania jakościowej różnicy między związkami hetero i homoseksualnymi. Na razie w Kościele nie głoszą tego nawet postępowcy. Jednak nowe stulecie w wielu krajach przyniosło tragiczną rewolucję w tej kwestii. Tym bardziej warto przypomnieć sobie ortodoksyjną doktrynę Kościoła świętego. Wzniosłą, ale i realistyczną naukę o małżeństwie opartym na płodnej miłości.

Źródła:

1. Romano Amerio, Iota Unum. Książkę można zamówić w Wydawnictwie ANTYK, 05-806 Komorów, Klonowa 10a, tel. 227580359,[email protected]

2. opoka.org.pl

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 100 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram