30 grudnia 2020

Rok Rodziny i Amoris laetitia. Co po pięciu latach wiemy o adhortacji papieża?

(Fotograf: VATICAN MEDIA/Archiwum: Reuters)

Papież Franciszek ogłosił specjalny Rok Rodziny Amoris laetitia. Zostanie zainaugurowany podczas uroczystości św. Józefa 19 marca 2021 roku, a zakończy się w czerwcu roku kolejnego. Kościół ma w tym czasie kierować wzrok ku Świętej Rodzinie oraz pogłębiać swoje rozumienie papieskiej adhortacji. Problem polega na tym, że jedno w istocie wyklucza drugie…

 

Kościół święty jest Oblubienicą Chrystusa. Wyobraźmy sobie zatem oblubienicę, która przyodziewa się dla swojego oblubieńca w piękną suknię. Olśniewa jej biel, zadziwia krój, radość wywołuje skromność i zdobienia, bogate, a jednak pełne wdzięcznego umiaru. Niestety, wspaniałe wrażenie szybko pryska, gdy odkrywamy, że na samym środku suknia zabrudzona jest potężną plamą. Na nic jej piękno, na nic cały urok; ohydna czerń brudu niweczy cudowne wrażenie. Czy oblubienica może w tym stanie wyjść naprzeciw oblubieńcowi? Nie, musi dołożyć wszelkich starań, by suknię oczyścić, a jeżeli się to nie uda – wyrzucić ją i sprawić sobie nową, już pozbawioną skaz.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Kościół winien czcić swojego Pana w każdej wypowiedzi, w każdym dokumencie; godnie to czyniąc musi dbać, by jego słowa pozbawione były jakiegokolwiek, najmniejszego choćby błędu; by w swojej całości jaśniały blaskiem prawdy i uwielbienia dla Jezusa Chrystusa. Zwłaszcza papież, widzialna głowa Kościoła i Wikariusz Chrystusa, zobowiązany jest dołożyć wszelkich starań, by wypowiadać się z absolutną doktrynalną czystością i jednoznacznością. To wyraz nie tylko skrupulatnego wypełniania misji powierzonej mu przez samego Zbawiciela, ale i najwyższej czci, jaką członkowie Jego Mistycznego Ciała winni są Bogu. Powaga i szacunek znajdują swoje odzwierciedlenie także w jasności wypowiedzi, tym więcej, gdy idzie nie o sprawy doczesne, jak zmiany klimatu albo system gospodarczy, ale o sprawy ostateczne, o zbawienie i potępienie milionów dusz wiernych katolików.

 

Niestety, z posynodalną adhortacją Amoris laetitia jest jak z nieszczęsną suknią oblubienicy. Przy nieuważnym spojrzeniu piękna i pełna wzniosłych fraz, zbudowana, zdawałoby się, na najlepszych katolickich tradycjach, oparta na nauce św. Tomasza; przy tym jednak nieodwołalnie skażona niejasnością, zepsuta przez wątpliwość, a może nawet doszczętnie zniszczona za sprawą ewidentnego błędu. Stąd spoglądać ku Świętej Rodzinie przez pryzmat Amoris laetitia to jak wyjść na spotkanie z oblubieńcem w sukni czarno splamionej na samym środku.

 

Papież Franciszek ogłosił swoją adhortację w kwietniu 2016 roku. Stanowi owoc refleksji dwóch synodów biskupów z lat 2014 i 2015. Dziś, w roku 2020, kontrowersje jakie wywołała w dniach po swojej publikacji zdają się już nieco przebrzmiałe; plama jakby wyblakła. W istocie plama jest jednak tak samo czarna, jak była wprzódy; to raczej cała niegdyś biała suknia znacząco poszarzała i na jej tle skaza wydaje się mniejsza. Potężny skandal Pachamamy; deklaracja z Abu Zhabi uderzająca w samo sedno chrystologii Kościoła; liczne papieskie wypowiedzi o homoseksualnych związkach; wreszcie straszny kryzys pandemii z zamkniętymi kościołami i katolikami pozbawionymi dostępu do sakramentów… W natłoku tych wielkich wydarzeń można zapomnieć o Amoris laetitia. Kościół jednak musi być jak stróżująca przy swoich dzieciach matka; nawet jeżeli jedno lub kilka z nich leży złożonych ciężką gorączką, to przecież nie zapomina i o pozostałych, wrażliwa na ich płacz, pamiętna przyrodzonym obowiązkom macierzyństwa. Tak i nam nie wolno zapominać o Amoris laetitia; ba, dziś zresztą nie zapomnimy nawet gdybyśmy chcieli, skoro sam papież tak głośno dziś o niej przypomina!

 

O problematyce Amoris laetitia napisano już bardzo wiele. Ukazały się dwa tomy pióra o. Jarosława Kupczaka OP poświęcone powstaniu i interpretacjom papieskiej adhortacji; pisał o niej Krystian Kratiuk w książce „Synod papieża Franciszka”; sam poświęciłem jej nieco miejsca w książce „Niemiecka rewolucja. Jak za Odrą ginie katolicka wiara”.  Do tego doliczyć należy ogrom artykułów publikowanych tak w Polsce – zwłaszcza na portalu PCh24.pl i w magazynie „Polonia Christiana” – jak i w wielu katolickich tytułach zagranicznych. Przede wszystkim jednak o Amoris laetitia wypowiedzieli się kardynałowie, którzy zadali Ojcu Świętemu pytania o to, co tak właściwie chciał powiedzieć katolikom w swoim dokumencie. We wrześniu 2016 roku kardynałowie Raymond Burke, Carlo Caffarra (zm. 2017), Walter Brandmüller i Joachim Meisner (zm. 2017) zaprezentowali publicznie dubia, pięć pytań w tradycyjnej katolickiej formule, na które papież miałby odpowiedzieć „tak” lub „nie”; wsparcie dla tych pytań zadeklarowało później kilku innych kardynałów, biskupów i wielu świeckich, w tym cenionych profesorów teologii. Nic lepiej nie podsumowuje wątpliwości, jakie wywołała Amoris laetitia, jak kardynalskie pytania, dlatego przytaczam je tu w całości, we własnym tłumaczeniu:

 

1. Zadaje się pytanie, czy, idąc za twierdzeniami Amoris laetitia (300-305), stało się teraz możliwe udzielenie w sakramencie pokuty rozgrzeszenia, a co za tym idzie, dopuszczenie do Komunii świętej, osobie, która będąc związana ważnym węzłem małżeńskim, żyje wspólnie z inną osobą more uxorio (na sposób małżeński), nie spełniając warunków przewidzianych przez Familiaris consortio par. 84, a następnie powtórzonych przez Reconciliatio et paenitentia par. 34 oraz Sacramentum caritatis par. 29. Czy wyrażenie „w niektórych przypadkach” obecne w przypisie 351 (par. 305) adhortacji Amoris laetitia może być stosowane odnośnie osób rozwiedzionych w nowych związkach, które trwają w życiu more uxorio?

 

2. Czy po publikacji posynodalnej adhortacji apostolskiej Amoris laetitia (zob. par. 304) trzeba uznawać za obowiązujące nauczanie par. 79 encykliki Veritatis splendor św. Jana Pawła II, które opiera się na Piśmie Świętym oraz na Tradycji Kościoła, a które dotyczy istnienia absolutnych norm moralnych zakazujących czynów złych samych w sobie, od czego nie ma żadnych wyjątków?

3.Czy po Amoris laetitia można nadal twierdzić, że osoba, która żyje w sposób trwały w sprzeczności z przykazaniem prawa Bożego, tym na przykład, które zakazuje cudzołóstwa (zob. Mt 19, 3-9), znajduje się w stanie obiektywnej sytuacji trwałego grzechu ciężkiego (zob. Deklaracja Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych z 24 czerwca 2000 roku)?

 

4. Czy po twierdzeniach Amoris laetitia (par. 302) o „okolicznościach, które łagodzą odpowiedzialność moralną”, należy uznawać za obowiązujące nauczanie par. 81 encykliki Veritatis splendor św. Jana Pawła II, które opiera się na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, zgodnie z którym „okoliczności lub intencje nie zdołają nigdy przekształcić czynu ze swej istoty niegodziwego ze względu na przedmiot w czyn subiektywnie godziwy lub taki, którego wybór można usprawiedliwić”?

 

5. Czy po Amoris laetitia (par. 303) należy wciąż uznawać za obowiązujące nauczanie par. 56 encykliki Veritatis splendor św. Jana Pawła II, które oparte jest na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, a które nie dopuszcza kreatywnej interpretacji roli sumienia i które podkreśla, że sumienie nigdy nie ma autorytetu do legitymizowania, za sprawą cnoty przyjętego celu, wyjątków od absolutnych norm moralnych, które zakazują czynów złych samych w sobie?

 

Ujmując rzecz w skrócie, autorzy dubiów zapytali, czy rozwodnicy w nowych związkach, którzy prowadzą aktywne życie seksualne, mogą otrzymywać rozgrzeszenie i przystępować do Komunii świętej? To oznaczałoby przecież, że nie znajdują się w obiektywnej sytuacji grzechu ciężkiego, tak, jak uczył zawsze Kościół katolicki, nie oceniając zresztą ich winy subiektywnej. Właśnie ta sprawa wywołała w roku 2016 i w latach kolejnych największe poruszenie; wiele episkopatów wydało własne wytyczne do Amoris laetitia, w których, zrywając z nauką Kościoła, dopuszczono rozwodników do Komunii świętej na gruncie ich decyzji sumienia powziętej po okresie „towarzyszenia” przez spowiednika. Tak uczyniły na przykład episkopaty Malty, Niemiec czy Filipin; zrobiło to też wiele diecezji we Włoszech, Stanach Zjednoczonych czy krajach Ameryki Łacińskiej. Sam papież Franciszek nie odpowiedział nigdy na dubia, ale niejako potwierdził, że gdy idzie o rozwodników – jego odpowiedź brzmi „tak”, doszło do zmiany. W roku 2017 list z zapytaniem przesłali mu biskup prowincji kościelnej Buenos Aires; przedstawili w nich „rewolucyjną” interpretację Amoris laetitia prosząc o określenie, czy jest słuszna. Franciszek w swojej odpowiedzi napisał, że jest prawidłowa i innej interpretacji nie ma, po czym wymianę korespondencji wpisano do watykańskiego odpowiednika polskiego Dziennika Ustaw, Akt Stolicy Apostolskiej (Acta Apostolicae Sedis).

 

Kwestia rozwodników ma ogromną wagę; jednak większość dubiów nie jej była poświęcona, ale problemowi zgodności lub jej braku między Amoris laetitia a Veritatis splendor św. Jana Pawła II.

 

Encyklikę Veritatis splendor papież Wojtyła ogłosił w sierpniu 1993 roku; stanowiła odpowiedź na szerzące się zwłaszcza w krajach niemieckojęzycznych (choć nie tylko w nich) głęboko heretyckie ujęcie roli ludzkiego sumienia. Istotą błędu, na który odpowiedział św. Jan Paweł II, było zaprzeczenie istnieniu czynów złych samych w sobie, takich, które złe są zawsze i wszędzie, w każdej możliwej sytuacji; a także teoria autonomii moralnej sumienia, w myśl której rolą sumienia nie jest rozstrzygać, czy nasze życie odpowiada Bożemu prawu, ale czy Boże prawo w danej sytuacji może być w naszym życiu zastosowane. Koncept ten jest pokłosiem idealistycznej filozofii niemieckiej zrodzonej z ducha protestantyzmu, a głoszony był systematycznie przez Immanuela Kanta i jego duchowych spadkobierców, niestety, od wieku XX coraz silniej obecnych także w Kościele katolickim.

 

Łatwo zrozumieć, że na gruncie tego błędu niemożliwe jest zachowanie jedności Kościoła katolickiego, bo gmach jego nauczania rozpada się jak domek z kart, wydany na pastwę skrajnego relatywizmu i pryncypialnego subiektywizmu. Przeciwko temu stanowczo zaprotestował św. Jan Paweł II wykładając właściwą i zdrową naukę w Veritatis splendor. Adhortacja Amoris laetitia w wielu swoich miejscach zdaje się jednak podzielać nie nauczanie tej encykliki, ale właśnie niemieckie błędy. Nie jest to zaskakujące, bo na ostateczny kształt dokumentu papieża Franciszka wielki wpływ wywarł kard. Walter Kasper, modernista przez całe dziesięciolecia wzywający do przyjęcia rewolucyjnego rozumienia roli sumienia człowieka. Amoris laetitia kardynał Kasper określił jako dokument tysiąclecia, który stanowi „zmianę paradygmatu” katolickiego podejścia do wolności człowieka. Jak się rychło okazało, nie przesadzał; to właśnie w oparciu o zapisy Amoris laetitia zaczęto w Kościele wzywać do zmiany nauczania moralnego, zwłaszcza w kwestii homoseksualizmu, a także do udzielania Komunii świętej protestantom. W Niemczech zresztą tę drugą sprawę przeprowadzono i uzyskano na to papieską zgodę; w dokumencie, w którym zgodzono się udzielać Ciała Chrystusa zwolennikom Lutra, niemieccy biskupi jako kluczowe wskazali właśnie twierdzenia Amoris laetitia.

 

Czego zatem spodziewać się po Roku Rodziny Amoris laetitia? Na czym polegać na pogłębienie rozumienia tej papieskiej adhortacji? Czy w pięć lat po jej wydaniu nie należałoby wreszcie rozwiać wszelkich wątpliwości, naprawić powstałe na ich gruncie błędy, wypowiedzieć z pełną jasnością i czystością katolicką prawdę w obszarach małżeństwa i roli sumienia? Tego potrzeba Kościołowi, tego potrzeba wiernym. Nie refleksji nad niejasnością, ale głośnego przepowiadania niezmiennej nauki chrystusowej. Od wszystkich nas – od każdego w innym stopniu – zależy, czy suknia śnić będzie czystością i cieszyć oczy Oblubieńca, czy smucić Go raczej swoim coraz większym nieporządkiem. Mam głęboką nadzieję, że nawet jeżeli papież, mimo próśb kardynałów, biskupów, księży i świeckich, nie wyprostuje narastającego doktrynalnego zamieszania, to w tym szczególnym roku nie zabraknie odważnych hierarchów i teologów, którzy z właściwą wierze katolickiej precyzją przedstawią sprawy tak, jak się one rzeczywiście mają. W zgodzie z rozumem, w zgodzie z prawem naturalnym, w zgodzie z nauczaniem Kościoła. O to się módlmy w Roku Rodziny Amoris laetitia.

 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(12)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie