1 czerwca 2018

Rodzina czy komórka społecznie przydatna? Wybieraj!

Międzynarodowy Dzień Rodziny (15 maja), Dzień Matki (26 maja), Dzień Dziecka (1 czerwca), Dzień Ojca (23 czerwca)… Choć celownik ideologów ustawiony jest na rodzinę, a jej pierwotna definicja jest zniekształcana, to wciąż w naszej kulturze funkcjonują dni odwołujące się do tej tradycyjnej, „podstawowej komórki” naszego społeczeństwa. I póki można, trzeba wykorzystać każdą okazję do promocji życia rodzinnego. Jednakowoż to inicjatywy takie jak Marsz dla Życia i Rodziny są ku temu najlepszą, bo nie skażoną przez modernistów, okazją.

 

Nie tak dawno obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Rodziny. Inicjatywa niby liczy już ćwierć wieku, ale wciąż kojarzona jest tylko z hasłem „dwie godziny dla rodziny”. Dobrze, że taka myśl przedostaje się do świadomości społecznej, niemniej to wciąż dla rodziny zbyt mało. Znacznie lepiej jest, jeśli idzie o obchody Dnia Matki. Wręcz trudno znaleźć osoby, które zapominają o swej rodzicielce. Podobnie rzecz się ma – aczkolwiek panowie mogą czuć się tu nieco „dyskryminowani” – z Dniem Ojca. O 1 czerwca wspominać nie trzeba, bowiem atrakcji dla pociech tego dnia nigdy nie brakuje.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Choć te świeckie „święta” odnoszące się do rodziny utrwaliły się w polskiej kulturze, można odnieść wrażenie, że zatraciły nieco swój pierwotny sens. Okazuje się, że owa „pamięć” coraz częściej przybiera tylko materialny wyraz: upominki, atrakcje, czy imprezy dla dzieciaków z okazji ich święta. Mówimy więc o rodzinie, matce, ojcu dzieciach, ale jakby zapominamy, że największym darem jaki możemy ofiarować swoim bliskim jest czas i miłość.

 

A współczesny świat nie pomaga. Przedsiębiorcy chcą przecież skorzystać z każdej okazji do zarobku, przyczyniając się do komercjalizacji wszystkich aspektów naszego życia. Państwo? Niby w deklaracjach jest prorodzinne, uruchamia programy demograficzne, ale z drugiej strony ślepe jest choćby na genderyzację wpuszczaną do życia publicznego za sprawą wiążącej nas stambulskiej konwencji „antyprzemocowej”.

 

Na arenie międzynarodowej rodzina postrzegana jest raczej tylko instrumentalnie, jako pewien ekonomiczny byt będący elementem rozwiązywania problemów społecznych, ekonomicznych, demograficznych. A w tym świetle małżeństwo postrzegane jako trwały związek kobiety i mężczyzny niestety zyskuje niższy priorytet.

 

Warto wskazać tu na analizę Instytutu Ordo Iuris, który zbadał tendencje dotyczące rodziny, występujące na forum ONZ. Okazało się, że funkcjonują tu trzy obszary: likwidacja ubóstwa, zatrudnienie i godna praca oraz integracja społeczna. Co więcej, od 2015 roku „funkcje i role rodziny zaczęły być ściśle interpretowane zgodnie z Celami Zrównoważonego Rozwoju przyjętymi w Agendzie 2030”. Są to takie cele jak: walka z ubóstwem oraz głodem, poprawa zdrowia oraz jakości życia, dążenie do osiągnięcia równości płci oraz dostępu do dobrej edukacji.

 

O ile nakreślone cele brzmią górnolotnie, to jednak dążenie do nich spowodowało zmianę roli rodziny. Stała się ona narzędziem, a nie podmiotem. To – w myśl Agendy – swego rodzaju „mini-przedsiębiorstwo, które powinno być stabilne finansowo, tak aby zapewnić sprawną i ciągłą wymianę usług, nastawioną przede wszystkim na opiekę i edukację dzieci oraz opiekę i utrzymanie starszych osób”. Nowe cele rodziny mają służyć zwalczaniu dyskryminacji kobiet na rynku pracy, a zapomina się o ich nieocenionej macierzyńskiej roli. Nic dziwnego, bo w celach trudno doszukiwać się „wychowania”. Jest za to reprodukcja, edukacja i rynek pracy. Tak oto rodzina ekonomicznie słaba jest uznawana za „nieprzydatną dla społeczeństwa”.

 

Na tym nie koniec, bo „rodzina” utraciła swoje pierwotne znaczenie. Mowa tu już o „różnorodnych formach rodzin”, a za tym kryją się m.in. związki jednopłciowe i wszystkie inne układy imitujące rodzinę w tradycyjnym jej rozumieniu.

 

Nic dziwnego, że eksperci Ordo Iuris ocenili negatywnie tendencje dotyczące rodziny, występujące na forum ONZ. Jak podkreślili, „rodzina nie może zostać zredukowana do jednostki ekonomicznej, gdyż jest przede wszystkim najlepszym środowiskiem rozwoju i dobra wszystkich jej członków – dzieci oraz rodziców.  Jako jedyna może zapewnić pełny i harmonijny rozwój osobowości dziecka w atmosferze miłości, zrozumienia oraz odpowiedzialności, a w konsekwencji być gwarantem pełnej realizacji praw człowieka”.

 

Forum ONZ, to tylko wycinek problemu. Znane są liczne sygnały napływające z całego „postępowego” świata o próbie zniekształcania dni poświęconych rodzinie. Polityczna poprawność nakazuje bowiem z wielką troską traktować pary homoseksualne i wychowywane przezeń dzieci. Z tej perspektywy użycie terminów „ojciec”, „matka” ma już przecież znamiona dyskryminacji. Taka narracja jest powoli przemycana do Polski. Stąd też namawiamy do wrażliwości i reagowania na wszelkie tego rodzaju próby „równościowego” traktowania rodziny i nie godzenia się na próby przypisywania roli „rodzica numer 1” czy „rodzica numer 2”. To tylko z pozoru małe ustępstwo, torujące drogę genderowej lawinie, jaka ma przecież w zamyśle modernistów przetoczyć się po polskiej ziemi.

 

Ale czy te zamysły mają nas zniechęcić do celebrowania podsuwanych nam prorodzinnych świąt? Absolutnie nie! Przeciwnie, trzeba nam wykorzystywać każdą okazję, by promować tradycyjny model rodziny. A jeśli pojawiają się nowe inicjatywy, z założenia ideologicznie bezpieczne, to tym bardziej trzeba się w nie włączyć. Bez wątpienia taką okazją do pokazania piękna życia rodzinnego są Marsze dla Życia i Rodziny. Wydarzenia te zwykle połączone są z rodzinnymi piknikami i stanowią wspaniałą okazją do wspólnego spędzenia czasu. Z pewnością nie ma tam też niebezpieczeństwa zetknięcia się z genderową narracją czy próbą wmówienia, że aborcja jest prawem kobiety, a zabicie w łonie matki dziecka podejrzanego o chorobę jest dlań wręcz aktem łaski.

 

W tym roku Marsze odbywają się pod hasłem „Polska rodziną silna”. Pierwszy z nich – warszawski – liczy sobie już 13 lat. I ma swój nieoceniony wkład w prostowanie narzucanej na liberalnej narracji. Każdego roku wydarzenie odnosi się bezpośrednio do tego czym żyje społeczeństwo i daje jasny przekaz na temat tego jak środowiska odwołujące się do tradycji chrześcijańskiej chcą definiować konkretne obszary życia społecznego, czy jak pragną definiować prawo – zmierzając do pełnej ochrony życia ludzkiego i praw rodziny.

 

Jak przypominają organizatorzy Marszów, dziedzictwo wiary, tradycji i kultury było przekazywane i rozwijane w czasach zaborów przez kolejne pokolenia naszych przodków, pomimo braku państwowości i narodowej podmiotowości, zaś „przetrwanie narodu, a następnie odzyskanie niepodległości było możliwe przede wszystkim dzięki przechowaniu polskości w domach, w polskich rodzinach”. A co ma do zaoferowania przyszłym pokoleniom rodzina rodem z Agendy 2030?

 

W stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości Marsze odbywają się już w ponad stu polskich miastach. Zawsze są rodzinnym świętem odwołującym się do korzeni cywilizacji łacińskiej i promują dobro, prawdę i piękno. Zobacz czy Marsz (marsz.org) jest w Twoim mieście, zarezerwuj czas i spędź go z rodziną! Twoja miłość i Twój czas są dla rodziny bezcenne.

 

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie