20 listopada 2017

Rodzina czy emigracja? To nie jest kwestia wyboru

(Źródło: pixabay.com)

Emigracja zarobkowa często postrzegana jest jako szansa na lepsze życie. Perspektywa wyższych zarobków być może i pozwala snuć takie plany. Niestety, często zapomina się o cenie jaką przyjdzie zapłacić za ów „sukces”. Długa rozłąka nierzadko kończy się bowiem rozpadem związku oraz dramatem małżonków i dzieci. To nie mrzonki, czy odosobniony przypadek, ale palący problem społeczny, któremu czoła stawić muszą duszpasterze.

 

Jeszcze w latach 80-tych na zawarcie związku małżeńskiego decydowało się ponad 307 tys. par. Dekadę później było ich już tylko 255 tys., a liczba ta ciągle malała. Na przełomie wieków liczba zawieranych małżeństw spadła do 211 tys., a obecnie kształtuje się na poziomie ok. 180 tys. Równocześnie od dekady liczba rozwodów w Polsce pozostaje na stałym poziomie, oscylującym wokół liczby 65 tysięcy. To poważny problem, szczególnie jeśli spojrzymy na szybko rosnący się odsetek rozpadających się nowych związków – z około 26 proc. w 2007 roku, do około 36 proc. obecnie. Nie bez wpływu na ten stan pozostaje emigracja – sięgająca gigantycznej liczby 2,5 mln osób – i związana z nimi rozłąka małżonków.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Problemy rodzin rozłączonych przez emigrację zarobkową są dziś w polskim społeczeństwie bardzo wyraźnie widoczne. Rozłąkę rodziców szczególnie boleśnie przeżywają dzieci. Jak zauważa ks. dr. Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin KEP, księża dostrzegają to w pracy duszpasterskiej, chociażby na lekcjach katechezy. Dzieci rozdzielonych rodziców są niestabilne emocjonalnie, pogubione i brak im właściwych wzorców miłości, odpowiedzialności i męstwa.

 

Trudno mówić o Bogu Ojcu, gdy dziecko kojarzy tatę tylko z przyjazdów świątecznych i brakuje mu tego punktu odniesienia. Zauważamy wielki problem męskości. To zrozumiałe, bo gdy nie ma taty w domu, budowanie właściwych relacji jest bardzo trudne. Jeśli mówimy o chłopcach, to mam tu na myśli budowanie odpowiedzialności za rodzinę, za miłość, za kobietę – mówi ks. Przemysław Drąg.

 

Z rozłąką źle radzą sobie także, co oczywiste, małżonkowie. Związek na odległość zwykle nie zdaje egzaminu i jest narażony na rozpad. Matce pozostawionej z dziećmi brakuje bowiem miłości i oparcia w zmaganiach z codziennością czy problemami z dorastającymi dziećmi. Osamotniony ojciec także mocno przeżywa ten stan i niestety zaczyna szukać sposobów, by zagłuszyć emocje. „Pocieszenie” zwykle przychodzi w używkach lub w nowej „znajomości”.

 

Nie ma wątpliwości, że – mając na uwadze dobro rodziny – małżonkowie muszą utrzymywać stałe kontakty, nie tylko za pośrednictwem mediów, ale przede wszystkim te osobiste. To bardzo ważne, bo podzielona rodzina zaczyna wypracowywać swoje zwyczaje, sposoby na życie i z czasem powrót czy wizyta małżonka stają się zarzewiem konfliktów. – Małżonkowie nie żyjący razem nie mają okazji na dotarcie, więc dłuższy wspólny pobyt zaczyna męczyć, staje się źródłem nieporozumień. Bo rodzina wypracowuje swoje mechanizmy działania, a tata czy mama – gość zaburza je. Zupełnie inaczej te relacje by wyglądały, gdyby rodzina była cały czas razem. I tu wcale nie chodzi o brak miłości – dodaje ks. Drąg.

 

Dlatego, jak radzi, rodzina nie powinna być rozdzielana. I nawet jeśli emigracja wydaje się być jedynym możliwym rozwiązaniem, to w takiej sytuacji należy bardzo poważnie rozważyć wspólny wyjazd. – Nawet jeśli są małe dzieci, to one nauczą się języka, poradzą sobie w szkole… Bądźcie razem, bo inaczej będzie wam trudno – mówi.

 

Bardzo ważne jest też życie duchowe małżonków. Już tylko cotygodniowe rodzinne uczestnictwo we Mszy Świętej znacznie obniża ryzyko rozpadu związku. A każda wspólna modlitwa tylko potęguje jedność. – Potwierdza to praktyka duszpasterska. Gdy małżonkowie modlą się razem, uczestniczą w Eucharystii, to wytwarzają silną więź. Tak uczą się przepraszać, odkrywają że znak pokoju nie jest pustym gestem. Zatem te małżeństwa, które wspólnie się modlą, które ze sobą rozmawiają, czerpią z Sakramentów Świętych, cieszą się stabilnym związkiem małżeńskim. W takich związkach rozwody to wielka rzadkość – wylicza ks. Przemysław Drąg.

 

Nie ma też wątpliwości, że członkowie rodzin rozłącznych emigracją – zarówno ci pozostający w kraju, jak i zagranicą – muszą być objęci opieką duszpasterską. O ile duszpasterstwa polonijne, nastawione na pracę z emigracją mają tu wypracowane modele działań, to w kraju wciąż ich brakuje. Trzeba docierać do takich rodzin, pracować z nimi i je wspierać. – Ci ludzie pozostający w kraju mają swoje chwile słabości i trzeba ich zachęcać do wierności i wytrwałości w radzeniu sobie z problemami. Słyszałem, że pojawiają się pewne oddolne inicjatywy wychodzące naprzeciw takim osobom. Tematy emigracji, radzenia sobie z rozłąką pojawiają się też „na ambonie”, ale brakuje nam „systemowych” metod duszpasterskich. A wydaje mi się, że potrzeby są naprawdę duże – mówi kapłan.

 

Wielkie zadanie stoi tu nie tylko przed duszpasterzami, ale i rodzinami. Bo o ile pierwszym krokiem jest formowanie kapłanów przygotowanych do pracy z rodzinami, to kolejnym jest prowadzenie ewangelizacji właśnie poprzez te uformowane rodziny. To one – poprzez bezpośrednie kontakty – mogą działać najskuteczniej, w myśl zasady „aby równi służyli równym”. – Mowa tu o przekazie realizowanym na różnych płaszczyznach, nie tylko małżonków, ale i dzieci, młodzieży. Chodzi o taki praktyczny przekaz wiary. Moim celem jest to, by formować kapłanów właśnie do takiej pracy duszpasterskiej – dodaje ks. Drąg.

 

Tego rodzaju inicjatywy nakierowane na dobro rodzin powstają już oddolnie i aktywność ta niezmiernie cieszy. – Wiele z tych inicjatyw powstało z potrzeby serca, a wiemy że takie dzieła zwykle odnoszą sukces. Osobiście jestem bardzo zadowolony, że takie grupy powstają i działają na rzecz rodzin – mówi ks. Przemysław Drąg.

 

Trzeba bowiem uczynić wszystko co możliwe, by rodziny rozwijały się w Bogu. By panowała w nich miłość i wzajemne zrozumienie. Tylko żyjąc w takiej atmosferze możemy być spokojni o los kolejnych pokoleń.

 

Marcin Austyn

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie