13 lipca 2016

Rewolucyjny terroryzm wciąż akceptowany

W rewolucji francuskiej chodziło o „stworzenie” człowieka nie tylko podporządkowanego fizycznie, ale jednocześnie poddanego ideologii zwycięzcy. Dlatego Republika zinstytucjonalizowała terror – mówi Jean-Pierre Maugendre, przewodniczący stowarzyszenia „Odrodzenie Katolickie (Renaissance Catholique), w rozmowie z PCh24.pl.

 

W tym roku przypada 227. rocznica wybuchu rewolucji francuskiej, która nad Sekwaną 14 lipca obchodzona jest jako święto narodowe. Z tej okazji Front Lewicy zaproponował nadanie paryskiej ulicy imienia Robespierre’a, jednego z przywόdcόw rewolucji i ojca systemu terrorystycznego, szalejącego od września 1793 r. do lipca 1794. Jak ocenia Pan tę inicjatywę?

Wesprzyj nas już teraz!


W sytuacji kiedy Francja jest ofiarą licznych atakόw terrorystycznych, pomysł ten jest zaskakujący i prowokacyjny.

Terroryzm jest nierozerwalnie związany z dziejami ludzkości. Czy ten praktykowany w trakcie rewolucji francuskiej rόżni się od znanych wcześniej form terroru?


Były w przeszłości konflikty cywilizacyjne (wojny między miastami greckimi i imperium perskim, konfrontacja islamsko-chrześcijańska itp.), zmagania o prymat polityczny, militarny czy ekonomiczny, na przykład walki feudałόw w średniowieczu. W wojnach tych dochodziło czasami do aktόw fizycznego terroru wobec ludności. Terror ten był jednak potępiany. Przykładowo w wiekach średnich ruch „Pokόj Boży” (La Paix de Dieu) ekskomunikował zbrojnych atakujących chłopόw i księży.

Rewolucja francuska, ponieważ była niesiona wizją ideologiczną, wprowadziła nową koncepcję wojny. Projekt rewolucjonistόw był bardziej ambitny niż wcześniejsze konflikty. Chodziło w nim o „stworzenie” człowieka podporządkowanego nie tylko fizycznie, czego dokonywała na zajmowanych terytoriach armia rewolucyjna, ale ktόry jednocześnie byłby poddany ideologii zwycięzcy. Dlatego Republika zinstytucjonalizowała terror, powołując Komitet Ocalenia Publicznego na czele z Maksymilianem Robespierre’m. Efektem tego była eksterminacja Wandei i masowe masakry kobiet oraz dzieci, przeprowadzane przez szatańskie kolumny rewolucyjnych bandytόw i rabusiόw.


Czy ewidentne zbrodnie bojownikόw rewolucji były obiektywnie oceniane i potępiane przez francuskich historykόw?

Przez niemal cały XX wiek na Sorbonie marksistowcy specjaliści od rewolucji francuskiej (Soboul, Matthiez, Aulard i inni), by „ocalić rewolucję”, nie przestawali bronić słuszności terroru. Jeszcze obecnie społeczeństwo francuskie pochlebia terroryzmowi Robespierre’a, o czym świadczy duża ulic nazwana jego imieniem – zarόwno w miastach rządzonych przez lewicę (Saint-Denis) jak i prawicę (Issy-les-Moulineaux) w regionie paryskim.

Podobnie podchodzono w Rosji do terroru leninowskiego i w Kambodży do postaci Pol Pota, ktόry wymordował 20 procent ludności kraju. „Uradowany narόd wita swoich wyzwolicieli” – pisał „Le Monde” następnego dnia po wkroczeniu Czerwonych Khmerόw do Phnom Penh 17 kwietnia 1975 r.


W XX wieku aktόw terrorystycznych na ludności dokonywały też tzw. wielkie demokracje. Mam na myśli masowe naloty na Niemcy, w wyniku ktόrych zginęło pół miliona cywiliów, czy też zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, gdzie śmierć poniosło 200 tysięcy ludzi. Czy to oznacza, że terroryzm oceniany jest w zależności od jego końcowych efektόw oraz interesu układόw politycznych?

Oczywiście, że tak. Bardzo dobrze obrazuje ten mechanizm okres uzyskiwania niepodległości przez liczne kraje afrykańskie. Dochodziło tam do brutalnych przewrotów, w wyniku których na czele rządów stawali byli terroryści – Nelson Mandela, szef Afrykańskiego Kongresu Narodowego w Republice Południowo-Afrykańskiej, Houari Boumédiène z FLN w Algierii, Robert Mugabe kierujący Afrykańskim Narodowym Związkiem Zimbabwe, Icchak Szamir stojący na czele grupy Stern w Izraelu, czy Jasir Arafat, szef Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Przykładόw takich jest badzo dużo.


Są więc „dobrzy i „źli” terroryści…

Pobłażliwość w stosunku do terroryzmu nie została rozciągnięta na wszystkie jego akty. Francuskie media regularnie powołują się na książkę Georgesa Bermanosa, Les Grands Cimtière Sous La Lune (Wielki cmentarz pod Księżycem), bo autor potępia w niej represje dokonane na Majorce przez zwolennikόw generała Franco. Zdiabolizowano postaci Saddama Husseina i Baszszara al-Asada, wykorzystując dokonane przez nich realne ataki na ludność cywilną. Obecnie istnieje w społeczeństwach demokratycznych ostracyzm w stosunku do terroryzmu islamskiego, ale pytam się: jaka jest rόżnica między zgilotynowaniem niewinnej ofiary Republiki a poderżnięciem gardła „niewiernemu”, ktόrego jedyną winą jest bycie chrześcijaninem? Nikt jednak nie stawia znaku rόwności między tymi terroryzmami.

Propozycja Simonnet, lewackiej radnej z Paryża, stwarza ryzyko – zarόwno dla lewicy jak i prawicy – stanięcia twarzą w twarz wobec własnych wewnętrznych sprzeczności. Poparcie tej propozycji oznacza akceptację tezy, że istnieją „dobrzy terroryści”. Odrzucenie propozycji podważa w części mit rewolucji francuskiej, o ktόrej Georges Clémenceau [premier Francji w latach 1906-1909 i 1917-1920 – przyp. red.] ciągle nie przestawał przypominać, że stanowi ona blok nierozerwalny. Okrutny dylemat!


Dziękuję za rozmowę

Franciszek L. Ćwik





Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie