18 grudnia 2012

Rewolucyjna walka z Bożym Narodzeniem

(Evandro Inetti / FORUM)

Nasilająca się ateizacja i ideologia „braku ideologii” skłaniają decydentów na całym świecie do coraz to bardziej absurdalnych decyzji dotyczących Bożego Narodzenia. W wolnym świecie nie wolno oficjalnie używać nazwy i symboli tego niezwykle ważnego Święta.


Od kilku lat mamy do czynienia z postępującym zjawiskiem urzędniczej dechrystianizacji i desakralizacji Świąt Bożego Narodzenia. Nie chodzi tylko o wypowiadane w reklamach telewizyjnych – oraz niestety z niektórych ambon – słowa o „magii świąt”, czy „pięknie zimowych świąt”. Chodzi o jawną, ostrą i skierowaną na zbudowanie nowego człowieka – a więc typową dla wszystkich rewolucji – walkę przeciwko Panu Bogu.

Wesprzyj nas już teraz!

Zjawisko walki ze świętem obchodzonym 25. grudnia jest bardzo stare. Już purytanie w siedemnastowiecznej Anglii – bluźnierczo odrzucając w całości kult maryjny – wymogli na władzach zakaz świętowania w tym dniu. Oficjalnym powodem był „papizm” świętujących. Po przeniesieniu się do Ameryki ci sami purytanie, podczas buntu przeciwko brytyjskiemu królowi, obchodzenie Bożego Narodzenia postrzegali jako przejaw… sprzyjania Anglikom.

Skrajnie wrodzy Bożemu Narodzeniu byli francuscy rewolucjoniści. W obowiązującym od 1793 r. kalendarzu, każdemu dniu patronowało jakieś zwierzę, roślina lub minerał. Na wigilię, 24. grudnia, przypadał „dzień siarki”, a na 25. grudnia – „dzień psa”. Dodajmy, że oba dni były zwykłymi dniami pracującymi. Za uczestnictwo w Mszy św. płaciło się wówczas głową.

W połowie XIX wieku rewolucja zaczęła wykorzystywać inną broń – rozum i konsumpcję. Właśnie powołując się na te hasła zaczęto prowadzić na zachodzie Europy proces dechrystianizacji świąt. Kościół pozbawiono prawa do prowadzenia szkół, a Święto Narodzenia Pańskiego zaczęto wykorzystywać do napędzania sprzedaży kiczowatych pamiątek i innych, niezwiązanych z chrześcijaństwem towarów.

XX wiek przyniósł barbarzyńską walkę z chrześcijaństwem, więc i z jednym z najważniejszych jego świąt. Czytelnikom w tej części Europy nie trzeba przypominać, jakich bezeceństw dopuszczali się bolszewicy i niemieccy narodowi socjaliści, by walczyć z pamiątką tego wydarzenia. „Precz z Bożym Narodzeniem, niech żyje dziesięciodniowy tydzień pracy!” – to najłagodniejsze hasło rosyjskich komunistów, pochodzące jeszcze z lat dwudziestych. Potem było już tylko gorzej.

Rewolucyjna walka z Panem Bogiem i dniem Narodzin Jego Syna najczęściej zaczyna się, lub jest serdecznie popierana, u szczytów władzy. Najczęściej to nie jacyś anonimowi buntownicy występują przeciwko Świętu, ale rządzący państwami. Tak samo jest i dziś, rewolucja się nie zatrzymała.  

Co chwila docierają do nas informacje o nowootwartych frontach walki z Bożym Narodzeniem. Ta sama pierwsza poprawka do amerykańskiej konstytucji, która zagwarantowała mieszkańcom USA, że państwo nie będzie decydować o legalności czy nielegalności kultu religijnego, w dzisiejszych czasach zaczyna być wykorzystywana jako oręż przeciwko chrześcijaństwu. W zeszłym roku, członkowie Izby Reprezentantów otrzymali zakaz wysyłania do wyborców życzeń „Merry Christmas” (Szczęśliwego Bożego Narodzenia). Według Kongresu USA jedynie „słuszną” wersją są życzenia „Happy Holidays” (Wesołych Świąt).

To samo stało się w Wielkiej Brytanii, gdzie nawet pracownicy Czerwonego Krzyża otrzymali nakaz, by przy wysyłaniu kartek zawierały one „najlepsze życzenia” czy „sezonowe życzenia” (season’s greetings) a nie „świąteczne życzenia” (Christmas greetings). 

Przeciwko Bożemu Narodzeniu protestowali w Holandii homoseksualiści. Skoro jednak nie udało się usunąć wielowiekowej tradycji, w 2009 r. w dniach gdy chrześcijanie czcili przychodzącego Pana, homolobby zorganizowało festiwal „Różowe Świąt Bożego Narodzenia” – imprezę promującą homoseksualizm i jawnie szydzącą z symboli chrześcijańskich – m.in. przedstawiając dewiacyjne szopki z udziałem św. Józefa i Matki Bożej. Przy pełnej aprobacie władz.

A oto garść najgłośniejszych wydarzeń, tylko z ostatnich kilku dni. W Szwecji „nowocześni” nauczyciele, w obawie o oskarżenia o „nietolerancję”  masowo wysyłali do Urzędu Szkolnego zapytania o to, czy uczniowie i nauczyciele mogą się zgromadzić w kościele z okazji adwentu. I co odpowiedział socjalistyczny urząd? Stwierdzono, że uczniowie muszą się czuć bezpiecznie w szkole i „nie mogą być narażeni na jakiekolwiek oddziaływanie religii w kościele”. Nawet, jeśli chcą przygotować się w ten sposób do obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia. Nauczyciele posyłający dzieci do świątyni, powinni mieć – według urzędu – pewność, że nie będą się one znajdowały pod „jednostronnym wpływem” jakiegokolwiek wyznania (sic!)

W Brukseli w miejsce tradycyjnej choinki stanie areligijna zimowa instalacja. Dlaczego? Ponieważ choinka może „obrażać uczucia religijne osób innych wyznań”! Na nic zdały się przekonywania Belgów, że w ich kraju mieszka dużo więcej chrześcijan niż osób innych wyznań, a także tysiące podpisów pod petycją o umieszczenie tradycyjnej choinki na rynku w centrum Brukseli. Nawet drzewko zbyt kojarzy się decydentom ze stolicy postępowej Unii Europejskiej z Chrystusem. Musiało więc zniknąć, mimo iż przez lata w grudniu w centrum Brukseli ustawiano 20-metrową choinkę z Ardenów. W tym roku na zabytkowym rynku Grand Place pojawiła się jednak 25-metrowa konstrukcja, o której nie do końca wiadomo, co ma symbolizować.

W Londynie co prawda miejsce choinki póki co nie jest zagrożone, ale władze nie mają nic przeciwko dwójce performerów, którzy już rozpoczęli – a planują robić to do 5 stycznia – w teatrze Soho przedstawianie swojego show. Zapowiedzieli, że chcą „obdarować” publiczność „opowieścią antybożonarodzeniową” z wplecionymi wątkami… homoseksualnymi i satanistycznymi. To nie koniec. Brytyjscy uczniowie z Essex nie przebiorą się w tym roku za pasterzy i Trzech Króli. Na scenie szkolnego teatru nie będzie stajenki i Jezusa w żłóbku. Zamiast jasełek zaplanowano inscenizację: „Napad na sklep jubilera”. Zmieniono słowa dziewiętnastowiecznej kolędy – „Tam daleko w żłobie” na „Ze żłobem w siną dal”. Dyrekcja szkoły tłumaczyła, że decyzja o zastąpieniu jasełek kryminałem, zapadła w związku z ostatnimi głośnymi kradzieżami w okolicy. Angielskie media przypominają jednak, że dyrekcja tej szkoły nie po raz pierwszy nadaje politycznie poprawną oprawę Świętu. W poprzednich latach np. wykreślali z kolęd niepoprawne politycznie ich zdaniem wersy (rzekomo szowinistyczne) a w ich miejsce wstawiano nowe słowa, „neutralne płciowo”.

We Francuskim Villebon, dyrekcja supermarketu Auchan – jakby chcąc wpisać się w klimat stworzony przez decydentów w innych częściach kontynentu – zdecydowała o niesprzedawaniu w swoim sklepie szopek bożonarodzeniowych. Stwierdzono, że „szokują one licznych klientów”. W tym akurat wypadku – może dlatego, że dla sieci sklepów wolność (a więc i rynek) liczyła się bardziej niż dla urzędników we wspomnianych wyżej miejscach – decyzję szybko zmieniono po masowych protestach katolików. Wskazali oni, że ci sami – jakoby zszokowani szopką muzułmanie – nie mają nic przeciwko przyjmowaniu wypłacanych przez francuską Kasę Rodzinną, tzw. premii bożonarodzeniowych.

Armia walcząca z Bożym Narodzeniem wyciąga broń przeciwko chrześcijaństwu z różnych powodów. Mieszkańcy niewielkiego duńskiego miasteczka Kokkedal dowiedzieli się ze zdumieniem, że w tym roku w święta nie będzie już miejskiej choinki. Miała kosztować od 5 do 7 tys. koron (ok. 4 tys. złotych). To za dużo – orzekli radni, którzy całkiem niedawno wydali dziesięć razy tyle (60 tys. koron) na miejskie obchody islamskiego święta ofiarowania. Warto dodać, że kilka miesięcy wcześniej do rady miasta wybrano większość… muzułmańskich kandydatów.

 

Nie sposób nie przypomnieć w tym miejscu, kto był tym, któremu jako pierwszemu przeszkadzało Boże Narodzenie. Ogromny strach przed narodzeniem Chrystusa czuł przecież król Herod. W obawie przed Zbawicielem zorganizował zakrojoną na wielką skalę zbrodnię rzezi niewiniątek. Nie zapomnijmy również, przyglądając się dzisiejszym poczynaniom rządów, urzędów i władz miast, oraz wszystkim tym, którzy namawiają do niszczenia Bożego Narodzenia, że to właśnie Herod jako pierwszy próbował namówić władców świata, by wystąpili przeciwko Synowi Bożemu.

 



Krystian Kratiuk







 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie