11 kwietnia 2019

Rewolucja w Polsce za kilka lat? To możliwe!

(FOT.: FOT.Jacek Lagowski/FORUM + Krystian Maj/FORUM)

Widmo krąży nad globalną gospodarką. Widmo gospodarczego kryzysu niosącego problemy obywateli, ale i rządzących. Im gorszy kryzys, tym bardziej rewolucyjne potencjalne zmiany. Dokonać je będzie można tym łatwiej, im bardziej scentralizowane państwo przejmie nowa władza. Błyskawiczna rewolucja obyczajowa nad Wisłą po odsunięciu PiS przez lewaków to czarny, ale przecież nie niemożliwy do wykluczenia scenariusz.

 

W ostatnich miesiącach w Stanach Zjednoczonych 10-letnie obligacje skarbowe stały się mniej oprocentowane niż 3-miesięczne bony skarbowe. Taka sytuacja ostatnio nastąpiła w 2007 roku. Owa gospodarcza anomalia dowodzi ogromnego pragnienia bezpieczeństwa. Wszak w normalnych warunkach ludzie rozstający się z pieniędzmi na długo, chcą otrzymać za to wyższe odsetki. Jeśli jednak ludzie boją się kryzysu, to są chętni do ulokowania pieniędzy w bezpiecznym miejscu, nawet jeśli na tym nie zarobią. Wskutek popytu na długoterminowe obligacje ich rentowność spada, a mimo to wciąż znajdują one kupców.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak zauważa Janusz Jankowiak [rp.pl] tego typu zjawisko wielokrotnie zwiastowało recesję, która następowała po 18 miesiącach. Co ciekawe, nie jest to zjawisko ograniczone do USA. Wszak w Niemczech w marcu 2019 roku obligacje 10-letnie sprzedano z ujemną rentownością. Oznacza to, że ludzie byli gotowi… dopłacić byle tylko zabezpieczyć swe fundusze.

 

Tymczasem obecna faza globalnego wzrostu gospodarczego jest wyjątkowo długa. Podobnie długie były cykle w latach 1961-69 i 1991-2001. Obydwa źle się zakończyły: inflacja lat 60. i kryzys 2007-09.  Ponadto w ciągu ostatniego 10-lecia dług firm w skali globalnej podwoił się, a jego bezpieczeństwo spadło. O niepokoju świadczy też dokonywany na ogromną skalę odkup własnych akcji przez światowe korporacje – zwraca uwagę Janusz Jankowiak.

 

Powstaje więc pytanie – co stanie się, gdy ten kryzys trafi do Polski? Dziś w naszym kraju sytuacja gospodarcza jest dobra. Rozwija się gospodarka, bezrobocie jest na niskim poziomie. Korzysta na tym aktualna władza. Co jednak stanie się, jeśli światowa recesja dojdzie do naszego kraju?

 

Recesja i rewolucja – scenariusz dla Polski?

Rozważmy następujący scenariusz: na świecie rozpoczyna się globalna recesja i przenosi się do Polski. Ludzie żądają odwołania władzy oskarżanej o wzrost bezrobocia i pogorszenie sytuacji gospodarczej. Głosują zatem na partie oferujące zmianę, zaangażowane ideologicznie, „moralne”, a zarazem obiecujące rozdawnictwo na skalę większą niż PiS oraz zabezpieczenie na trudne czasy (to jest proste, dopóki się nie rządzi). Nowa siła polityczna po przejęciu władzy przekształca prawo aborcyjne w libertyńskim duchu i legalizuje homo-związki. Ruguje jednocześnie prawa Kościoła, spychając go do kruchty. Zrywa z religią w szkołach publicznych czy z dotacjami dla katolickich placówek edukacyjnych.

 

Przynajmniej część z tych postulatów głosi powstała niedawno partia „Wiosna”. „Zagwarantujemy prawo kobiet do bezpiecznego przerywania ciąży na żądanie do 12. tygodnia. Wprowadzimy pełne finansowanie do trzech zabiegów in vitro dla każdej kobiety na podstawie zaleceń lekarza” – czytamy w „Umowie Biedronia” Partii Wiosna.

 

O rewolucyjności tej partii świadczą także cytowane we wspomnianym dokumencie wypowiedzi. „Chciałbym, żeby w tym kraju nie rządził ksiądz. Aby Polska była Polską, a nie Rydzykolandem” – oto wypowiedź przypisywana 57-letniemu Tomaszowi. „Chciałbym, aby sądy lepiej działały, abym dostawał alimenty” – mówi 9-letni (!!!) Ignacy z Kalisza cytowany w dokumencie. Oburzające w tym przypadku jest wykorzystanie dziecka do kampanii politycznej, w dodatku wątpliwej moralnie partii. Z kolei dr Krzysztof Śmiszek, lider śląskiej listy podkreśla, że „świeckie państwo to podstawa demokracji i demokratycznego państwa prawa” [wiosnabiedronia.pl].

 

„Dziękuję, że jesteście, że uwierzyliście, że zamiana jest możliwa, a nasza energia może zrobić rewolucję polityczną” – mówił sam Robert Biedroń 20 lutego na konferencji w Lublinie [kurierlubelski.pl].

 

Zaniedbywanie etyki i kultury to krótkowzroczność

Zestawmy teraz ten rewolucyjny zapał z PiS-owskim kunktatorstwem. Partia ta najwyraźniej stara się unikać ideologii i kupować poparcie poprzez programy socjalne, czego ostatnim przejawem jest chociażby tak zwana Piątka Kaczyńskiego. Trzeba rządzącym przyznać, że do tej pory udawało się im znajdować środki na programy socjalne. Choćby za sprawą uszczelniania podatków. Co się jednak stanie, gdy nadejdzie recesja, a sytuacja gospodarcza ludzi i państwa ulegnie pogorszeniu?

 

Tymczasem PiS – w przeciwieństwie do lewaków – stara się za wszelką cenę unikać ideologicznej konfrontacji. Konwencja Stambulska pozostaje niewypowiedziana. Aborcja pozostaje legalna, wskutek czego rocznie ginie około 1000 dzieci. Kwestia zbadania jej zgodności z Konstytucją pozostaje w zamrażarce w Trybunale Konstytucyjnym – pamiętamy zaś projekt zakazu aborcji autorstwa „Ordo Iuris” i jego odrzucenie przez zdominowany przez PiS parlament. Zapewne przyczyniły się do tego protesty radykalnych feministek określanych mianem czarnych parasolek, jednak protesty na podobną skalę nie odstraszyły PiS od przeprowadzenia zmian w sądownictwie. Jasno pokazuje to priorytety rządu.

 

Jednak nie da się opierać swej siły wyłącznie na polityce „ciepłej wody w kranie”, szczególnie gdy rewolucjoniści „pracują u podstaw”. Gdy bowiem ciepła woda w kranie przestanie płynąć, to od takiej bezideowej partii wszyscy się odwrócą. Sprawa jest tym bardziej niebezpieczna, im większe uprawnienia posiada władza centralna.

 

A PiS pozostawi po sobie następcom państwo bardzo scentralizowane. Prawo i Sprawiedliwość dokonało bowiem w tej dziedzinie znaczących przekształceń: zastąpiło konkursy na wyższe stanowiska w służbie cywilnej przez powołanie, połączyło też urzędy Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości, dokonało też innych znaczących reform sądowniczych i osłabiło Trybunał Konstytucyjny. Wprowadzono również zmiany dotyczące samorządów: ograniczono bowiem kadencję wójtów, burmistrzów i prezydentów miast do 2 (te akurat zmiany te wejdą jednak w życie dopiero w 2028 roku).

 

Kiedy lewacy (z „Wiosny” lub skąd inąd) przyjdą (oby nie!), cały scentralizowany i pozbawiony niemal ograniczeń aparat państwowy będzie tylko na nich czekał, gotowy do użycia! Nóż leży na ulicy, nóż przygotowany niestety przez obecną władzę, nóż który lewacy obrócą przeciw katolikom.

 

Scenariusz ten spełnić się nie musi, ale przecież może. Jeśli nie w tym roku, to w kolejnych. Warto sobie to uświadomić, póki można mu jeszcze systemowo przeciwdziałać.

 

 

Marcin Jendrzejczak

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie