6 sierpnia 2018

Rewolucja sumienia

(Clemens Bilan/dapd /Forum)

Dopuszczalność antykoncepcji, rozwodnicy i protestanci u Stołu Pańskiego, pozytywna ocena homoseksualizmu – wszystkie te błędy wyrastają ze wspólnego korzenia. Niemiecka rewolucja wcielana w życie od 1968 roku została w ostatnich latach usankcjonowana – zupełnie wbrew nauczaniu Kościoła, w tym świętego Jana Pawła II.

 

Zmiany zachodzące od kilku dziesięcioleci w niemieckim Kościele katolickim, a ostatnio wdzierające się z coraz większą siłą do Kościoła powszechnego, mają jedno ze swoich najważniejszych źródeł w opacznym rozumieniu ludzkiego sumienia. Doktryna katolicka przedstawia sumienie jako narzędzie, dzięki któremu człowiek rozpoznaje wolę Boga i niezmienne normy prawa, by następnie zastosować je do swojego życia. W nowym ujęciu w sumieniu poszukuje się już raczej indywidualnej drogi, uwzględniając wprawdzie normy ogólne, ale niekoniecznie czując się nimi związanym. Dzięki temu możliwe mają stawać się rozmaite rozwiązania duszpasterskie niezgodne z Magisterium. Dotyczy to oceny antykoncepcji, powtórnych związków, homoseksualizmu czy ostatnio związku między wiarą a przynależnością do Kościoła (casus protestantów).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nauczanie Kościoła

Katechizm Kościoła Katolickiego (1776) opisując sumienie moralne odwołuje się do konstytucji duszpasterskiej o Kościele Gaudium et spes Soboru Watykańskigo II. Konstytucja ta głosi między innymi: „W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, tamtego unikaj. Człowiek bowiem ma w swym sercu wypisane przez Boga prawo, wobec którego posłuszeństwo stanowi o jego godności i według którego będzie sądzony. […] Im bardziej więc bierze górę prawe sumienie, tym więcej osoby i grupy ludzkie unikają ślepej samowoli i starają się dostosowywać do obiektywnych norm moralności” (Ges, 16).

 

Tę tradycyjną wykładnię rozwinął w polemicznym duchu św. Jan Paweł II w wydanej w 1993 roku encyklice Veritatis splendor. Papież zwalczał w niej rozmaite współczesne błędy. Szczególną dla nas wagę mają jego słowa dotyczące roli Kościoła w kształtowaniu sumień wiernych. W paragrafie 110 Jan Paweł II odwołał się do instrukcji Kongregacji Nauki Wiary o powołaniu teologów Donum vitae z 1993 roku, gdzie napisano: „[zadaniem] Urzędu Nauczycielskiego jest rozstrzyganie, przez wiążące sumienia wiernych sądy normatywne, które działania ze swojej natury są zgodne z wymogami wiary i przyczyniają się do jej ukazania w życiu, które zaś są z nimi sprzeczne z powodu ich wewnętrznego zła” (Dv, 16). Ojciec Święty dodał od siebie: „Głosząc przykazania Boże i miłość Chrystusa, Magisterium Kościoła poucza wiernych także o szczegółowych i treściowo określonych nakazach i żąda od nich, by uważali je w sumieniu za moralnie obowiązujące” (Vs, 110).

 

Antykoncepcja i rozwodnicy

Od tego tradycyjnego rozumienia – św. Jan Paweł II nie stworzył przecież nowej nauki, ale potwierdził już istniejącą – w różnych częściach Kościoła zaczęto odchodzić zwłaszcza od chwili publikacji encykliki bł. Pawła VI Humanae vitae. Episkopaty Niemiec, Austrii i Belgii dały wyraz swojemu przekonaniu o możliwości zignorowania Magisterium Kościoła. W słynnej Deklaracji z Königstein Niemcy dopuścili stosowanie antykoncepcji w indywidualnych przypadkach, uznając, że katolik ma prawo pójść za głosem swojego sumienia, nawet jeżeli jest to głos niezgodny z Magisterium. Nakazali też kapłanom respektować „decyzję sumienia” (sic) wiernych i dopuszczać ich do sakramentów. Podobnie Austriacy w analogicznej Deklaracji z Mariatröst stwierdzili odnośnie antykoncepcji: „Kto jest w danym obszarze kompetentny i poprzez rzetelny namysł, ale nie poprzez afektywny pośpiech, dochodzi do takiego odmiennego przekonania, może się nim kierować”. Pouczyli też wiernych, że stosując środki antykoncepcyjne (dosłownie: „kto nie zgadza się z nauką encykliki”) wcale nie trzeba koniecznie popadać w grzech ciężki, stad dostęp do sakramentów jest otwarty. Także Belgowie pisali w swojej własnej deklaracji po HV o „prawie, by kierować się w tym obszarze swoimi własnymi przekonaniami”.

 

Zafałszowane rozumienie sumienia legło następnie u podłoża zmiany podejścia do rozwodników w nowych związkach. W 1993 roku trzech górnoreńskich biskupów z Niemiec – Oskar Saier, Karl Lehmann i Walter Kasper – uznało, że takie osobny mogą w swoim sumieniu dojść do przekonania, które pozwoli im zignorować nauczanie Kościoła. Księżom zalecili respektować „ocenę sumienia jednostki” i wbrew wielokrotnie powtórzonemu przez Kościół prawu dopuszczać ich do Komunii świętej.

 

Amoris laetitia a Veritatis splendor

Ujęcie górnoreńskich biskupów, wówczas z wielką ostrością i siłą potępione przez Kongregację Nauki Wiary pod kierunkiem kard. Józefa Ratzingera, dziś stało się rozpowszechnione w wielu częściach Kościoła katolickiego. Poszli za nim Niemcy, Maltańczycy, Filipińczycy, biskupi Buenos Aires, częściowo Włosi i Amerykanie. Odpowiada za to adhortacja apostolska papieża Franciszka Amoris laetitia. Nie chcę zajmować się tu wątpliwymi przypisami odnośnie rozwodników.

Kluczowe są raczej passusy mówiące o sumieniu. Papież pisze, że Kościół jest powołany do „kształtowania sumień, nie zaś domagania się, by je zastępować.” (Al, 37). Zwraca się też przeciwko zbyt jego zdaniem rygorystycznemu nakładaniu na wiernych obowiązku wypełniania norm ogólnych. „Byłoby czymś małostkowym zatrzymywanie się, by rozważać jedynie, czy działanie danej osoby odpowiada, czy też nie jakiemuś prawu czy normie ogólnej, bo to nie wystarcza, by rozeznać i zapewnić pełną wierność Bogu w konkretnym życiu ludzkiej istoty” – czytamy (Al, 304). I w innym miejscu: „Sumienie może jednak uznać nie tylko to, że dana sytuacja nie odpowiada obiektywnie ogólnym postanowieniom Ewangelii. Może także szczerze i uczciwie uznać to, co w danej chwili jest odpowiedzią wielkoduszną, jaką można dać Bogu i odkryć z jakąś pewnością moralną, że jest to dar, jakiego wymaga sam Bóg pośród konkretnej złożoności ograniczeń, chociaż nie jest to jeszcze w pełni obiektywny ideał” (Al, 303).

 

Tekst ten najwyraźniej sankcjonuje indywidualne rozwiązania duszpasterskie akceptujące odejście od reguł w poszczególnych przypadkach. Problem w tym, że właśnie zwalczaniu takich koncepcji św. Jan Paweł II poświęcił znaczą część Veritatis splendor. Nowe ujęcie sumienia, pisał, „mogłoby dostarczać uzasadnień dla wyjątków od reguły ogólnej i tym samym pozwalać w praktyce na dokonywanie z czystym sumieniem czynów, które prawo moralne uznaje za wewnętrznie złe” (Vs, 56). Jak dodawał Ojciec Święty, według tych błędnych poglądów przedkładane przez Magisterium normy negatywne nie we wszystkich przypadkach miałyby być wiążące dla sumienia, uzasadniając „wyjątki od reguły ogólnej” (56). Pisał z mocą, że tezy te „podważają samą tożsamość sumienia” (56).

 

Wytrych

Św. Jan Paweł II potępił też w swojej encyklice twierdzenie, jakoby sumienie nie miało już dokonywać sądów, ale podejmować autonomiczne decyzje (57). W swoich wytycznych duszpasterskich do Amoris laetitia Niemcy dopuścili do Komunii świętej rozwodników w nowych związkach, powołując się na cytowany już ustęp adhortacji: „Jesteśmy powołani do kształtowania sumień, nie zaś domagania się, by je zastępować” (Al, 37). Wezwali kapłanów swojego kraju do „respektowania decyzji sumienia” (sic) rozwodników chcących przystępować do Stołu Pańskiego.

 

Niemal dosłownie powtórzyli ten zabieg w sprawie dopuszczenia do Komunii tych protestantów, którzy żyjąc w związku małżeńskim z katolikiem podzielają katolicką wiarę w Eucharystię. Tacy małżonkowie mogą ich zdaniem „na drodze duszpasterskiego towarzyszenia dojść do decyzji sumienia, która znajdzie swój publiczny wyraz w Kościele katolickim, ewentualnie także w przyjmowaniu Komunii” – czytamy w najnowszych wytycznych. Tak samo jak w przypadku rozwodników, i tutaj Niemcy powołali się na Al, 37.

 

Sprawa protestantów jest dziś szczególnie ciekawa. Adhortację apostolską Amoris laetitia krytykowano wprawdzie bardzo ostro, ale przede wszystkim ze względu na jej niejasne sformułowania odnośnie rozwodników w nowych związkach. Owszem, obecna była także krytyka odnośnie koncepcji sumienia w tym tekście, ale do katolickiego mainstreamu medialnego przebijała się raczej rzadko. Tymczasem kwestia heretyków u Stołu Pańskiego pokazuje jak na dłoni, na czym polega tak naprawdę znaczenie tej adhortacji. Na gruncie zasady o rzekomej możliwości odchodzenia od normy ogólnej na rzecz indywidualnego rozwiązania duszpasterskiego można uzasadnić naprawdę bardzo wiele i Amoris laetitia jest wytrychem po który sięgać będą progresiści na całym świecie, chcąc szybko zmodernizować Kościół i dostosować go do oczekiwań błądzących często wiernych. Musimy spodziewać się kolejnych przełomów. W Niemczech i Austrii rysuje się już bardzo wyraźnie kwestia homoseksualistów. Bliski współpracownik papieża arcybiskup Wiednia kard. Christoph Schönborn wielokrotnie mówił o rzekomej konieczności dostrzegania cnót wierności i oddania obecnych jego zdaniem w związkach jednopłciowych. Teraz można wyciągnąć z tego rozumowania odpowiednie wnioski. Przewodniczący episkopatu Niemiec kard. Reinhard Marx oraz jego zastępca bp Franz-Josef Bode zaproponowali ostatnio wprowadzenie jakiejś formy błogosławienia związków gejowskich. Wiadomo, że w episkopacie niemieckim działa już stosowna komisja, która pochyla się nad problemem. Bardzo prawdopodobne jest w tym kontekście kolejne indywidualne rozwiązanie duszpasterskie i nakaz respektowania decyzji sumienia aktywnych seksualnie gejów, którzy chcą przystępować do Komunii świętej. Także w ich przypadku norma ogólna może okazać się w praktyce niemożliwa do zastosowania, a to w związku z trudnymi okolicznościami życiowymi czy też aktualnym stanem wiedzy naukowej o skłonnościach jednopłciowych.

 

To jest rewolucja

Jest przy tym oczywiste, że problem nie dotyczy tylko Niemiec, ale całego Kościoła powszechnego. Świadczą o tym nie tylko wspomniane deklaracje licznych innych niż niemieckojęzyczne episkopatów czy grup biskupów dotyczące rozwodników w nowych związkach. Nawet polscy biskupi, w trakcie obu synodów o rodzinie twardo broniący tradycyjnego nauczania Kościoła, dzisiaj po prostu milczą. We własnych wytycznych duszpasterskich do Amoris laetitia nie pochylili się nad problemem dopuszczania rozwodników do Komunii. Można to rozumieć na różne sposoby, ale nie sposób zaprzeczyć, że świadczy to przynajmniej o jednym: biskupi uznali, że w nowej sytuacji, w jakiej znalazł się Kościół, nie należy czy wręcz nie można powtarzać jednoznacznie nauczania św. Jana Pawła II.

 

Pozostawiając Polskę pamiętajmy, że w Rzymie pracuje niejawna komisja zajmująca się ponownym odczytaniem Humanae vitae. Nie trzeba tłumaczyć, jakie będą jej prawdopodobne wnioski w świetle Amoris laetitia. Kardynał Walter Kasper, który uchodzi nie bez przyczyny za nadwornego teologia papieża Franciszka, w swoich medialnych wystąpieniach przewidział zarówno dopuszczenie do Komunii świętej rozwodników jak i protestantów. Podkreślał, że Ojciec Święty aprobuje niemieckie spojrzenie. Ten sam kardynał nazwał adhortację  dokumentem rewolucyjnym. Tak – to jest rewolucja, dokładnie taka, o jakiej Kasper marzył, a jaką Niemcy wcielali w życie przynajmniej od 1968 roku.

 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie