30 września 2013

Po raz pierwszy od wielu lat prezydia obu izb parlamentu nie przyznały sobie nagród. To efekt fali zmasowanej krytyki, która spadła na polityków po zeszłorocznych premiach dla marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu.

Rok temu marszałek Sejmu Ewa Kopacz przyznała pięciu wicemarszałkom po blisko 30 tys. zł netto nagród. Sama dostała 32,5 tys. zł.

Jeszcze ciekawszym przykładem jest marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. W ciągu pięciu lat przyznał sobie 260 tys. zł netto nagród. Od 2002 do 2012 r. marszałkowie i wicemarszałkowie Senatu wzięli ok. 1,8 mln zł nagród.

Wesprzyj nas już teraz!

Z powodu nieprzejrzystości przepisów podstawa prawna przyznawania nagród prezydium Sejmu budzi wątpliwości, ale nikt od lat nie próbuje doprecyzować przepisów. Aby członkowie prezydium Sejmu i Senatu mogli otrzymać nagrodę, muszą wykazać się „szczególnymi osiągnięciami” w pracy, a przyznanie premii powinno być uzasadnione – czytamy w „Rzeczpospolitej”. To – jak widać – bardzo nieprecyzyjne zasady.

Premie „za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej” przyznawano sobie kilka razy w roku. Otrzymywali je nawet marszałkowie po kilku tygodniach pracy w 2007 r. – jak Bronisław Komorowski (od listopada 2007 do lipca 2010 r. jako marszałek Sejmu otrzymał 110 tys. zł nagród) czy Stefan Niesiołowski, który w w latach 2007–2010 dostał aż 130 tys. zł.

 

Źródło: rp.pl
kra

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram