6 grudnia 2019

Renifery i sanie? Poznaj prawdziwą historię świętego Mikołaja!

(Św. Mikołaj + tło: mozaika z Bazyliki Sant’Apollinare Nuovo w Rawennie; źródło: Sailko [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)])

Pod koniec III wieku Anatolia (teren obecnej Turcji), była jedną z bogatszych prowincji Imperium Rzymskiego. Zamieszkiwali ją głównie greccy potomkowie zdobywców prowadzonych przez Aleksandra Macedońskiego, który swe piętno wycisnął na tej ziemi sześć wieków wcześniej. Dzielili oni te tereny z osadnikami z Italii oraz licznym gminami chrześcijańskimi, które mimo wielu prześladowań dotrwały do czasów cesarza Dioklecjana, ostatniego z cesarzy prześladujących wyznawców Jezusa.

 

Licja, południowe wybrzeże Anatolii, to piękna kraina położona nad Morzem Śródziemnym u stóp gór Taurus. Dziś wymarzone miejsce wakacji milionów Europejczyków. Pobliskie kurorty Marmaris czy Antalya są hitem turystycznych katalogów ukazujących błękitne morze, piękne złote plaże, zielone piniowe lasy pokrywające zbocza jasnych gór zstępujących do morza. Wśród wielu pięknych zatok do jednej z nich, od strony lądu, droga wiedzie przez wąski wąwóz, czyniąc z miejsca naturalną warownię z naturalnym portem u ujścia rzeki.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Antyczne miasto Patara, świetnie tam prosperujące, miało swój wielki teatr, bibliotekę, wspaniałą bramę, wille z basenami i bogate pałace. Gdy w południe, w czerwcu zjeżdżałem tam z gór upał był bezlitosny. Latem drzewa i domy nie mają w tych stronach prawie cienia, od zwrotnika dzieli nas tylko 13 stopni szerokości geograficznej, słońce świeci prawie pionowo.

 

Za ruinami wielkiego teatru na polach kończą się żniwa, pachną rozgrzane figowce i krojone przy sklepiku arbuzy. Chodzimy po kamiennych uliczkach, na których wychował się św. Mikołaj. Jako mały chłopiec wieczorami spotykał na pobliskiej plaży wielkie żółwie Careta Careta składające na wydmach jaja w gorącym piasku. W takich miejscach, po wieczornej kąpieli w morzu,  mali chłopcy do dziś czekają do późnej nocy, aby zobaczy jak na plażę wypełzają majestatyczne żółwie.

 

Przed wyjazdem myślałem, co może przynieść pielgrzymka do biskupstwa pobliskiej Miry (obecnie tureckie miasto Demre), dziś miejsca skomercjalizowanego, gdzie trudno opędzić się od handlarzy pamiątkami. Szczęśliwie najpierw dotarłem do spokojnej, sennej Patary. Na miejscu poczułem bez żalu, że w moim sercu topnieje jak lód sentymentalna legenda o św. Mikołaju z bieguna północnego pędzącego na saniach ciągniętych przez renifery.

           

Rodzice Mikołaja byli zamożni, jednak osierocili go, gdy był młodzieńcem. Zostawili mu w spadku sporo gotówki i głęboką wiarę w Ewangelię. Niewykluczone, że w patio jego domu był piękny basen. Wiara szybko pomogła mu pozbyć się zbędnego majątku…

 

Sąsiad, ojciec trzech córek, popadł w długi. W bogatym mieście, młode kobiety bez posagu, a nadto z długami ojca były narażone na najgorszą przyszłość. Mikołaj pewnej nocy podrzucił do domu zrozpaczonego sąsiada kilka sztuk złota wybawiając jego córki z tragicznej sytuacji. Swoim majątkiem wspomagał wielu potrzebujących. Ta pomoc stała się początkiem zwyczaju pozostawiania anonimowych prezentów słabszym i biedniejszym, szczególnie dzieciom.

 

Wspomnienie świętego obchodzimy 6 grudnia, na początku Adwentu, w tradycji te drobne prezenty są zapowiedzią święta Trzech Króli, kojarzonego z darami wschodnich mędrców dla narodzonego Mesjasza. Pamiętajmy jednak, że w tym okresie największym darem dla całej ludzkości są narodziny Boga w ludzkim wcieleniu, i że w Noc Wigilijną przychodzi na świat Jezus Chrystus. Mówmy o tym naszym dzieciom, by czekały w swym życiu najpierw na Boga a później na prezenty – wstawiennictwa jego hojnych, świętych naśladowców.

 

W XX wieku, w wielu krajach poprzez telewizję i nowe media udało się zasłonić Boże Narodzenie, „magicznymi świętami”, „dziadkiem mrozem”, „gwiazdorem” lub mieszanką „mikołajek” i „choinki”. Wspomnienie św. Mikołaja na początku Adwentu niech stanie się okazją do lektury Ewangelii opisującej narodziny Pana od jego Zwiastowania do Objawienia i ucieczki w ramionach Maryi i Józefa do Egiptu.

 

Mikołaj szybko zyskał w lokalnej społeczności autorytet. Jako młody człowiek został biskupem w pobliskiej Mirze. W tych latach Imperium Romanum przechodziło burzliwy okres. Panujący na wschodzie cesarz Dioklecjan uważał siebie za syna Jowisza, a w chrześcijanach widział zagrożenie. W tym czasie 33 letni Mikołaj, jako biskup został uwięziony. Po ok. 10 latach w roku 313 zwolniony Edyktem Mediolańskim przez Konstantyna Wielkiego staje się jedną z ważniejszych postaci Kościoła.

 

Czas, w którym Mikołajowi przyszło żyć, jest dla Kościoła Europy i Azji wyjątkowy. Na mocy Edyktu Mediolańskiego wszyscy poddani Imperium Romanum otrzymali pełną swobodę w oddawaniu dowolnego kultu. Ta pozornie komfortowa sytuacja szybko powoduje, że poszczególne biskupstwa szybko zaczynają wprowadzać swoje własne interpretacje Ewangelii i praktyki religijne. Wszystkiemu przygląda się z boku cesarz, który widzi w chrześcijaństwie doktrynę uniwersalną dla imperium. Konstantyn znał dokładnie historię chrześcijan i był pod wrażeniem kondycji, w jakiej byli oni po 300 latach prześladowań. Rzymianie mieli mnóstwo sposobów na łamanie najtwardszych. Udawało im się niszczenie całych gmin wyznawców Jezusa. Jednak nowa religia odradzała się z coraz większą siłą. Konstantyn Wielki jest postacią kontrowersyjną, ale należy mu oddać, że jeśli nawet nie uwierzył gorliwie, to racjonalnie przyłączył się do czegoś, z czym nie sposób było walczyć.

 

Św. Mikołajowi przypisuje się wiele cudownych zdarzeń, uciszył morską burzą podczas podróży z Ziemi Świętej, w cudowny sposób zdobył zboże na przetrzymanie klęski głodu dla całego miasta i wiele, wiele innych. Jego postać miała szczególne znaczenie dla Kościoła, który po trzech wiekach prześladowań staje się wolny a wkrótce oficjalną religią Cesarstwa Rzymskiego. Uczniowie Ariusza, prezbitera z Aleksandrii Egipskiej przeczyli istnieniu Trójcy Świętej i poddawali w wątpliwość boskość osoby Chrystusa. Sam cesarz Konstantyn był zwolennikiem tej herezji i w swej dobrej woli zwołał w 325 roku pierwszy w historii Kościoła sobór w Nicei (dziś turecki Iznik). Spór dotyczył istoty wiary chrześcijan, natury Boga.

 

W Ewangelii czytamy ostatnie słowa Jezusa skierowane do apostołów: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. (Mt 28,19-20).

 

Zdumiewające jest, że mimo prostoty przekazu, nieustanie pojawiają się wśród chrześcijan „myśliciele” dodający do słów Ewangelii swoje pseudofilozoficzne „ale…”. W Cesarskim pałacu w Nicei Ariusz i Mikołaj stali naprzeciw siebie. Jak mówią podania, atmosfera była tak napięta, że Mikołaj widząc beznadziejny upór Ariusza i niewzruszoną postawę w obliczu fundamentalnych argumentów wymierzył mu cios, po czym Ariusz zrewanżował się ze zdwojoną siłą. Zaskakujący obrót wydarzeń przerwał dysputę, a Mikołaj pozbawiony funkcji biskupiej został uwięziony. Jednak jego pozycja wśród wiernych była tak silna, że wkrótce cesarz musiał go uwolnić i przywrócić mu jego tytuł. Jako cesarz sprawiedliwy nie mógł więzić charyzmatycznego biskupa, który za czasów jego okrutnego poprzednika Dioklecjana, za swa wiarę i miłosierdzie przesiedział długie lata w lochu. Dzięki tej awanturze uniknięto wielu rozłamów Kościoła starożytnego, a doktryna ariańska ostatecznie została odrzucona jako herezja. Powraca ona przez 18 wieków pod rożnymi nazwami, a ich wspólną, łatwo rozpoznawalną cechą jest dodawanie do słów Ewangelii swojego „ale…”.

 

Wspominając św. Mikołaja, biskupa Miry, małego chłopca biegającego po ciepłej plaży, a potem osieroconego młodzieńca powierzającego swe całe życie i wielki majątek Chrystusowi, pamiętajmy, że to był realny człowiek, latami zamknięty w ciemnym lochu, gdzie modlił się za swych prześladowców. Za jego czasów w prowincji zburzono pogańską świątynię Artemidy, bogini łowów i płodności. W ikonografii św. Mikołaj przedstawiany jest najczęściej z zamkniętą Ewangelią, pokazując nam dobitnie, że Słowo Boże jest pełne i niezmienne.

 

 

Paweł Klimczewski

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram