14 września 2012

Rząd Tuska nie pozwala wspierać wielodzietnych rodzin

(Fot. Frenchbyte/sxc.hu)

Apteki w całym kraju, wspierające wielodzietne rodziny – poprzez rabaty i upusty na leki oraz inne produkty – musiały zaprzestać tej formy pomocy. Groziły im wielotysięczne kary. Taki efekt przyniosła  uchwalona przez parlamentarzystów i wprowadzona w życie przez rząd PO nowa ustawa refundacyjna. Zakazała ona bowiem stosowania jakichkolwiek rabatów na leki oraz reklamy aptek. Tym samym rząd Tuska wyrugował z życia gospodarczego altruizm.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Samorząd Żor, 60-tysięcznego miasta powiatowego na Śląsku od dwóch lat z powodzeniem prowadzi program „Duża Rodzina”. Wspiera on wielodzietne rodziny z trójką i więcej dzieci, bez względu na poziom dochodów. Posiadacze karty „DR” ponoszą niższe – nawet o połowę – opłaty w miejskich placówkach sportowych, kulturalnych, oświatowych. Do programu mogą także przystępować lokalni przedsiębiorcy, oferując rodzinom zniżki na swoje produkty czy usługi. I bardzo wielu tak właśnie robi. W zamian loga i nazwy tych firm promowane są na miejskich stronach internetowych poświęconych programowi „Duża Rodzina”, wydawnictwach samorządowych oraz w specjalnej broszurze.

 

Wśród pomagających było wiele żorskich aptek, które wielodzietnym rodzinom oferowały zniżki na leki i inne medykamenty. Z początkiem sierpnia wszystkie się wycofały z tego projektu. Zmusił je do tego Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Farmaceutycznego z Katowic. Uznał on, iż przynależność do programu wspierającego wielodzietne rodziny jest reklamą i promocją aptek, a tego zabrania nowa ustawa refundacyjna. Pogroził tym aptekom, które pozostaną w programie „Duża Rodzina” nałożeniem kar mogących sięgać nawet 50 tysięcy złotych. Ponadto nowe prawo, uchwalone i realizowane przez koalicję PO-PSL, zakazuje stosowania jakichkolwiek zachęt  w sprzedaży leków, czyli upustów, rabatów bądź programów lojalnościowych.

 

Program „Duża Rodzina” stosują także okoliczne miasta i powiaty: Rybnik, Racibórz, Wodzisław Śląski, Jastrzębie-Zdrój. W sumie na terenie zamieszkałym przez ponad pół miliona mieszkańców działa projekt wspierający rodziców z trójką i więcej dzieci. Na całym tym terenie apteki zostały zmuszone nową ustawą do rezygnacji ze wspierania wielodzietnych rodzin przy zakupie lekarstw. Problem dotyczy jednak całego kraju, bowiem projekt „Duża Rodzina” prowadzi wiele samorządów, w tym duże miasta takie jak Gdańsk czy Biała Podlaska. Prawo uchwalone przez Platformę i PSL pozbawiło więc wsparcia wielodzietne rodziny w najtrudniejszych chwilach – choroby. Dzieci nie kupią już tańszych leków dla rodziców, a ci będą musieli wydać sporo więcej pieniędzy na leczenie swoich pociech. A problem dotyczy leków wypisywanych na receptę i tych, które można kupić bez niej, jak np. syropy, czy leki przeciwgorączkowe dla dzieci. To nie wszystko, przecież rodzinom potrzebne są także inne produkty, jak np. bandaże czy plastry, szczególnie jeśli ma się małe, pełne werwy i życia dzieci.

 

Rugowanie altruizmu

Ciekawym jest fakt, iż zakaz stosowania rabatów nie dotyczy np. optyków, choć przecież  okulary korekcyjne dla dzieci są przepisywane przez lekarzy. Zresztą, jeśli dzieci lub dorosły ma wrodzoną wadę wzroku, to szkła są im po prostu niezbędne. Optycy także nie muszą martwić się zakazem promocji swojej działalności. Identycznie jest ze sprzętem uznanym za rehabilitacyjny i sklepami go oferującymi, a przecież owe przyrządy służą zdrowiu, podobnie jak leki. Dlaczego więc zabraniać reklamy aptekom? Tym bardziej, iż zakaz dla aptekarzy skrzętnie wykorzystują wielkie sieci handlowe, w których już całe alejki zajmują półki z różnymi lekami przeciwbólowymi, „na grypę”, syropami na kaszel, preparatami witaminowymi, dietetycznymi tabletkami i innego rodzaju para-medykamentami. Co więcej, produkty takie są promowane w gazetkach reklamowych super- i hipermarketów oraz dyskontów. Ich zakaz reklamy i promocji nie dotyczy! Tym samym aptekarze są na straconej pozycji.

 

Zaraz ktoś zauważy, że przecież tylko farmaceuci mogą sprzedawać leki na receptę. To prawda, ale na te leki ceny są sztywne, bo i refundowane. Jak więc apteka ma przyciągnąć do siebie klientów z receptami, skoro zakazuje jej się nawet zwykłej reklamy w lokalnej prasie? Rząd Tuska, który głosi tak wiele haseł o wolności – w tym gospodarczej – stał się więc realizatorem czysto socjalistycznej idei, na dodatek rugującej altruizm z życia gospodarczego. Posłowie tej samej PO jeszcze sześć lat temu głośno protestowali przeciw propozycjom grupy posłów PiS-u, chcących właśnie zakazać reklamy aptekarzom oraz ograniczyć ilość aptek poprzez ustawowe określenie, ile farmaceutów na danym obszarze gminy może prowadzić swój biznes. Media, które  prześcigały się w wyśmiewaniu tych pomysłów teraz milczą.

 

Stacje benzynowe pełne medykamentów?

Czekać tylko chwili, gdy zaczną rosnąć, jak grzyby po wrześniowym deszczu, różnego rodzaju „punkty pozaapteczne, oferujące grypexy, apapy, witaminki, suplementy, dietetyczne mikstury, bandaże, opatrunki, ziółka, tabletki na uspokojenie, inne na sen, inne na potencję, inne na dobre samopoczucie, inne na „prawicowe oszołomstwo”. I punkty takie będą mogły oczywiście się reklamować do woli, a i programy lojalnościowe, choćby dla rodzin wielodzietnych, stosować jakie tylko zechcą. Aż w końcu wybuchnie jakaś afera z siecią „Bursztynowych Ziół”, czy „Golden Mikstur” i zacznie się uchwalać prawo, regulujące działalność „punktów pozaaptecznych”. Już teraz Polska jest jedynym w Europie krajem, w którym koncerny petrochemiczne, posiadające sieć stacji benzynowych nie reklamują paliw, tylko hot-dogi, kawę i ciasteczka. Być może wkrótce przerzucą się na promocje tabletek.

 

Dariusz Kos

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie