21 marca 2014

Europosłowie muszą liczyć się z wyborcami

(Fot. dh06/sxc.hu)

Jeszcze do niedawna Parlament Europejski pozostawał poza zasięgiem realnej kontroli społecznej. Sytuacja wydaje się zmieniać – mówi Joanna Banasiuk, wiceprezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

 

 

 

 

 

 Proszę skomentować odrzucenie przez Parlament Europejski raportu Inês Zuber.

 

– Jedenastego marca PE odrzucił niewielką liczbą głosów raport dotyczący polityki równości pomiędzy kobietami a mężczyznami w Unii Europejskiej. Nie został przyjęty także proponowany przez Europejską Partię Ludową raport alternatywny autorstwa Mariyi Gabriel. Obydwa dokumenty miały wyraźnie ideologiczny charakter, a ich treść jednoznacznie wpisywała się w postulaty stosowania inżynierii społecznej w różnych obszarach życia, gdzie narzucane odgórnie rozwiązania mają stać się uniwersalnym panaceum na mniej lub bardziej realne problemy społeczne.

 

Jednym z bardziej niebezpiecznych postulatów obydwu raportów było promowanie rzekomego „prawa do aborcji” i dostępu do procedur aborcyjnych. Akceptacja takiego stanowiska oznaczałaby stygmatyzację państw – w tym Polski – które konsekwentnie chronią życie w prenatalnej fazie rozwoju, jako łamiących owo rzekome „prawo do aborcji”. Tym samym Raport Zuber, podobnie jak i wcześniejszy wybitnie ideologiczny raport Estreli, miał na celu m.in. neutralizację na gruncie politycznym obywatelskiej inicjatywy „Jeden z nas”, która już niedługo stanie się przedmiotem wysłuchania publicznego przed Komisją Europejską. Na szczęście próby osłabienia głosu prawie 2 milionów obywateli Unii Europejskiej nie powiodły się.

 

Ponadto, obydwa raporty zrównywały jednopłciowe związki partnerskie z małżeństwem. Była to próba ingerencji w wyłączne kompetencje państw członkowskich UE w zakresie prawa rodzinnego, potwierdzone zresztą przez Kartę Praw Podstawowych, i chęć przeforsowania rozwiązań godzących w naturę małżeństwa. Jakkolwiek dążenia te nie powiodły się, to należy jednak wyraźnie podkreślić, że naturalna tożsamość związku małżeńskiego i jego ochrony pozostaje na celowniku wątpliwej proweniencji grup interesów, dążących przy każdej możliwej okazji do przyjęcia warunków sprzyjających forsowaniu takiej wykładni pojęcia „współmałżonek”, która zmierzać będzie w kierunku objęcia jego zakresem także osób tej samej płci. Zdeformowanie pojęcia małżeństwa dokonało się już w szeregu państw członkowskich.

 

Jednocześnie należy zauważyć, że promotorzy obu dokumentów usiłowali rościć sobie prawo do posiadania „jedynie słusznej” wizji roli kobiety i nie uwzględniali możliwości posiadania odmiennego punktu widzenia na jej udział w życiu rodzinnym i zawodowym. W ocenie autorki raportu, kobieta będzie spełniona i będzie cieszyła się równością tylko wówczas, gdy będzie przebywać poza domem, pozostawiając swoje dzieci pod opieką osób trzecich. Jednocześnie – jak wnioskuje eurodeputowana Zuber – jedynym powodem, dla którego kobiety pracują niekiedy krócej, poświęcając się opiece nad potomstwem, jest brak odpowiednich miejsc, gdzie mogłyby pozostawić dziecko na czas własnej aktywności zawodowej. Nie biorąc pod uwagę decyzji podejmowanych przez kobiety i ich rodziny, promotorzy raportów przypisują sobie prawo do decydowania, co jest dla nich najlepsze. Raport wyraźnie antagonizował zatem obowiązki rodzinne i zawodowe, co pozostawało to w sprzeczności z treścią Karty Praw Podstawowych, która podkreśla konieczność tworzenia warunków harmonijnego godzenia tych obowiązków.

 

Jakie konsekwencje miałoby przyjęcie raportów?

 

– Raport Zuber, tak jak i wcześniejsze, podobne dokumenty autorstwa posłanek Estreli i Lunacek, były deklaracjami, które nie miały charakteru wiążącego. Możemy porównać je do swego rodzaju koncertu życzeń, stanowiącego wyraz woli politycznej Parlamentu Europejskiego. Jednakże ten niewiążący charakter dokumentów nie przeszkadza jednocześnie, żeby postulaty znajdujące się w treści raportów stanowiły pewien element perswazyjny wobec parlamentów krajowych oraz inspirację czy podstawę dla radykalnych projektów legislacyjnych. Jednocześnie należy podkreślić, że przedmiotowe rezolucje, de facto pozbawione mocy wiążącej, w perspektywie podejmowanych działań legislacyjnych i politycznych pozwalają stwierdzić, że pewien konsens w danej kwestii na szczeblu unijnym został osiągnięty w szeregu niewiążących dokumentów, w związku z tym mamy do czynienia z czymś, co jest powszechnie uznane. Zwolennicy postulatów lobby LGBT czy aborcyjnego mogliby zatem powoływać się na porozumienie zawarte przez przyjęcie tych raportów na forum europejskim i skuteczniej dążyć do przegłosowania uchwał o charakterze wiążącym.

 

Jednym z fundamentów kampanii poprzedzającej referendum akcesyjne w Polsce był argument, że Unia nie będzie ingerować w prawo dotyczące obyczajowości oraz kwestii moralnych i etycznych. Jak te zapowiedzi mają się do rzeczywistości?

 

– Istotnie, jeśli chodzi o sprawy odnoszące się do moralności czy etyki istnieje pewna grupa zagadnień, które Unia Europejska pozostawia w zakresie kompetencji państw członkowskich. Oznacza to, że w odniesieniu do tych kwestii UE nie może narzucać rozwiązań państwom członkowskim ani wymuszać na nich podejmowania określonych działań w zakresie stanowienia czy interpretacji prawa. Do takich prerogatyw zastrzeżonych dla poszczególnych państw należy właśnie tematyka rodziny, małżeństwa czy aborcji. Jednakże jak widzimy, ten model rozdziału kompetencji w praktyce coraz bardziej odbiega od rzeczywistości. Jesteśmy świadkami kolejnych prób ingerencji w sfery zastrzeżone dla państw. Przykładem tego były właśnie próby przeforsowania wspomnianych raportów Estreli, Lunacek, Zuber czy Bauer, które zmierzały do osiągnięcia konsensusu na forum PE wbrew prawu traktatowemu i wbrew indywidualnym rozstrzygnięciom prawnym w państwach członkowskich.

 

Mamy do czynienia w ostatnich miesiącach ze wzmożonymi działaniami zmierzającymi do wywrócenia obowiązującego dotychczas porządku prawnego we wspomnianych kwestiach. Czy konserwatywna część społeczeństw europejskich może skutecznie przeciwstawiać się destrukcyjnym zamiarom lobbies genderowego, LGBT czy aborcyjnego?

 

– Na pewno wśród pragnących przeciwstawić się ideologicznej ekspansji wspomnianych grup gros stanowią ludzie o przekonaniach konserwatywnych, ale wydaje się, że możemy tam odnaleźć także sporo osób o nieco bardziej liberalnych poglądach. One również zwracają uwagę na kluczowe, pryncypialne kwestie odnoszące się do fundamentalnych wartości kultury i cywilizacji europejskiej, takich jak prawo do życia czy poszanowanie ludzkiej godności.

 

Jeszcze do niedawna Parlament Europejski pozostawał poza zasięgiem realnej kontroli społecznej. Sytuacja wydaje się zmieniać i tutaj jako przykład można wskazać dość silną mobilizację społeczną przeciwko rezolucji Lunacek czy pozostałych omawianych w ostatnim czasie szkodliwych raportów, konsekwentnie krytykowanych przez społeczeństwa Unii Europejskiej. Przykładowo, wykorzystywana była możliwość kierowania petycji do poszczególnych posłów Parlamentu Europejskiego z prośbą o odrzucenie tych wybitnie ideologicznych dokumentów, naruszających de facto prawo unijne. Petycję w sprawie odrzucenia raportu Lunacek podpisało ponad 210 tysięcy obywateli! Ponadto, pewną formą zaangażowania się w obronę tradycyjnych wartości była inicjatywa „Jeden z nas”, której wysłuchanie publiczne niedługo się odbędzie na forum Komisji Europejskiej. To również mobilizacja blisko dwóch milionów osób z państw członkowskich Unii Europejskiej, wyrażających swoje stanowisko w sprawie popierających prawo do życia i domagających się respektowania orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, który stwierdził, że musimy chronić życie już w fazie prenatalnej, gdyż już wówczas jest ono obdarzone godnością.

 

Społeczność krajów Unii Europejskiej jest coraz bardziej świadoma i domaga się, by europosłowie reprezentowali stanowisko wyborców, a nie realizowali partykularne plany polityczne, biorąc pod uwagę wymierne możliwości rozliczenia ich z tego, co dzieje się na forum parlamentu w kończącej się kadencji. Obywatele powinni zatem pokazać, że lekceważenie ich stanowiska w trakcie głosowań dotyczących bardzo istotnych kwestii przekłada się bezpośrednio na brak poparcia w zbliżających się wyborach.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Rozmawiał Roman Motoła

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie