7 lutego 2013

Wino wytwarzane jest w kilkudziesięciu krajach na całym globie, od Nowej Zelandii po Szwecję, ale podstawowy podział geograficzny stosowany przez miłośników wina i samych winiarzy przebiega wzdłuż granic Starego Świata i Nowego Świata.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Winiarski Stary Świat to Europa oraz inne kraje, w których produkcja tego napoju ma wielowiekową tradycję (Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Turcja), sięgającą czasów biblijnych. Do win nowoświatowych zalicza się z kolei trunki pochodzące z Ameryki Południowej i Północnej, Australii i Oceanii oraz z Republiki Południowej Afryki.

 

Czemu ten podział – wydawałoby się anachroniczny, bo odwołujący się do terminologii z epoki odkryć geograficznych – ma aż takie znaczenie we współczesnym winiarstwie? Dlaczego fanatyczni zwolennicy win europejskich z pedantycznym snobizmem wykpiwają chilijskie merloty, a wielu miłośników win nowoświatowych żyje w przekonaniu, że wszystkie wina francuskie są drogie i kwaśne?

 

Główną osią tego podziału jest – najprościej rzecz ujmując – filozofia produkcji. W procesie wytwarzania większości win europejskich dominującą rolę odgrywa bowiem tradycja (wypracowana przez wieki technika, dostosowana do danego obszaru) i pojęcie terroir, czyli zbioru cech związanych z klimatem i geologią miejsca uprawy winorośli. To właśnie dlatego na etykietach butelek ze Starego Świata łatwiej znaleźć nazwę winiarskiego regionu, jak Bordeaux czy Rioja, aniżeli nazwę szczepu winogron, z jakich zostało zrobione wino (np. chardonnay, cabernet sauvignon). Wina europejskie to także często skomplikowany (jak we Francji) system apelacji, tzn. ujęta w ramy prawa struktura klasyfikacji win ze względu na sposób produkcji i jakość; z jednej strony porządkuje on rynek, z drugiej – może wpływać negatywnie na cenę oraz ograniczać swobodę i fantazję winiarzy. W winach Nowego Świata – dla odmiany – nacisk położony jest na owoc i właściwości szczepu winogron, a smak często „zaokrąglany” jest za pomocą drewna dębowego; napoje te, mające na ogół barwniejsze, modniejsze etykiety (z wyraźnie zaznaczonym na nich nazwą użytego szczepu winogron), produkowane są przeważnie przy użyciu najnowocześniejszych technologii takich jak mikroutlenianie czy filtracja tanin; wreszcie: wina nowoświatowe nie mają zwykle takiego potencjału starzenia jak trunki z Europy (nie stają się lepsze z wiekiem).

 

Różnice między winami Starego Świata a winami Nowego Świata można więc porównać do odmienności kina europejskiego i amerykańskiego. Filmy z Europy z pewnością są bardziej zróżnicowane, mniej konwencjonalne niż kontrolowane przez producentów obrazy z Hollywood, których główną zasadą jest gatunkowość (westerny, thrillery, komedie romantyczne, horrory), a celem – doraźny sukces kasowy; kino made in USA to jednak (z reguły) perfekcyjne wykonanie, innowacyjność, technologia, znacznie większy budżet i bezpretensjonalność, której często brakuje twórcom europejskim. Próba wywyższenia jednej z tych kinematografii to zatem zadanie wielce ryzykowne.

 

Równie karkołomne jest potępianie w czambuł win nowoświatowych, w czym celują m.in. znany z bufonady krytyk winiarski Marek Bieńczyk i konserwatywny brytyjski filozof-ateista Roger Scruton. Pamiętajmy, że owoce w winnicach krajów Nowego Świata wzrastają w niezmiernie korzystniejszym, gorętszym klimacie – co sprawia, że winogrona są dojrzalsze i po prostu lepsze (dojrzałość gron przekłada się zwykle na wyższy poziom alkoholu). Nic dziwnego zatem, że do wielu entuzjastów wina przemawia wyraźniej pełny, owocowy smak win z Chile, Argentyny i Australii niż anemiczny, choć jednocześnie wysublimowany, styl win bordoskich; jeśli dodamy do tego atrakcyjniejszą cenę produktów z Nowego Świata – i ich pewniejszą jakość (trudniej trafić na złe wino chilijskie niż na złe wino francuskie, zwłaszcza w supermarkecie) – to obraz rywalizacji między Europą a Amerykami, Australią i Afryką stanie się mniej jednoznaczny. Szczególnie, że różnice między tymi dwoma podejściami bardzo powoli, ale jednak się zacierają: wielu winiarzy europejskich stawia na „owocowość” swoich produktów, a Nowy Świat – po okresie zachłyśnięcia się technologią i potencjałem winogron – zaczyna wracać do korzeni i poszukiwać głębi smaku w terroir i mniej popularnych szczepach.

 

Stojąc przed wyborem – wino ze Starego czy z Nowego Świata – nie kierujmy się więc uprzedzeniami lub zdaniem złośliwych pyszałków, lecz zdrowym rozsądkiem (cena i wiedza o konkretnej butelce) oraz starym francuskim powiedzeniem: „Nic nie może dorównać radości człowieka pijącego wino – nic oprócz radości wina, które jest pite”.

 

Grzegorz Wierzchołowski

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram