9 września 2019

Homo-parodia prorodzinnej inicjatywy! LGBT maszeruje dla „życia i rodziny”?

(fot. Forum / Łukasz Dejnarowicz)

III toruński Marsz Równości przejdzie pod hasłem… „Dla życia i rodziny”. To oczywista prowokacja i parodia słynnych, organizowanych od 13 lat w całej Polsce „Marszów dla Życia i Rodziny”. Organizatorzy argumentują, że „dla życia” ponieważ zdrowie i życie osób LGBT jest w Polsce zagrożone, i „dla rodziny” ponieważ… tęczowe „rodziny” są tak samo korzystne dla rozwoju dziecka jak rodziny tradycyjne. Jak te hasła mają się do rzeczywistości i czemu służą coraz zuchwalsze prowokacje tęczowych środowisk? 

 

21 września 2019 przez Toruń przejdzie III marsz równości pod hasłem „Dla Życia i Rodziny”. Nazwa wydarzenia wprost nawiązuje do Marszów dla Życia i Rodziny, koordynowanych od lat przez Centrum Życia i Rodziny i odbywających się obecnie już w kilkuset miastach całej Polski. Co na to tęczowi aktywiści? „Jeśli ktoś potrzebuje widzieć prowokację, proszę bardzo. Nie będę nikomu bronić, ale osoby LGBT mają rodziny, a ich zdrowie i życie w Polsce jest zagrożone. Hasło to pstryczek, który mówi: nie opieraj się na tym, co serwuje propaganda. Więc jeśli prowokujemy, to do poszerzenia poglądów” – mówi portalowi OKO. Press jedna z organizatorek marszu w Toruniu. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wśród argumentów tęczowych środowisk znajduje się szereg rewolucyjnych, mających niewiele wspólnego z rzeczywistością haseł; że inicjatywy pro-life są tak naprawdę „anti-choice”, promocja tradycyjnej rodziny równa się dyskryminacji i homofobii, a samo pojęcie „rodzina” zostało zawłaszczone przez „konserwatystów uważających, że przynależy jedynie związkowi kobiety i mężczyzny”. 

 

Dla życia? 

– Jako CZiR jesteśmy głęboko zbulwersowani faktem, że toruński Marsz Równości posługuje się hasłem „Dla życia i rodziny” – mówi nam Kazimierz Przeszowski z Centrum Życia i Rodziny, organizator ogólnopolskich „Marszów dla Życia i Rodziny”. – W sposób szczególny chciałbym zwrócić uwagę na to co organizatorzy rozumieją pod tym hasłem. Pierwszym punktem „Dla Życia”, organizatorzy chcą lansować tezę o „ciągłym strachu, tłumaczeniu się z miłości”, którego doświadczają tzw. osoby nieheteronormatywne, czyli osoby cierpiące na zaburzenia pociągu seksualnego – nakreśla sytuację Przeszowski. 

 

– Ponieważ teza o przemocy wobec osób określających się jako LGBT uzasadnia organizację marszów równości warto zwrócić uwagę na dane raportów OBWE [Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, red.] na ten temat. W skali roku mówimy o 32 przypadkach rocznie jakichkolwiek przestępstw motywowanych nienawiścią na tle orientacji seksualnej i tożsamości płciowej – bo tak te przestępstwa są definiowane, do jakich dochodzi w Polsce. Jeżeli chodzi o ciężar gatunkowy tych przestępstw to mowa to jest np. o obrażeniu (werbalnym) oraz odpięciu przypinki z treściami LGBT! Mówimy więc tu o zjawisku absolutnie marginalnym jakościowo i ilościowo. Zdecydowanie potępiamy dyskryminację jakiejkolwiek człowieka, niezależnie od jego światopoglądu. To jest oczywiste, że nie wolno wobec nikogo stosować przemocy werbalnej czy fizycznej. Natomiast mówimy o kilkudziesięciu przypadkach w skali roku przy niemal 40 milionowym społeczeństwie; dla porównania, w Wielkiej Brytanii odnotowuje się co roku ok. 13 tys. takich przestępstw! – wskazuje Przeszowski i zaznacza, że Centrum Życia i Rodziny rozważa także podjęcie kroków prawnych wobec organizatorów Marszu Równości w Toruniu w związku z bezprawnym użyciem nazwy własnej ogólnopolskiego wydarzenia organizowanego przez środowisko Centrum Życia i Rodziny od 13 lat. 

 

Oczywiście promotorzy dyktatu LGBT tacy jak „Lambda” czy „Kampania przeciw Homofobii” przekonują, że oficjalne dane, to tylko „czubek góry lodowej”, a problem sięga znacznie głębiej. Rzekomo zastraszone osoby nieheteronormatywne nie mają odwagi zgłosić takich przypadków do odpowiednich instytucji, które – ich zdaniem – nierzadko przepełnione są homofobią, transfobią i ignorancją (Policja, Straż Miejska).  

 

Próbuje się wylansować tezę jakoby osoby manifestujące swoją przynależność do tych grup były dyskryminowane. Co więcej, ta dyskryminacja miałaby zagrażać ich życiu! Jest to teza, która nie tylko nie znajduje żadnego pokrycia w faktach, ale zakrawa wręcz o groteskę. Niemniej jest to groteska niezwykle niebezpieczna. Jeżeli rzeczywiście przekona się społeczeństwo i świat do tego, iż w Polsce dyskryminacja osób LGBT zagraża ich życiu, mogą zostać zastosowane jeszcze brutalniejsze niż do tej pory mechanizmy międzynarodowego lobbingu. Międzynarodowe NGO’sy, organizacje „równościowe”, politycy i media rozpętają prawdziwą nagonkę o charakterze globalnym mającą wymusić na polskim rządzie dokonanie zmian, z którymi polski wyborca nie ma zamiaru się zgadzać. Wtedy dużo łatwiej przeprowadzić będzie referendum o związkach partnerskich czy wybrać na premiera osobę homoseksualną, co pokazuje chociażby przykład irlandzki. 

 

Gdyby jednak te argumenty nikogo nie przekonały, to pamiętajmy również, że organizatory toruńskiego marszu, odwołując się do hasła „dla Życia” są jednocześnie… zwolennikami aborcji na życzenie do 3 miesiąca ciąży. Zostawiając argumenty natury religijnej czy światopoglądowej, określanie siebie mianem „sprzyjającego życiu” w sytuacji zgody na zabijanie dzieci nienarodzonych – dodajmy przy dramatycznie niskim poziomie dzietności Polski – jest czymś nie tylko nielogicznym, ale przede wszystkim niezwykle perfidnym.  

 

Dla rodziny? 

Podobna sytuacja ma miejsce kiedy organizatorzy toruńskiego marszu mówią o „rodzinie”. Następuje odwrócenie sytuacji; zamiast mówić o ochronie prawidłowego rozwoju seksualnego i emocjonalnego dzieci wychowywanych w rodzinach tradycyjnych (ochronie przed szkodliwą ideologią, którą sączy nam lobby LGBT) homo-aktywiści chcą mówić o ochronie „dzieci LGBT” lub dzieci wychowywanych w związkach nieheteronormatywnych. To nas, obrońców normalnej rodziny stawia się w roli agresora mającego zagrażać rzekomo prawidłowemu rozwojowi dzieci wychowywanych w tych środowiskach! Ale w takiej postawie chodzi o coś znacznie więcej – chodzi o promocję adopcji dzieci przez pary składające się z osób tej samej płci! Organizatorzy toruńskiego marszu chcą zatem promować postulat, któremu sprzeciwia się 80 proc. polskiego społeczeństwa!  

 

Warto zauważyć, że badania skutków rozwojowych wychowywania dzieci przez osoby tej samej płci podjął wielokrotnie wulgarnie atakowany przez tęczowe środowiska prof. Mark Regnerus z Teksasu. Frustracja lobby LGBT w sprawie badań Regnerusa wynika zapewne z tego, że promotorzy homoseksualizmu nie są w stanie podważyć rzetelności badania. Mowa bowiem o badaniu przeprowadzonym na największej do tej pory grupie reprezentatywnej i trwającym przez dziesięć lat! Warto bowiem pamiętać, że większość badań sprzyjających środowiskom LGBT jest prowadzona na grupach dobieranych, które nie odzwierciedlają ogółu sytuacji społecznych tylko koncentrują się np. wyłącznie na dzieciach wychowywanych przez osoby o wysokiej pozycji społecznej, materialnej itd. Siłą rzeczy takie dzieci osiągają lepsze wyniki w nauce, mają lepsze perspektywy rozwoju zawodowego itd. Jak wskazuje Kazimierz Przeszowski, te grupy „nigdy nie odważyły się na przebadanie próby losowej”.  

 

Bardzo interesujące jest to, że grupy deklarujące poparcie dla „tolerancji” i „różnorodności” oraz sprzeciw wobec „jakiejkolwiek formy dyskryminacji” prowadzą najbardziej ekskluzywne i selektywne badania, co więcej – mające charakter deklaratywny (np. badania poziomu rozwoju dzieci bada się za pomocą…rozmów z rodzicami).   

 

Ale co udowadniają owe wyniki prac prof. Regnerusa? Otóż wyróżnił on 40 czynników na podstawie których określa się prawidłowy rozwój dziecka. Okazuje się, że wśród dzieci wychowywanych przez osoby tej samej płci, poziom aż 24 z tych współczynników jest zdecydowanie obniżony w porównaniu z normalnymi rodzinami tradycyjnymi. Dorosłe dzieci pochodzące z „tęczowych” domów częściej myślą o popełnieniu samobójstwa, częściej mają problemy z prawem, chętniej sięgają po narkotyki, mają problemy z budowaniem trwałych związków, nie radzą sobie z dochowaniem wierności swoim partnerom i częściej korzystają z pomocy psychoterapeutów. Wśród wychowanków par homoseksualnych jest ponad trzy razy więcej bezrobotnych niż wśród osób wychowanych w pełnych rodzinach, a prawie cztery razy więcej z nich korzysta z pomocy społecznej!  

 

To nie wszystko. Do tego nieszczęścia gotowanego dzieciom dochodzą też tragiczne doświadczenia natury seksualnej. Z badań Regnerusa wynika bowiem, że aż 31 proc. dzieci wychowanych przez matkę lesbijkę i 25 proc. wychowanych przez ojca geja zostało zmuszonych do seksu wbrew ich woli. Aż 23 proc. dzieci wychowanych przez matkę lesbijkę twierdzi, że było dotykanym w miejsca intymne przez nią lub jej partnerkę. Dodatkowo aż 20 proc. osób wychowywanych przez matkę lesbijkę i 25 proc. przez ojca geja podawało, że nabawiło się infekcji przenoszonych drogą płciową. Statystyki podają również, że 75 – 90 proc. tzw. osób LGBT było w dzieciństwie wykorzystanych seksualnie! 

 

Argument, że dzieci w związkach osób tej samej płci rozwijają się w taki sam sposób jak w tradycyjnych rodzinach można więc włożyć między bajki. 

 

Skąd my to znamy… 

To, że środowiska tęczowe z zamiłowaniem stosują taktykę prowokacji coraz mniej zaskakuje. Jednak oprócz prowokacji dochodzi także do dużo cięższych przewinień. Tylko w tym roku mieliśmy do czynienia z prawdziwym wylewem agresji wymierzonej w katolickie i narodowe świętości sytuacji. Wystarczy wspomnieć parodię Mszy Św., wulgarne profanacje Najświętszego Sakramentu i wizerunku Najświętszej Maryi Panny, i inne nie mniej ohydne profanacje. Uderza się także w symbole narodowe – m.in. poprzez umieszczenie symbolu Polski Walczącej na tle tęczowej flagi.

 

Nie dziwi zatem, że homo-propagandziści zabrali się teraz za „zdekonstruowanie” największej inicjatywy o charakterze prorodzinnym i pro–life w Polsce. Co roku ponad 200 tys. osób bierze udział w marszach odbywających się w 150 miastach i miejscowościach w całej Polsce – to frekwencja o jakiej środowisko LGBT może jedynie pomarzyć. Dlaczego zarówno Parada Równości w Warszawie (wydarzenie centralne) i Marsze Równości w innych miastach organizowane są w różnych terminach? Ponieważ na każdym z nich przewijają się te same twarze; z miasta do miasta jeździ to samo grono aktywistów na rzecz wprowadzenia dyktatury LGBT.

 

Ale warto wyjaśnić czemu mają służyć te wszystkie, coraz ohydniejsze prowokacje? Odpowiedź jest prosta; każda rewolucja potrzebuje męczenników. Najlepszym przykładem próby powołania „męczenników LGBT” były niedawne wydarzenia z Białegostoku. Media na całym świecie obiegły zdjęcia chronionego przez tysiące policjantów tłumu, rac, bijatyk, dymów i awantury. Po wszystkim okazało się, że na policję nie zgłosiła się ani jedna poszkodowana osoba – prowokacyjne filmiki mające pokazywać rzekomą przemoc kontrmanifestantów okazały się zwykłym fejkiem lub w najlepszym wypadku manipulacją, z których autorzy tłumaczyli się na policji.

Prowokacje w Polsce będą trwać dopóki nie dojdzie do wydarzeń na podobieństwo tych z amerykańskiego Charlottesville, gdzie podczas marszu środowisk prawicowych doszło do starć z lewicowymi bojówkami. Jeden z uczestników marszu wjechał samochodem w tłum lewicowych aktywistów i śmiertelnie potrącił jednego z nich. To wydarzenie przetrąciło kręgosłup coraz prężniejszemu, ruchowi Alt-Right (alternatywnej prawicy) w Stanach Zjednoczonych. Wreszcie lewica miała pretekst by mówić, że „prawica zabija”.

 

Bardzo ważne zatem jest byśmy nie dali się sprowokować i dalej robili swoje. „Bądźcie przebiegli jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!” (Mt 10, 16) – powiedział nam Nauczyciel. Organizatorom tęczowej rewolucji wyraźnie kończy się czas i są coraz bardziej zdeterminowani; strumień pieniędzy i środków do Polski ciągle płynie, a efektów nie widać. Czas na powolne gotowanie żaby już minął. Widocznie z Polakami trzeba na ostro – przeciwnicy życia i rodziny to wiedzą. Dlatego coraz częściej przebierają się już nie tylko w tęczowe fatałaszki, ale próbują również przejąć nasze instytucje i inicjatywy.

 

Piotr Relich 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie