12 kwietnia 2012

Na niecodzienne pytanie odpowiadali w referendum mieszkańcy niewielkiej hiszpańskiej miejscowości Rasquera. Władze, borykające się – jak w innych miastach w tym kraju –
z ogromnymi problemami budżetowymi chciały uzyskać zgodę lokalnej społeczności na… założenie plantacji marihuany, chcąc podreperować kulejące finanse pieniędzmi z jej sprzedaży. Niestety, mimo, iż większość głosujących ideę poparła, zabrakło wymaganych przez prawo 75 procent „za” i pomysł chwilowo upadł.

 

Referendum w liczącym niespełna tysiąc dusz miasteczku w północno-wschodniej Katalonii dobitnie obrazuje tragiczną sytuację zadłużonych hiszpańskich samorządów, którym powoli jak widać zaczyna brakować pomysłów na uzdrowienie lokalnych budżetów. Siedmioosobowa rada miejska zamierzała już w marcu ubiegłego roku podjąć stosowną uchwałę, ale projekt wzbudził takie kontrowersje, że zdecydowano się na powierzenie decyzji mieszkańcom, zresztą w większości emerytom. W głosowaniu 308 osób opowiedziało się za posadzeniem „trawy”, zaś 239 ewentualność tę odrzuciło. Ponieważ zatem liczba głosów na „tak” wyniosła nieco ponad 56 procent, nie udało się przekroczyć wymaganego progu trzech czwartych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Lokalne władze są wynikiem bardzo zasmucone, gdyż nie tylko z uprawą marihuany wiązały nadzieję na zapewnienie pracy co najmniej 40 osobom (wysiew, zbiór, pakowanie, transport…), ale już znalazły nawet w Barcelonie odbiorcę, który miał za „towar” wpłacić do miejscowej kasy 1,3 miliona euro w przeciągu dwóch lat. Pozwoliłoby to na spłatę zadłużenia tego niewielkiego miasteczka, jako że chodzi mniej więcej o taką właśnie kwotę.

 

Rasquera i pomysły jej rajców to tylko trącący groteską symbol kryzysu, jaki dotknął hiszpańskie samorządy i gospodarkę tego kraju w ogólności. Brakuje pieniędzy na służbę zdrowia czy na edukację, a kolejne miasta przestają wywiązywać się z zobowiązań wobec usługodawców zapewniających podstawowe rzeczy, takie jak choćby wywóz śmieci. Bezrobocie wynosi obecnie w Hiszpanii prawie 23 procent i jest najwyższe w strefie euro. Warto o tym pamiętać, kiedy będziemy słuchać namawiań do jak najszybszego dołączenia do tego słaniającego się na nogach i półżywego projektu.

 

W tej sytuacji nie dziwi smutek bijący z wypowiedzi Jose Marii Insausti, doradcy burmistrza, który powiedział, że pomysł z miejskim polem marihuany był bardzo dobry, i jeśli ktoś ma lepszy, to niech go publicznie zaprezentuje. Sam burmistrz, jako że obiecał, iż w przypadku niepowodzenia jego inicjatywy poda się do dymisji, był oczywiście dla dziennikarzy „nieuchwytny”.

 

Piotr Toboła

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram