9 stycznia 2020

Erdogan i Putin zacieśniają współpracę i apelują o deeskalację konfliktu między USA a Iranem

(fot. Alexei Druzhinin/Russian Presidential Press and Information Office/TASS)

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan i prezydent Rosji Władimir Putin wystosowali wspólny apel do przywódców USA i Iranu o powściągliwość. Deklaracja złożona w Stambule jest najnowszym sygnałem zacieśnienia współpracy regionalnej przez przywódców obu krajów, której symbolem jest inauguracja rosyjsko-tureckiego gazociągu TurkStream – ocenia Voice of America.

 

„Jesteśmy głęboko zaniepokojeni eskalacją napięcia między USA i Iranem, a także jego negatywnymi konsekwencjami dla Iraku” – czytamy w oświadczeniu prezydentów Putina i Erdogana. Obaj przywódcy skrytykowali zabójstwo irańskiego generała Kasima Sulejmaniego, które określono mianem „czynu podważającego bezpieczeństwo i stabilność w regionie”. Krytyka ze strony przywódców Turcji i Rosji spłynęła także na władze w Teheranie, które zdecydowały się na odwet i atak rakietowy skierowany przeciwko amerykańskim bazom w Iraku.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Uważamy, że wymiana ataków i użycie siły przez którąkolwiek ze stron nie przyczynia się do znalezienia rozwiązania dla złożonych problemów na Bliskim Wschodzie, ale raczej doprowadzi do nowego cyklu niestabilności i ostatecznie zaszkodzi interesom wszystkich” – oświadczono.

 

Erdogan, przemawiając na ceremonii inauguracji gazociągu między Rosją a Turcją, skrytykował zabójstwo szefa irańskich jednostek militarnych. „Nikt nie ma prawa wciągać całego regionu, zwłaszcza Iraku, w pierścień ognia ze względu na swoje własne interesy” – powiedział turecki prezydent. Zobowiązał się również do likwidacji napięć w regionie. „Wykorzystamy wszelkie dostępne środki, aby zapobiec pogrążeniu się naszego regionu we łzach i rozlewie krwi” – stwierdził.

 

„Naszym celem jest deeskalacja i przywrócenie zdrowego rozsądku. W tym krytycznym momencie, w którym dudnią bębny wojenne, chcemy zmniejszyć eskalację napięcia za pomocą wszystkich kanałów dyplomatycznych” – oznajmił Recep Erdogan.  

 

Przywódcy Turcji i Federacji Rosyjskiej przy okazji spotkania otwierającego TurkStream, przeprowadzili ponad godzinną rozmowę. Rurociąg ma dostarczyć rosyjski gaz 15. milionom mieszkańców Stambułu. Surowiec ma też trafić do Europy.

 

Warto w tym miejscu zauważyć, że Amerykanie w ramach szerszych środków ekonomicznych skierowanych przeciwko Moskwie, obłożyli TurkStream sankcjami. Pogłębiająca się współpraca między Turcją a Rosją budzi obawy zachodnich sojuszników rządu w Ankarze.

 

Jednak zdaniem prof. Mesuta Casina, doradcy ds. polityki zagranicznej prezydenta Turcji, spotkanie Recepa Erdogana z Donaldem Trumpem daje szansę na ponowne nawiązanie stosunków dwustronnych. „Dziwi mnie, że Putin przywiózł tak wielu wysokich rangą urzędników, począwszy od ministerstwa spraw zagranicznych po obronę. To przesłanie dla Waszyngtonu i zachodnich sojuszników Turcji” – uważa ekspert. Sugeruje się, że środowe rozmowy zapewniły dyplomatyczny przełom, ponieważ Putin i Erdogan wezwali do zawieszenia broni w wojnie domowej w Libii.

 

„Chciałbym podkreślić apel prezydentów Putina i Erdogana skierowany do wszystkich stron obecnych w Libii, o natychmiastowe zaprzestanie walki od północy 12. Stycznia” – mówił szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. W podobnym tonie wypowiedział się jego turecki odpowiednik, Mevlut Cavusoglu. „Szczególnie współpracowaliśmy z naszymi rosyjskimi partnerami, aby doprowadzić do zawieszenia broni w Libii” – dodał. Zawieszenie broni ma pomóc w osiągnięciu sukcesu podczas zaplanowanego spotkania w Berlinie, które odbędzie się pod koniec tego miesiąca.

 

Analitycy zauważają, że Moskwa i Ankara znalazły się po przeciwnych stronach, wspierając rywalizujące ze sobą rządy w wojnie domowej. Erdogan wysłał siły wojskowe, aby wesprzeć uznany na arenie międzynarodowej rząd porozumienia narodowego w Trypolisie. Z kolei rosyjscy najemnicy powiązani z Kremlem – tzw. grupa Wagner, walczą po stronie generała Chalifa Haftara, którego siły oblegają Trypolis.

 

„Erdogan miał lobbować u Putina o zawieszenie broni. Zapewniał, że Turcja nie chce wciągać się w wojnę libijską” – przekonuje były ambasador Turcji Mithat Rende. „Rozmieszczenie sił w Libii ma zapewnić zawieszenie broni. W przeciwnym razie staje się to ryzykowną operacją, biorąc pod uwagę odległości” – tłumaczył. Wspieranie znacznej siły w strefie walki oddalonej o prawie 2 tys. kilometrów jest powszechnie postrzegane jako poważne wyzwanie dla zdolności logistycznych tureckiego wojska.

 

Ale mając siły Haftara u bram Trypolisu, posiadającego potężne wsparcie innych sojuszników, w tym Arabii ​​Saudyjskiej i Egiptu, pozostaje niejasne, czy wezwanie do zawieszenia broni zostanie uwzględnione.

 

Przywódcy omawiali również kwestię Syrii, a zwłaszcza przyszłości Idlib. Prowincja na granicy z Turcją jest ostatnią twierdzą rebeliantów, w której uwięzionych jest około 3 milionów cywili.

Turecki przywódca miał lobbować u Putina na rzecz tego, aby zakończył ofensywę reżimu syryjskiego wspieraną przez rosyjskie odrzutowce w Idlib. Eksperci twierdzą jednak, że Erdogan nic nie wskórał. Nie pojawiła się żadna deklaracja, poza wspólnym wezwaniem do zachowania „spokoju”. „Turcja jest zaniepokojona nową masową migracją setek tysięcy ludzi zza granicy [z Idlib], ale wygląda na to, że Putin nic mu nie dał” – ocenił prof. Casin.

 

„Moscow Times” przekonuje, że zmieniła się rola Rosji w Syrii. Zdaniem medium, Moskwa może napotkać trudności w promowaniu swojej wizji porozumienia politycznego dla Syrii z powodu napięcia z Teheranem. Rząd syryjski jest coraz mniej podatny na przetasowania, a Iran czerpie korzyści z szerokiego zaangażowania” – czytamy.

 

Zagrożenia związane z operacją wojskową w Idlib, nierozwiązane problemy z uchodźcami i rozszerzająca się konfrontacja w Libii mogą wprowadzić nowe zwroty w stosunkach rosyjsko-tureckich, które do tej pory nie były w stanie zmienić lodowatego pragmatyzmu, znajdującego się u podstaw polityki obu krajów.

 

Rosjanie są zdeterminowani zachować strategiczną twierdzę wojskową w regionie Latakia. Ugruntowane wpływy Iranu w Syrii i udokumentowane praktyki przerysowywania map sugerują rozbieżności między porozumieniami zawartymi w Soczi i Astanie, a faktyczną polityką w terenie.

„Moscow Times” sugeruje, że Rosjanie nie mają jasności strategicznej, co zrobić z wiedzą, którą posiadają. Biorąc pod uwagę żywotny interes Rosji w utrzymaniu stabilności w Syrii, powojenne realia w terenie stwarzają dylemat, czy naciskać na reżim, aby wprowadził reformy polityczne, czy też skupić się na regionie Latakia.

 

Jeśli chodzi o ugodę pokonfliktową, Moskwa chciałaby sekularyzacji kraju, zachęcać do jakiejś formy decentralizacji władzy i zwiększać integrację polityczną. Cele te są jednak coraz częściej kwestionowane przez Iran i niechęć prezydenta Syrii do zmian. Przywódca syryjski, który znacznie się wzmocnił, jest teraz „mniej elastyczny”.

 

„Moskwa może być w stanie wywierać dodatkową presję, przewodzić zmianom politycznym i rozpraszać wpływy irańskie, poszerzając swoją kohortę oficjalnych lojalistów. Istnieje jednak zagrożenie, że ​​system hermetyczny może wymknąć się spod kontroli, a zwiększona konkurencja z Teheranem może podważyć obecne stosunki podobne do sojuszu” – czytamy w „Moscow Times”.

Iran niedawno przejął kontrolę nad częściami portu kontenerowego Latakia, kontynuuje plany budowy elektrowni o wartości 460 milionów dolarów i podpisał wiele lukratywnych kontraktów.

Podczas gdy Rosja chce przyspieszyć reformy polityczne i niektóre formy pojednania, Iran postrzega Syrię jako część tzw. „osi oporu” i sprzeciwia się wszelkim zmianom w systemie politycznym, które mogłyby podważyć jego wpływy.

 

Niedawne zabójstwo amerykańskiego dowódcy wojskowego może zmusić Teheran do ponownego zintensyfikowania swojej obecności w Lewancie. To nie byłaby dobra wiadomość dla regionalnych ambicji Moskwy.

 

W efekcie Rosja będzie musiała ostatecznie wybierać między dążeniem do transformacji politycznej lub „trzymaniem się z dala od bałaganu na wewnętrznej scenie politycznej w Syrii, coraz bardziej zabarwionej przez sekciarskie odcienie”. 

 

„Moscow Times” w swojej opinii zasugerował, że ostatnie postępy reżimu w Idlib i decyzja Ankary o wysłaniu wojsk do Libii sugerują, że możemy spodziewać się nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Turcja jest zaniepokojona wpływami kurdyjskiej YPG w Syrii i niechęcią prezydenta Bashara al-Asada do przesiedlenia uchodźców oraz zagwarantowania im ochrony przed represjami. Turcja nie może przeprowadzić pełnowymiarowej operacji w Idlib, grożącej masowym napływem uchodźców. Władze w Moskwie uważają, że ​​ostatecznym celem Ankary jest ustanowienie strefy buforowej rozciągającej się wzdłuż jej całej granicy z Syrią, aby chronić ją przed oddziałami kurdyjskimi i nowymi falami uchodźców.

 

Bez zapewnienia takiej ochrony zagrożona jest reputacja Erdogana w kraju. Moskwa rozumie również, że działania Ankary są ograniczone przez możliwość sankcji gospodarczych ze strony administracji Donalda Trumpa.

 

Natomiast Turcja przyznaje, że Rosja staje się coraz trudniejsza ze względu na konkurowanie z Iranem i naleganie Teheranu na szybsze, bardziej zdecydowane działania przeciwko rebeliantom.

 

 

Źródło: voanews.com, themoscowtimes.com

AS/WMa

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 125 224 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram