21 maja 2014

Real Madryt, wojna i generał Franco

(Santiago Bernabéu de Yeste. Fot. realmadrid.com)

Praktycznie wszyscy piłkarze Realu Madryt byli sympatykami frankistów. Bliskim przyjacielem gen. Franco był na przykład legendarny piłkarz, trener i dyrektor Królewskich, Santiago Bernabeu – mówi PCh24.pl Tadeusz Zubiński, pisarz i publicysta, autor biografii generała.

 


Wesprzyj nas już teraz!




Kiedy i dlaczego CF Madryt stał się Realem Madryt?


– 29 czerwca 1920 król Alfons XIII nadał Realowi ten tytuł, przyjmując godność honorowego prezesa klubu.

Skąd sympatia monarchy do klubu z Madrytu?


– Król Alfons XIII nie był wielkim admiratorem balompié – czyli hiszpańskiego futbolu. Jego pasjami były: polowanie, hippika, polo, golf, automobilizm oraz inne, niemoralne rozrywki. W kwestii Realu uległ jednak namowom ukochanego syna, księcia Asturii czyli następcy tronu, Don Alfonso Borbón y Battenberg.

Książę kochał piłkę?


– Był jej wielkim miłośnikiem. Chory na hemofilię nie mógł jednak uprawiać tego sportu i musiał zadowolić się podziwianiem piłkarzy z trybun.

Gdy w 1931 roku Hiszpania stała się republiką, a Alfons XIII abdykował, Real utracił koronę. Czy republikanie żywili jakąś wyjątkową niechęć do tego klubu?


– Już sama nazwa Real, czyli „Królewski” doprowadzała ich do furii! Alergicznie reagując na wszystko co rojalistyczne II Republika usunęła z nazwy klubu określenie Real. Po upadku monarchii w kwietniu 1931 powrócił on do swej pierwszej nazwy – FC Madrid. Z jego herbu znikła też – o czym Pan wspomniał – korona. Po zwycięstwie wyborczym Frontu Ludowego w lutym 1936, oba wielkie madryckie kluby – Real i Atlético – uznano za proletariackie i przydzielono im ideologiczną czapę w postaci Towarzystwa Przyjaciół Związku Radzieckiego wchodzącej w skład Federacji Sportowo-Kulturalnej Związków Zawodowych.

Podczas hiszpańskiej wojny domowej stadion Realu został zamieniony na więzienie. Zginęło też wielu członków klubu. Po której stronie stanęli działacze i piłkarze? Czy brali udział w walkach?


– Praktycznie wszyscy piłkarze Realu byli sympatykami powstańców. Takim sztandarowym przykładem zdeklarowanego frankisty był ten, który zbudował jego potęgę już w czasach frankistowskich czyli Santiago Bernabéu de Yeste. Bernabéu, z wykształcenia madrycki prawnik, był najpierw latach 1912 – 1927 napastnikiem pierwszej drużyny, potem jej trenerem, a następnie został dyrektorem klubu. I choć Santiago Bernabéu był nawet osobistym przyjacielem Franco, to wykorzystywał swoje kontakty taktownie.

Praktycznie nikt w Hiszpanii, nawet w latach 50. nie robił Realowi Madryt zarzutu, że jest klubem reżimowym. Ta łatka przylgnęła później. Przytoczę przykład dotyczący legendarnego bramkarza klubu – jak chce wielu także największego w historii światowego futbolu – Ricardo Zamory, który już przed wybuchem wojny domowej został obwołany gwiazdą wielkiego formatu. Był on zdeklarowanym konserwatystą, a w dodatku miał „niewyparzony język”. To dawało wybuchową mieszankę i aż dwukrotnie zaprowadziło bramkarza do więzienia. Pierwszy raz zamknęli go republikanie w 1936, w madryckim więzieniu Modelo. Mało brakowało, a piłkarz zostałby rozstrzelany w rzeziach z listopada 1936. Jednak dzięki pomocy ambasady argentyńskiej udało mu się zbiec do Francji.

Drugi raz, już bez zagrożenia życia, za kraty więzienia Porlier w 1940 roku wtrącili go na krótko frankiści. W tymże samym roku, jako trener Atlético Aviación de Madrid (wcześniej i dziś Atlético de Madrid czyli słynni „materaciarze”) zdobył swoje pierwsze mistrzostwo kraju. Podobno generałowi Franco nie spodobała się fraza Zamory, że Atlético de Madrid to klub milionerów i reżimu. Warto tutaj wspomnieć, że na początku lat 40. XX wieku to właśnie Atlético było tym pierwszym klubem z Madrytu, przy najmniej w sercach mieszkańców stolicy i odbiorze medialnym.

Generał Franco był fanem Realu…


– Franco bywał regularnie na meczach „Królewskich”, a jego żona prezentowała się w klubowym szaliku. To się po prostu wiedziało. Niczym z automatu Franco przydzielał obywatelstwo hiszpańskie piłkarskim gwiazdom. Na przykład szybko otrzymali je były major węgierskiej komunistycznej armii Ferenc Puskas i Argentyńczyk lub Kolumbijczyk Alfredo di Stefano. W tym, że Franco kibicował Realowi nie ma jednak nic nadzwyczajnego, bo chyba każdy Hiszpan wspiera jakiś klub piłkarski.

Dlaczego nie przepadał za FC Barceloną?


– Barça w czasach frankizmu stała się dla Katalończyków – obok Czarnej Madonny z Montserrat – namiastką wolności, wyznacznikiem ich tożsamości narodowej. Hasło Barçy brzmiało przecież: „To więcej niż klub”. Gdy el caudillo zakazał używania flagi katalońskiej, Katalończycy mogli legalnie demonstrować swoją narodową tożsamość pod bordowo-granatowymi sztandarami FC Barcelona.

Ile prawdy jest w historiach o zaangażowaniu generała Franco w zwycięstwa Realu? Wiele mówi się dzisiaj o tym, że niejednokrotnie pomagał klubowi z Madrytu wygrywać mecze. Znam taką historię, gdy podczas jednego z Grand Derbi miał on wysłać do szatni FC Barcelony służbę bezpieczeństwa, by postraszyć piłkarzy. Barça ów mecz oczywiście przegrała.


– Nawet jeśli się słyszy dzisiaj o tych naciskach, to nie miały one w rzeczywistości wielkiego znaczenia. Real był 9-krotnym mistrzem Europy, a obecnie ma szansę na zdobycie tego tytułu po raz dziesiąty. Grali i grają w tym klubie po prostu najlepsi: Zidane, Figo, di Stefano, Puskas, Kopa, Gento, Santamaria, Ronaldo, Raul, Ramos, Cristiano Ronaldo, Benzema, Bale, Beckham, Quincocesa, Zamora, Casillas. Na taką „pakę” nie było mocnych.

Real był i jest lubiany zarówno przez lewą jak i prawą stronę sceny politycznej. Jego fanami przecież byli dwaj premierzy o biegunowo różnych poglądach: konserwatysta Adolfo Suarez i socjalista Felipe Gonzalez. Obecnie największym zwolennikiem Realu jest król Juan Carlos I, zaś następca tronu, książę Felipe kibicuje Atlético Madryt.

Rzadko się też wspomina o akcencie polskim w Realu sprzed kilkudziesięciu już lat. Oto nasz Kazimierz Deyna w 1975 otrzymał ofertę gry w ekipie „Królewskich”. Do Warszawy przyjechała nawet delegacja madryckiego klubu, ale wówczas polscy piłkarze nie mogli grać w zawodowych klubach, a już w RFN i Hiszpanii okresu rządów Franco – w szczególności. Ale mimo to Hiszpanie zdołali już Deynie zarezerwować śnieżnobiałą bawełnianą koszulkę z królewską koroną i numerem 14 na plecach.

Czy dzisiaj w Hiszpanii często czyni się Realowi zarzut z tego, że był ulubionym klubem gen. Franco?


– Ja się z takim czymś nie spotkałem. Po prostu Real jest tak wielki, że podobne insynuacje byłyby odebrane jako czepianie się. Na szczęście jednak „Królewskich” ominęło odium, jakie spadło na Lazio Rzym – ulubiony klub Mussoliniego. Ale symptomatyczne jest, że rdzenni madrytczycy więcej serca okazują konkurencji Realu – Atlético. Nota bene ten drugi klub założyli studiujący w Madrycie Baskowie.

 

Rozmawiał Krzysztof Gędłek



T. Zubiński „Generał Franco. Biografia niepoprawna politycznie”, Fronda 2013


 


Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram