„Do 2020 roku ma powstać europejski korpus graniczny złożony z 10 tysięcy funkcjonariuszy wysyłanych w razie potrzeby do dowolnego kraju na granice zewnętrzne UE”, informuje piątkowa „Rzeczpospolita”.
Najnowszy pomysł eurokratów został przedstawiony podczas orędzia wygłoszonego przez Jeana-Claude’a Junckera, przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Wstępne plany zakładają werbowanie do nowej, europejskiej służby jedynie osób oddelegowanych przez państwa członkowskie. Dalsza „ewolucja” korpusu wiązać się będzie z jego usamodzielnianiem oraz odpowiednim rozbudowaniem, tzn. dołączeniem do jego szeregów osób spoza UE czy też zakupem statków, łodzi i samolotów.
Zadaniem korpusu ma być wsparcie krajów leżących na zewnętrznej granicy UE, jeśli ten poprosi o pomoc, bądź… jeśli tak zdecyduje Komisja Europejska. „Propozycja KE zawiera punkt mówiący o sytuacji, gdy państwo nie chce poprosić o wsparcie, i to mimo kryzysowej sytuacji. Wtedy Komisja sama może podjąć taką decyzję, w imię ochrony bezpieczeństwa strefy Schengen”.
Funkcjonariusze nowej, europejskiej służby oprócz ochrony granic UE będą mieli za zadanie również udzielanie wsparcia w tzw. polityce powrotów, czyli odsyłaniu imigrantów do ich kraju pochodzenia. Ma się to dziać w kilka godzin po odrzuceniu wniosku azylowego na granicy. Obowiązkiem korpusu będzie także zatrzymanie na trzy miesiące osób, które „stwarzają zagrożenie dla porządku publicznego lub bezpieczeństwa narodowego”.
Nowy pomysł eurokratów można by uznać za sensowny, gdyby nie zawarte w nim kontrowersyjne zapisy. Nie wiadomo bowiem, kto może zostać uznany przez jego przedstawicieli za „osobę stwarzającą zagrożenie” czy też w jakiej sytuacji KE zdecyduje się wysłać jego funkcjonariuszy do obrony granic. Wątpliwości budzą również informacje o sprzęcie, jaki ma być w posiadaniu korpusu a także sposób rekrutacji funkcjonariuszy po „usamodzielnieniu” służby.
Być może więc nie jesteśmy świadkami powołania żadnego korpusu granicznego, tylko armii europejskiej, o co tak bardzo zabiega od lat Berlin i co tak ochoczo popiera prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Źródło: „Rzeczpospolita”
TK