19 września 2013

Zróbmy serial o NSZ!

(Marek Lapis/FORUM )

W III RP żołnierze NSZ szkalowani są z wielu powodów. Tym bardziej istnieje potrzeba zrobienia dobrego serialu o tej formacji w oparciu o mniej znane, a przecież wspaniałe, historie – mówi PCh24.pl Leszek Żebrowski, badacz historii polskiego podziemia niepodległościowego.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Paweł Machcewicz, skądinąd eksponowana osoba, bo dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, powiedział w jednym z wywiadów, że NSZ był spadkobiercą faszyzującej, antysemickiej tradycji ONR – antydemokratycznej, o cechach totalitarnych. Źle świadczy to o Machcewiczu, ale wiele mówi o tym, jak obecnie wygląda stan pamięci o zbrojnej formacji narodowej.

 

– Jest to prywatna, polityczna i bardzo subiektywna ocena pana Pawła Machcewicza, wątpię, aby to była wypowiedź poważnego historyka na użytek publiczny, w debacie, gdzie można byłoby posługiwać się konkretnymi argumentami.

 

NSZ były formacją wielonurtową, do dziś praktycznie mało znaną, większość stereotypów na ich temat wywodzi się z czarnego mroku stalinowskiej nocy. Wtedy obowiązywał propagandowy schemat: postępowa, szlachetna GL-AL i, z drugiej strony, faszystowskie NSZ. Przypisywano tej formacji niesłychane rzeczy: „rozpętanie wojny domowej w podziemiu”, masowe mordy popełniane na Żydach oraz… współpracę z Niemcami (!). Co ciekawe, to właśnie wywodzący się z PPR i GL-AL sprawcy owej kampanii nienawiści takie właśnie czyny mieli na sumieniu!

 

Po wojnie odbywały się pokazowe procesy NSZ-owców i AK-owców, oskarżanych o zbrodnie na Żydach (i za to skazywanych), a jednocześnie tajne postępowania prokuratorskie, w których „ustalano niezbicie”, że są to zbrodnie podziemia komunistycznego.

 

Ale przecież minęły lata i dużo się w Polsce zmieniło. Dziś, mając dostęp do dokumentów podziemia narodowego, w tym NSZ, wiemy, że były to oceny potwornie krzywdzące, z gruntu nieprawdziwe. Można swobodnie badać kontrowersyjne (?) zagadnienia, nie posługując się „dorobkiem” propagandy PRL. Niezależnie od tego, czy dzieje się to wyłącznie z umysłowego lenistwa, czy też z wyboru ideowo-propagandowego.

 

To nie NSZ zamierzały rozpętywać „wojnę domową”, czynili to na dużą skalę komuniści, mordując skrycie lub jawnie NSZ-owców, AK-owców a nawet BCh-owców. Ale żeby znać te zagadnienia, trzeba je badać, a nie ślepo poddawać się politycznej poprawności.

 

NSZ tworzyli przecież przedwojenni generałowie i wyżsi oficerowie WP, a także politycy najwyższej próby, tacy jak Zbigniew Stypułkowski i inni przedstawiciele najlepszych elit II RP…

 

Ta formacja jako jedyna – obok AK – dysponowała świetną kadrą oficerską, sporządzała profesjonalne plany operacyjne, już od jesieni 1942 r. tworzyła oddziały partyzanckie w okupowanej Polsce. Miała swe struktury poza granicami II RP (Prusy Wschodnie, Śląsk Opolski, Zaolzie…). Wywiad NSZ, w całości pracujący na rzecz Komendy Głównej Armii Krajowej, pokrywał całe terytorium III Rzeszy i część terenów przez nią okupowanych. Miał fantastyczne osiągnięcia, jego twórcy i organizatorzy byli ścinani przez Niemców gilotynami czy katowskimi toporami w Berlinie, Królewcu, Wrocławiu – i to mieli być faszyści?

 

Nie można wreszcie zapominać, że to NSZ podczas powstania antykomunistycznego na ziemiach polskich po 1944 r. – tworząc nowe organizacje lub pozostając we własnej – najdłużej stawiały opór nowym najeźdźcom. Kadra przywódcza NSZ została w znacznej części wymordowana przez Niemców, następnie przez komunistów. Część przedostała się na Zachód.

 

W kraju los tych, którzy pozostali, był niezwykle tragiczny: śmierć z bronią w ręku, śmierć w aresztach i więzieniach lub bardzo surowe wyroki więzienia, w całości odcierpiane: kilku-, kilkunasto- lub dwudziestokilkuletnie… Ci, którzy przeżyli, zepchnięci zostali na całkowity margines, byli obywatelami PRL trzeciej czy nawet czwartej kategorii.

 

Wielu z nich padło też ofiarą masowego ludobójstwa komunistycznego, jak np. część Zgrupowania VII Okręgu kpt. Henryka Flamego „Bartka” na Podbeskidziu. Zamordowano wówczas około 200 żołnierzy, umundurowanych, którzy padli ofiarą ubeckiej prowokacji. Do dziś szukamy ich grobów, natomiast organizatorzy i wykonawcy ludobójstwa pozostali całkowicie bezkarni.

 

Ciepło mówi się dzisiaj o AK, znacznie gorzej o NSZ. Dobrym przykładem wydaje się być popularny serial „Czas honoru”, gdzie NSZ jest pokazane z wyjątkowym dystansem. Jaka może być tego przyczyna? Pozostałości komunistycznej propagandy, uwikłania w komunizm polskich elit, czy jeszcze coś innego?

 

– NSZ w olbrzymiej części scaliły się z AK w 1944 roku, wnosząc pokaźne aktywa, swoje doświadczenie oraz profesjonalną kadrę dowódczą i organizacyjną. Bardzo wielu oficerów NSZ objęło odpowiedzialne funkcje w AK. Udział NSZ w Powstaniu Warszawskim był kilkakrotnie większy niż wszystkich innych organizacji konspiracyjnych razem wziętych – poza AK, oczywiście.

 

Problemem jest tylko to, że są to sprawy praktycznie nadal nieznane, co jest haniebną ”zasługą” wielu historyków III RP, idących z prądem tandetnej propagandy…

 

Przecież musimy pamiętać, że III RP przejęła w całości komunistyczną kadrę „naukową” i medialną, czyli aparat propagandowy totalitarnego państwa, które wyrosło ze zbrodni, w tym także tych popełnianych na NSZ-owcach. Szkalując w dalszym ciągu NSZ, stosują metodę „łapać złodzieja”, aby zacierać ślady już nie tyle po sobie, co po swych przodkach, którym zawdzięczają wszystko: status finansowy, pozycję społeczną, dostęp do głównych mediów.

 

W tej walce siły postkomunistyczne i pseudo „liberalne” nie szukają prawdy, historia jest dla nich narzędziem do rzucania inwektyw, tak samo, jak za czasów Jakuba Bermana, Jerzego Goldberga-Borejszy, Romana Werfla…

 

Istnieje pilna konieczność zrobienia dobrego serialu o NSZ, przy wykorzystaniu mniej znanych historii.

 

Proszę podać jakieś przykłady na potrzeby ewentualnego scenariusza.

 

– Proszę bardzo. Po pierwsze, akcja odbicia z rąk Gestapo więźnia na ulicach Warszawy – w dodatku przedwojennego oficera WP pochodzenia żydowskiego – Feliksa Pisarewskiego, co miało miejsce już 20 października 1942 r. Po drugie, wspaniała akcja na Bank Emisyjny w Częstochowie w 1943 r. (specjalnie w dzień urodzin Adolfa Hitlera!); Po trzecie, likwidacja najwyższego rangą i funkcją oficera niemieckiego, gen. Kurta Rennera, dowódcy 174. Dywizji Wehrmachtu, dokonana 26 sierpnia 1943 r.; Po czwarte, uwolnienie oficerów Komendy Okręgu XII NSZ z więzienia w Siedlcach 12 marca 1944 r.; i po piąte, akcja uwolnienia 300 więźniów z więzienia w Łomży w czerwcu 1944 r. Na koniec można wymienić jeszcze cały szereg wspólnych walk oddziałów AK i NSZ, zarówno przed scaleniem, jak i później…

 

Jakie były zasadnicze różnice między AK a NSZ?

 

– Podstawową różnicą był program polityczno-społeczny na okres powojenny oraz program graniczny. NSZ-owcy żądali zasadniczych zmian ustrojowych, nie zgadzając się na kontynuację autorytarnego państwa. Widzieli w szerszej perspektywie sprawę polską, szukając rozwiązań w postaci powojennych federacji, czy wprost unii państw. Były to programy i plany wielopłaszczyznowe, wielowariantowe. Mieli programy racjonalnej reformy rolnej i zmian społecznych, rozbudowy nowoczesnego przemysłu (m.in. na odzyskanym Śląsku), wykorzystania szerokiego dostępu do morza, co wynikało z nowego programu granicznego.

 

Domagali się nowej granicy z Niemcami, granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej i wcielenia w całości Prus Wschodnich do Polski, aby raz na zawsze zlikwidować zagrożenie niemieckie w takiej skali, z jakim mieliśmy do czynienia w 1939 r. Wydawali w podziemiu książki na ten temat, broszury, opracowania, czym zjednywali sobie opinię publiczną. Ponadto, masowo przyciągało to do oddziałów najbardziej patriotyczny element.

 

Także odnośnie komunistów żołnierze NSZ byli znacznie bardziej bezkompromisowi i pragmatyczni. Uważali, że Polska jest objęta „drugą okupacją” komunistycznych band leśnych a PPR i GL-AL pracują na rzecz sowieckiego sąsiada dekonspirując organizacje niepodległościowe i jej działaczy.

 

Tak samo widzieli to AK-owcy, jednak byli mocno skrępowani postawą „naszych sojuszników”, którzy byli w ścisłym sojuszu ze Stalinem. NSZ-owcy uważali jednak – inaczej niż dowództwo AK – że do rozprawy z komuną należy przystąpić natychmiast, bez zbędnej zwłoki i pobłażliwości, albowiem jest to agenturalna siła, która zagraża naszej niepodległości i suwerenności. Czas pokazał, że mieli rację.

 

Należy tu podkreślić z całą mocą, że NSZ były niezależne ideologicznie od wszelkiej zewnętrznej ideologii – od międzynarodowych i ponadnarodowych -izmów, od „pomocy finansowej” jakiejkolwiek strony walczącej. Posiadały też niezależność polityczną, nie mając nad sobą żadnych zewnętrznych ośrodków decyzyjnych.

 

NSZ-owcy od początku domagali się również zdecydowanej postawy wobec OUN-UPA, zanim jeszcze rozpoczęły się rzezie ludności polskiej na wielką skalę. Ujawniali zakulisowe rozmowy, prowadzone przez czynniki polityczne w AK (i ponad AK), które miały prowadzić do jakiegoś „porozumienia”, co zresztą zawsze kończyło się fiaskiem, a dla ludności Kresów Południowo-Wschodnich – tragedią.

 

Czy fakt, że część Narodowych Sił Zbrojnych nie podporządkowała się Polskiemu Państwu Podziemnemu świadczy o tym, że można dzisiaj mówić o nich jedynie jako o formacji partyjnej, a nie wojsku polskim?

 

– Wszystkie organizacje konspiracyjne (niepodległościowe) miały charakter ochotniczy i dopiero w przyszłości miały zlać się w jedno Wojsko Polskie, analogicznie do sytuacji z I wojny światowej i po jej zakończeniu. Służba w konspiracji była więc moralnym obowiązkiem każdego patrioty, szczególnie przedwojennej kadry oficerskiej i podoficerskiej. Natomiast wybór organizacji należał do spraw sumienia każdego z nich, wyboru programu, zakresu działania, nawet dostępu do konspiracji. Przecież nie było punktów werbunkowych! Konspiracja tworzyła się w znacznym stopniu oddolnie, na bazie znajomości, wspólnej służby w wojsku, udziału w wojnie obronnej 1939, kręgów środowiskowych i towarzyskich.

 

Żadna organizacja niepodległościowa nie była więc „nielegalna” i a priori wyjęta spod normalnej oceny formalno-prawnej i moralnej. Przecież ZWZ – później AK – to zlepek scalonych organizacji konspiracyjnych, tworzonych nadludzkim często wysiłkiem przez ludzi dobrej woli, którzy robili to nie dla awansów i zaszczytów, lecz z potrzeby działania.

 

Podkreślali to kolejni dowódcy NSZ, płk Ignacy Osiewicz „Czesław” i płk dypl. Tadeusz Kurcyusz „Morski”. Jednocześnie, od początku powołania NSZ trwały intensywne zabiegi o połączenie wysiłków konspiracyjnych z AK, bez niszczenia własnego dorobku organizacyjnego i ideowego, co było przecież możliwe, bo inne organizacje, wchodzące w skład AK taki status uzyskiwały.

 

Były jednak nieformalne siły wewnątrz KG AK i w politycznych ośrodkach decyzyjnych, które robiły wszystko, żeby NSZ zohydzić i po prostu rozbić, wcielając żołnierzy i oficerów tej formacji indywidualnie, pozbawiając je ogromnego dorobku.

 

Przed Dowództwem NSZ i decydentami politycznymi ukryto instrukcje Naczelnego Wodza – gen. Kazimierza Sosnkowskiego, dotyczące scalenia z AK. To niesłychane, ale niektórzy oficerowie KG AK byli skłonni całkowicie ignorować swego przełożonego i prowadzić własną, skrytą politykę, co miało przecież miejsce w organizacji wojskowej!

 

Ujawnienie tych spraw oraz zakulisowe działania przeciwników scalenia doprowadziły do tego, że część NSZ, wywodząca się z Organizacji Wojskowej Związek Jaszczurczy (OW ZJ) wycofała się z umowy scaleniowej. Nie przekreśliło to jednak dalszej, na ogół dobrej współpracy z AK.

 

NSZ – jako jedyna ogólnopolska struktura konspiracyjna, miały profesjonalny status organizacji wojskowej, hierarchicznej, wielopłaszczyznowej, z rozbudowanymi pionami operacyjnymi, wywiadowczymi, propagandowymi. Przecież konspiracyjne szkoły podchorążych i szkoły podoficerskie kształciły nową kadrę na najwyższym poziomie, przyjmując na kursy żołnierzy i członków innych formacji. Wydawały materiały szkoleniowe, w tym fantastyczny „Podręcznik dowódcy plutonu strzeleckiego”, imponujący nie tylko treścią, ale także poziomem edytorskim (prawie 400 stron drobnego druku, twarde okładki, załączniki w postaci „Atlasu broni” itp.).

 

Proces konsolidacji polskiego podziemia niepodległościowego nie został zakończony, na skutek wybuchu Powstania Warszawskiego i późniejszego rozpadu Polskiego Państwa Podziemnego, rozwiązania AK i Delegatury Rządu. Żadnemu ugrupowaniu niepodległościowemu nie można odmówić zasług i statusu „legalności”, albowiem jest to kategoria względna. Widać to było podczas „Burzy” i w Powstaniu Warszawskim: obok oddziałów „czysto” AK-owskich walczyły zgrupowania NOW, NSZ-AK, NSZ – części niescalonej, a także oddziały niepodległościowych socjalistów. Razem tworzyli podziemną armię, która na skrawku wolnej Polski spontanicznie stała się polskim wojskiem.

 

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie