23 grudnia 2015

Jezus w Egipcie

(Tintoretto, Ucieczka do Egiptu, domena publiczna via Wikimedia Commons)

Ewangelie są bardzo ubogie, jeśli chodzi o przekaz faktów z dzieciństwa Pana Jezusa. Jednym z niewielu wydarzeń z tego okresu życia Zbawiciela, o którym opowiedział nam św. Mateusz, jest ucieczka do Egiptu.

Ucieczka

Wesprzyj nas już teraz!


Zazdrosny o swój tron król Herod zaniepokoił się wieścią przekazaną mu przez trzech mędrców ze Wschodu, że w granicach podległego mu kraju narodził się Król Królów. Władca postanowił zabić domniemanego konkurenta do władzy. Gdy nie udało mu się uzyskać wiadomości o miejscu pobytu Jezusa od uczonych mężów, zdecydował się na wymordowanie wszystkich dzieci, które w ciągu ostatnich 24 miesięcy przyszły na świat w Betlejem. Wtedy Bóg, ostrzegł św. Józefa, o niebezpieczeństwie grożącym Dzieciątku.

A tak pisze o tym Ewangelista: „Oto Anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę, i udał się do Egiptu” (Mt 2, 13-14).

Podróż była niebezpieczna i daleka. Ewangelie nie zostawiły nam żadnej informacji na temat jej przebiegu. Bibliści przyjmują, iż Święta Rodzina wędrowała do Egiptu szlakiem nadmorskim. Nie należał on do łatwych. Można się domyślać, że z obawy przed pościgiem św. Józef powiódł swą małżonkę oraz Dziecię Jezus po peryferiach trasy, którą przemierzały karawany, by tym samym ograniczyć do minimum prawdopodobieństwo spotkania ludzi Heroda. Niewątpliwie musiało to zwiększyć uciążliwość wędrówki.

Jej warunków nie oddają artystyczne przedstawienia, ukazujące Józefa prowadzącego osiołka, na grzbiecie którego jechała Maryja z Panem Jezusem na ręku, z mniej lub bardziej bujną roślinnością w tle, a tym bardziej opowieści z apokryfów, odmalowujące podróż, jako triumfalny pochód, podczas którego dzikie zwierzęta łasiły się do stóp Dzieciątka, a palmy pochylały się, by mogło zerwać z nich daktyle. W rzeczywistości trasa ucieczki wiodła częścią przez spalony słońcem step, a częściowo po terenach pokrytych piaskiem i pozbawionych wody. Pół wieku wcześniej, drogę tę przebyła rzymska armia pod dowództwem Gabiniusza. Nim wyruszyła w drogę, większość oficerów z niechęcią wyrażała się o zamierzonym marszu, obawiając się nie tyle walk w Egipcie, co właśnie samej wędrówki po bezdrożach pustyni.

Na szczęście ucieczka Świętej Rodziny powiodła się. Herod nic nie wiedział o losie Tego, którego przez pychę znienawidził, a co za tym idzie nie wysłał pogoni. Syna Bożego nie zaatakował także żaden dziki zwierz, ani złoczyńca.

Św. Mateusz nie przekazał nam nazwy miejscowości, którą Józef wybrał na miejsce pobytu w Egipcie. W kraju tym mieszkała liczna diaspora żydowska, najpewniej więc osiedli wśród rodaków. Według tradycji oraz wizji, którą w XVII-wieku miała mistyczka Maria z Agredy, schronili się w miasteczku Matarea, w pobliżu Heliopolis (dziś dzielnica Kairu).

Ewangelista milczy także na temat szczegółów pobytu Pana Jezusa w kraju nad Nilem. Literatura apokryficzna jest zdecydowanie pod tym względem bardziej hojna, jednak obfitujące w cudowne wydarzenia opisy mniej do nas, dzieci XXI wieku, nie przemawiają. Pomińmy więc je. Odnotujmy jeszcze, trzymając się przekazu św. Mateusza, że pobyt Świętej Rodziny w Egipcie nie trwał zbyt długo, od kilku miesięcy do najwyżej kilku lat. Gdy bowiem w 4 roku przed naszą erą (w tym przypadku posługiwanie się terminologią „przed Chrystusem” brzmi niezręcznie) zmarł Herod, powiadomiony o tym fakcie przez anioła św. Józef, niezwłocznie podążył z rodziną w podróż powrotną do ojczyzny.

Zapowiedź Zbawienia


Wszędzie niedopowiedzenia! Po co więc św. Mateusz w ogóle wspominał o tym epizodzie, skoro nie chciał zaspokoić naszej ciekawości?

Ewangelie, podobnie jak pozostałe księgi Pisma Świętego, ukazują ludziom drogę do Zbawienia. Z tego powodu zawierają zasadniczo tylko treści przydatne człowiekowi, by mógł uznać w Jezusie Zbawiciela, a co za tym idzie, przyjąć nauki głoszone przez Niego oraz Jego Oblubienicę – Kościół. Św. Łukasz, który, podobnie jak dwaj pozostali ewangeliści, egipski epizod życia Jezusa pomija zupełnym milczeniem, tak pisze we wstępie do swojej Ewangelii: Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono.

Opowieść św. Mateusza to oprócz opisu prawdziwego wydarzenia, także wskazanie, że Jezus jest Mesjaszem obiecanym narodowi wybranemu przez Boga, a Jego życie i działalność stanowi naturalne dopełnienie Starego Testamentu. Autor skrupulatnie powołuje się na wątki starotestamentalne odnoszące się do opisywanych zdarzeń. Są to tzw. figury mesjańskie, czyli fakty zapowiadające Mesjasza. Mateusz pisał swoją Ewangelię z myślą o Żydach i chrześcijanach pochodzenia żydowskiego, dla których tego typu analogie były czytelne i wymowne.

Pobyt Świętej Rodziny w Egipcie, a potem powrót do Palestyny, to nawiązanie do ucieczki Żydów z niewoli egipskiej pod przewodnictwem Mojżesza. Św. Mateusz wprost wskazuje na odnoszące się Mesjasza zdanie z Księgi Ozeasza: Z Egiptu wezwałem Syna mego, dając do zrozumienia czytelnikowi, że Jezus, Syn Boży, stanowi ucieleśnienie i wypełnienie historii Izraela. W kontekście rzezi niewiniątek dokonanej przez siepaczy Heroda, autor cytuje także fragment Księgi Proroka Jeremiasza – lament Racheli płaczącej nad uciskiem zniewolonego Izraela. Także osiedlenie się Świętej Rodziny w mieście Nazaret stanowi wypełnienie zapowiedzi Starego Testamentu, która nazywała Mesjasza Nazarejczykiem.

Moralny szantaż


Ostatnio niektórzy wykorzystują ucieczkę do Egiptu, by zaszantażować moralnie chrześcijańską społeczność Zachodu i zmusić do przyjęcia islamskich uchodźców z Syrii i innych państw arabskich. To poważne nadużycie. Do pogańskiego Egiptu uciekł Syn Boży, Światłość Świata, a Jego pobyt tam zapowiadał Zbawienie Ludzkości. Stąd ten wątek ewangeliczny jest szczególnie bliski egipskim chrześcijanom, dziś notabene zaciekle prześladowanego przez tamtejszych muzułmanów. Obecnie do Europy napływają rzesze ludzi  odrzucających Chrystusa, którzy najprawdopodobniej dążyć będą do narzucenia swoich błędnych wierzeń i tak już taplającym się w bagnie niedowiarstwa Europejczykom. To całkiem inne sytuacje. Rozsądek nakazuje więc odsunąć od siebie, a zwłaszcza od dzieci, zagrożenie terroryzmem, a przede wszystkim utratą wiary. Inne stanowisko może zajmować albo naiwniak, albo heretyk, wyznający dawno potępioną naukę, głoszącą powszechne zbawienie ludzkości, czyli „puste piekło”.

Jeżeli ktoś koniecznie chce wskazać analogię dla pobytu małego Jezusa w Egipcie, to jest nim bez wątpienia trwanie nad Nilem koptyjskiego Kościoła katolickiego.

Adam Kowalik

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie