3 czerwca 2020

Węgry pod ostrzałem LGBT. Chodzi o ustawę przeciw prawnemu uznawaniu transseksualistów

(Fot. Alexei Vitvitsky / TASS / FORUM)

Węgierski parlament zatwierdził przepisy zakazujące prawnego uznawania obywateli transseksualnych i interseksualnych. Nowe prawo definiuje płeć na podstawie chromosomów (płeć przypisana przy urodzeniu). Regulacji jeszcze nie podpisał prezydent. Trwają naciski homolobby z Europy i organów unijnych.

Poprawka, którą przedstawiono w parlamencie pod koniec marca, nie zezwala na zmianę płci w dokumentach urzędowych, takich jak dowody tożsamości i akty małżeństwa.

„Biorąc pod uwagę, że całkowita zmiana płci biologicznej nie jest możliwa, konieczne jest stwierdzenie przez prawo, że nie ma możliwości zmiany jej w rejestrze urodzeń, małżeństw i zgonów” – wyjaśniali projektodawcy.

Wesprzyj nas już teraz!

Ustawa została pierwotnie zaproponowana przez wicepremiera Węgier w dniu 31 marca jako część pakietu zmian legislacyjnych. Za jej przyjęciem zagłosowało 134 posłów. 56 było przeciw.
Natychmiast po przyjęciu projektu stał się on obiektem krytyki na arenie międzynarodowej. Negatywnie o ustawodawstwie wypowiadały się organizacje prohomoseksualne, komisarz Rady Europy ds. praw człowieka i niektórzy posłowie do Parlamentu Europejskiego.

„Ta decyzja popycha Węgry z powrotem do średniowiecza i depcze prawa osób transseksualnych oraz interseksualnych” – oświadczyła Krisztina Tamás-Sáróy z Amnesty International. „To nie tylko narazi ich na dalszą dyskryminację, ale także pogłębi i tak już nietolerancyjne i wrogie środowisko, z którym zmaga się społeczność LGBTI” – stwierdziła w pisemnej deklaracji.

„Tożsamość płciowa każdego powinna być prawnie uznana, a wszystkim osobom należy zezwolić na zmianę nazwy prawnej i oznaczników płci na wszystkich oficjalnych dokumentach” – dodała.

Amnesty International wraz z kilkoma międzynarodowymi i krajowymi organizacjami homoseksualnymi wezwała do zniesienia tego zakazu, prowadząc akcję pod hashtagiem # drop33. Wsparli ją także eurodeputowani z partii takich jak irlandzka Fine Gael, Socjaldemokratyczna Partia Niemiec i włoski Ruch Pięciu Gwiazd.

Cecile Coudriou, prezes Amnesty International France, powiedziała, że ​​organizacja była „absolutnie przerażona, ale nie zaskoczona” decyzją węgierskiego parlamentu. – Węgry od dłuższego czasu odchodzą od praw człowieka i wartości europejskich – zaznaczyła. Dodała, że Amensty International będzie prosić wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej o wywarcie presji na rząd Węgier, ponieważ „ nie przestrzega on prawa międzynarodowego.”

Amnesty International wezwała również węgierskiego komisarza ds. praw podstawowych do działania zgodnie z decyzją Parlamentu i zapowiedziała, że „walka jeszcze się nie skończyła”. – Wciąż mamy nadzieję i będziemy kontynuować walkę z prawem, które jest synonimem dyskryminacji w kraju, w którym panuje klimat wrogi wobec osób LGBT – zaznaczyła Coudriou.

Háttér Society, węgierska grupa, działająca na rzecz „uproszczeń” prawnych dla transseksualistów dodała, że regulacja narusza międzynarodowe normy praw człowieka i jest sprzeczna z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Przedstawiciele prohomoseksualnych organizacji zwrócili się do prezydenta Węgier o niepodpisywanie ustawy i rewizję przepisów w węgierskim Trybunale Konstytucyjnym.
Katrin Hugendubel, rzecznik ILGA-Europe oświadczyła, że ​​„prawne uznawanie płci jest podstawą dostępu do równości i niedyskryminacji osób transseksualnych i interseksualnych.”

Bez tego członkowie tych społeczności podlegają ogromnemu napiętnowaniu, dyskryminacji, nękaniu i przemocy za każdym razem, gdy używają dokumentów tożsamości – czy to w banku, podczas wizyty u lekarza, podczas ubiegania się o pracę, a nawet podczas ubiegania się o umowę na telefon komórkowy – przekonywała.

Prezydent János Áder jeszcze nie wypowiedział się w tej sprawie.

Liberalny portal Euronews.com opisując sprawę ubolewa nad zmianą prawa na Węgrzech i twierdzi, że odzwierciedla ono „szerszy ruch przeciwny równości, który stał się modny w polityce europejskiej.” Jego publicysta Hadley Stewart utrzymuje, że „epicentrum ekstremistycznej polityki prawicowej w Europie Wschodniej” stała się Polska, a „społeczność LGBT” znalazła się w naszym kraju „pod bezwzględnym atakiem”.

Przekonuje też, że transseksualiści będą narażeni na dalszą dyskryminację, stygmatyzację i nadużycia. Częściej będą cierpieć na choroby psychiczne, jednak co najważniejsze, istnieje niebezpieczeństwo zaprzepaszczenia zdobyczy lobby LGBT w ciągu ostatniej dekady.

Źródło: euronews.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 133 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram