Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało o zawieszeniu realizacji programów przyjmowania uchodźców m.in. z takich krajów jak Turcja czy Liban. Decyzja wynikająca z zamknięcia granic zewnętrznych Unii Europejskiej pokrzyżowała plany tureckiego przywódcy Recepa Tayyipa Erdoğana, który chciał zalać UE imigrantami, otwierając w lutym granicę turecko – grecką.
Decyzja podjęta przez Unię Europejską jest na rękę władzom w Berlinie, które dostrzegły problemy społeczne i gospodarcze, jakie wiążą się z przyjmowaniem imigrantów z Azji i Afryki. Zamknięcie zewnętrznych granic przez Unię Europejską z powodu epidemii koronawirusa stało się dobrym wytłumaczeniem dla zastopowania realizacji programów przyjmowania uchodźców przez Berlin. Komunikat niemieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych mówi co prawda o wznowieniu przesiedleń do Europy „kiedy to tylko będzie możliwe”, ale stan zagrożenia rozszerzaniem się koronawirusa może być interpretowany w dogodny dla UE sposób.
Wesprzyj nas już teraz!
Niemcy przyjmują imigrantów z obozów w Turcji i Libanie od 2012 roku, a rocznie programem przesiedleń objętych jest ok. 5 tys. osób. RFN przyjmuje imigrantów z Syrii na podstawie umowy UE – Turcja, w ramach której UE przyjmuje jednego Syryjczyka z obozu w Turcji w zamian za każdego Syryjczyka, który zostanie cofnięty do Turcji z terenu Grecji.
Kartę „uchodźczą” próbował w tym roku rozegrać turecki przywódca, który chciał wywrzeć na UE presję zwiększenia pomocy finansowej dla Turcji poprzez zalanie Grecji tysiącami imigrantów. 28 lutego prezydent Recep Tayyip Erdoğan zapowiedział otwarcie granicy turecko – greckiej i władze w Ankarze udrożniły szlak dziesiątkom tysięcy imigrantów, którzy zamierzali dostać się do bogatych państw zachodniej Europy. Turcy dowozili nawet zorganizowanym przez administrację państwa transportem uchodźców na granicę z Grecją i zachęcali ich do wejścia na teren sąsiedniego państwa – członka UE. Na granicy imigranci spotkali się jednak z blokadą służb greckich, które nie wpuściły ich do siebie.
Problem humanitarny pozostał, ale jego kontekst inaczej widziały kraje europejskie, a inaczej Ankara. Prezydent Erdoğan podnosił argument ochrony uchodźców z terenu Syrii, objętej działaniami wojskowymi wielu stron konfliktu, w tym także wojsk Turcji operujących w północnej Syrii. Europa zaczęła dostrzegać, że „uchodźcy” wysyłani przez Ankarę do UE w większości nie byli obywatelami Syrii.
Szef Frontexu (Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej) Fabrice Leggeri podawał, że około 70 proc. „uchodźców” przebywających na granicy grecko – tureckiej to obywatele nie Syrii, lecz Afganistanu i Pakistanu, którzy już zdążyli urządzić się w Turcji, ale dostali sygnał od władz w Ankarze, że drzwi do bogatego Zachodu stoją przed nimi otworem.
Rozwiązanie patowej sytuacji wypracowali w czasie wideokonferencji przeprowadzonej 17 marca przywódcy Turcji, Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. Przewidywało ono wznowienie pomocy finansowej dla Turcji w zamian za zastopowanie „wojny uchodźczej”. Decyzja UE o zamknięciu swoich granic zewnętrznych dla obywateli innych krajów zmieniła realia i dała możliwość państwom – stronom ustaleń na odsunięcie w czasie kwestii imigrantów przebywających w Turcji.
Źródła: Postoj.sk, Insomi.ru
Jan Bereza
Polecamy także nasz e-tygodnik.
Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.