18 września 2019

Psychiatra: transseksualiści „leczeni” hormonami „będą w rękach lekarzy do końca życia”

(Zdjęcie ilustracyjne.)

Psychiatra z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa skrytykował psychiatrów i innych medyków za „leczenie” hormonalne pacjentów uważających się za transseksualistów. „Będą w rękach lekarzy do końca życia. Wielu z nich zostanie poddanych sterylizacji, nie mogąc mieć własnych dzieci i wielu będzie tego żałować” – ostrzega.

 

Paul McHugh, znany psychiatra z Johns Hopkins University stwierdził, że lekarze podający hormony nie mają dowodów na skuteczność ich „leczenia”. Skrytykował szczególnie ten sposób „terapii” nieletnich.   

Wesprzyj nas już teraz!

– Wiele osób robi eksperyment na tych młodych ludziach, nie mówiąc im, że to eksperyment – uważa prof. McHugh. – To bardzo poważne leczenie. Potrzebujemy na to dowodów, Jest to porównywalne z wykonywaniem lobotomii czołowej – dodał.

 

Lobotomia czołowa to zabieg neurochirurgiczny polegający na przecięciu połączeń kory przedczołowej z innymi strukturami mózgowia. W ten sposób leczy się choroby psychiczne, takie jak schizofrenia. Problemy ze zdrowiem psychicznym to problem większości przedstawicieli tzw. mniejszości płciowych.

 

Według „American Journal of Preventive Medicine” aż 80 proc. studentów, identyfikujących się jako przedstawiciele „mniejszości seksualnych” cierpi na problemy. To prawie dwukrotnie więcej niż osób o normalnych preferencjach.

 

Zdaniem McHugh często to choroby psychiczne powodują zaburzenia tożsamości płciowej, a nie odwrotnie. To właśnie na tych pierwszych powinien koncentrować się medyczny wysiłek. Przyznał jednak, że to jedynie hipoteza.

 

Psychiatra przywołał słynne badania dr Lisy Littman o tym, że transseksualizmem można się „zarazić” – poprzez modę i wpływ środowiska.

 

Lisa Littman, adiunkt w Szkole Zdrowia Publicznego na Uniwersytecie Browna, opublikowała artykuł w czasopiśmie naukowym „PLOS ONE” zatytułowany: „Szybka dysforia płciowa u młodzieży i dorosłych: studium raportów rodzicielskich”. Przedstawiła w nim wyniki swych badań wskazujących na szybkie deklarowanie się jako transseksualistów przez osoby przebywające w ich gronie. Zwróciła też uwagę na zjawisko „Rapid-Onset Gender Dysphoria” (nagłe zaburzenie tożsamości płciowej), wzbudzając zainteresowanie rodziców.

 

Badanie wywołało lawinę krytyki aktywistów tak zwanego ruchu LGBT. Oskarżono ją o stronniczość i uprzedzenia. W odpowiedzi na tę krytykę czasopismo „PLOS ONE” zainicjowało ponowny przegląd badania. Po zakończeniu recenzji pismo opublikowało zmodyfikowaną wersję artykułu dr Littman. Zarówno adiunkt, jak i redaktorzy pisma wydali specjalne oświadczenia. Jednak wyniki badań nie uległy zmianie, a głównym uzupełnieniem było uzupełnienie wartości w jednej z tabel. Wyjaśniono, że ​​„ROGD – gwałtowna dysforia płciowa” nie jest klinicznym terminem medycznym.

 

Mimo tego potwierdzenia prawdziwości informacji, dr Littman od czasu pierwotnej publikacji analizy spotyka się z medialnym ostracyzmem. 

 

Uzasadniając cel prowadzenia badań nad promocją transseksualizmu, Littman napisała, że rodzice często informowali o zaburzeniach tożsamości płciowej dziecka w kontekście przynależności do grupy rówieśniczej, w której jedna lub więcej osób twierdziła, że chciałyby mieć inną płeć i uważała się za transseksualistę. Badaczka przeprowadziła ankiety z rodzicami dzieci wykazujących oznaki widocznego nagłego lub szybkiego początku wystąpienia dysforii płciowej, która rozpoczęła się w trakcie lub po okresie dojrzewania. Chodziło o wykrycie wpływających na nią czynników.  

 

Po 256 ankiet wypełnionych przez rodziców spełniających kryteria badania okazało się, że 82,8 proc. dzieci z zaburzeniami tożsamości płciowej to dziewczynki. Ich wiek wynosił średnio 16,4 lat w momencie ukończenia badania i 15,2 gdy ogłoszono transseksualizm.

 

41 proc. badanych twierdziło, że ich dzieci zgłaszało nieheteroseksualną „orientację seksualną” przed zidentyfikowaniem się jako transseksualiści. U wielu z nich (62,5 proc.) zdiagnozowano przynajmniej jedno zaburzenie zdrowia psychicznego lub zaburzenia neurorozwojowe przed wystąpieniem dysforii płciowej. W 36,8 proc. opisanych grup rówieśniczych, z którymi identyfikowały się dzieci, większość członków uznawała się za transseksualistów. Coming out doprowadził do pogorszenia zdrowia psychicznego swoich dzieci (47,2 proc. przypadków) i pogorszenia relacji rodzic-dziecko (57,3 proc. przypadków) od czasu tak zwanego coming outu.

 

49,4 proc. zaczęło się izolować od własnych rodzin. Z kolei 46,6 proc. ufało tylko tym informacjom o zaburzeniach tożsamości płciowej, które pochodziły ze środowiska transseksualnego. U tych nieletnich wzrosła nieufność wobec nie-transseksualistów. Niemal jedna czwarta z nich zaprzestała relacji z nie-transseksualnymi przyjaciółmi.

 

Autorka badań napisała więc: „To opisowe, eksploracyjne badanie raportów rodziców dostarcza cennych szczegółowych informacji, które pozwalają na generowanie hipotez dotyczących czynników, które mogą przyczyniać się do początku i/lub wyrażania dysforii płciowej wśród AYA [Adolscent and Young Adult – przyp. AS]. Pojawiające się hipotezy obejmują możliwość potencjalnej nowej podkategorii dysforii płciowej (nazwanej Rapid-Onset Gender Dysphoria – ROGD), która nie została jeszcze potwierdzona klinicznie oraz możliwości wpływów społecznych i nieprzystosowanych mechanizmów reagowania. Konflikt rodzic-dziecko może również wyjaśniać niektóre ustalenia.

 

Potrzebne są dalsze badania, które obejmą gromadzenie danych od AYA, rodziców, klinicystów i informatorów zewnętrznych, by przeanalizować rolę wpływu społecznego, nieprzystosowawczych mechanizmów radzenia sobie, podejścia rodzicielskiego i dynamiki rodziny w rozwoju i czasie trwania dysforii płciowej u młodzieży i młodych dorosłych”.

 

Dr Littman zwróciła uwagę, że identyfikacja z inną płcią pojawiała się u osób nieprzejawiających dziecięcych oznak zaburzeń płci. Pojawiała się ona w kontekście przynależności do grupy przyjaciół, w których znaczna część uznawała się za transseksualistów. Chodzi zarówno o grupy w realu jak i w internecie. – Wyniki badań potwierdzają hipotezy, że to, co opisałam, może reprezentować nowy rodzaj dysforii płciowej (określanej jako Rapid Onset Gender Dysphoria [lub ROGD]); że dla niektórych nastolatków i młodych dorosłych ich dysforia płciowa może być wyrazem niedostosowania; a wpływy rówieśnicze i społeczne mogą przyczynić się do rozwoju dysforii płciowej. Aby potwierdzić lub obalić te hipotezy, należy przeprowadzić więcej badań – zaznaczyła.

 

Dr Littman jest adiunktem w Katedrze Nauk Behawioralnych i Społecznych w Szkole Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Brown w Rhode Island. Do niedawna pracowała też jako lekarz-konsultant w wielu projektach dotyczących zdrowia publicznego, głównie związanych ze zdrowiem kobiet w ciąży (szczepienia, zaprzestanie palenia, zdrowie jamy ustnej, przedwczesne porody) w Rhode Island Department of Health. Po publikacji wyników badania straciła tę funkcję. Z wykształcenia jest lekarzem wykształcenia, położnikiem i ginekologiem, a także specjalistą medycyny profilaktycznej i zdrowia publicznego.  

 

Kobieta chciała pomóc rodzicom i dzieciom, widząc ich cierpienie i odmawianie leczenia. Wynikało ono z mody na racjonalizowanie zmian, pomniejszanie znaczenia ich wpływu na populację i niechęć do leczenia.

 

Dr Littman zauważyła ponadto związek między transseksualizmem a jadłowstrętem psychicznym. Ankietowani przez nią rodzice zwrcali uwagę na zainteresowanie „transseksualnych” dzieci odchudzaniem oraz masą ciała.

 

Warto zauważyć, że transseksualizm był kiedyś uznawany za chorobę psychiczną. Jednak zniknął z wykazu tych chorób prowadzonego przez WHO.  Podobnie stało się z „homoseksualizmem”.

 

– Czy możesz sobie wyobrazić życie, w którym trzeba szukać lekarzy przez cały czas, po wszystko, żeby tylko żyć? Sprawdzanie hormonów, sprawdzanie wszystkiego. To jest coś, czego medycy powinni oszczędzić ludziom – przekonywał profesor McHugh.  

 

Jego zdaniem jest to swego rodzaju „szaleństwo”, które zostanie uznane za „historyczny wstyd”. Podkreślił, że kiedyś zostanie ono porównane z eugeników.

 

Psychiatra wezwał lekarzy do przestrzegania wyższych standardów etycznych. Podkreślił, że wielu okaleczonych młodych ludzi będzie w przyszłości tego żałować.  

 

 

Źródła: thecollegefix.com / PCh24.pl

AS

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram