5 czerwca 2013

Komu turecki premier krzyżuje plany?

(fot.REUTERS/Umit Bektas)

Kiedy Recep Tayyip Erdogan był burmistrzem Stambułu w połowie lat 90., zrobił to, czego nie udało się jego poprzednikom – uczynił życie znacznie znośniejszym dla milionów mieszkańców swojej metropolii. Pełniący funkcję premiera od 2003 r. Erdogan sprawił, że Turcja stała się najsilniejszym państwem regionu.


Szef partii AKP (Sprawiedliwości i Pokoju) właśnie szykuje się do wyborów prezydenckich. Prowadzi swą sprytną grę, mającą przy okazji zapewnienia mu autorytarnej władzy, rozwiązać „problem kurdyjski”. Dzięki temu Erdogan mógłby zapisać się w historii jako jeden z najwybitniejszych przywódców tureckich. Ktoś jednak krzyżuje jego plany…

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ostatnie antyrządowe demonstracje w Turcji wiele zachodnich mediów przedstawia jako reakcję części „społeczeństwa świeckiego przeciwnego islamizacji i autorytarnej władzy”. Erdogan potępił protesty. Oskarżył o ich wzniecanie „ekstremistów współpracujących z opozycją”. Zauważył, że demonstracje, które ogarnęły cały kraj, nie mogą być porównywane do „Arabskiej Wiosny”.

 

Protesty wybuchły przeciwko planom budowy nowego centrum handlowego i meczetu na placu Taksim, w najruchliwszym miejscu Stambułu. Demonstranci wznoszący antyrządowe hasła zarzucają premierowi próby wprowadzenia „autokratycznych i islamistycznych” rządów.

Protestującym nie podobają się rozporządzenia Erdogana, zezwalające na cenzurę popularnych seriali telewizyjnych, zakazujące sprzedaży alkoholu, regulujące  kwestię nauczania islamskiego w szkołach, ograniczające działalność związków zawodowych itp.

 

Prezydencki system władzy

Premier, który przyczynił się do znacznego ożywienia gospodarczego w kraju i którego partia trzykrotnie wygrała wybory parlamentarne, w przyszłym roku zamierza wziąć udział w wyborach prezydenckich. W związku z tym szuka poparcia dla nowej konstytucji, która pozwoli prezydentowi wydawać dekrety z mocą ustawy, rozwiązywać parlament, ogłaszać wybory i samemu decydować o tym, kiedy użyć wojsko.

 

Wg analityka Naz Masraffa z Eurasia Group, protesty nie stanowią zagrożenia dla stabilności rządu, i jest mało prawdopodobne, aby zagroziły reelekcji partii rządzącej. Jednak protesty te mogą znacznie ograniczyć zdolność Erdogana do przekształcenia systemu władzy w Turcji na prezydencki.

 

Erdogan szuka poparcia dla zmian konstytucyjnych. Premier jednak paradoksalnie zraził do siebie część społeczeństwa wprowadzając w pospiechu ustawę, zakazującą sprzedaży i konsumpcji alkoholu. Co ciekawe, spośród 327 członków jego partii jedynie 193 zagłosowało za zmianami. Jeszcze w ub. roku Erdogan oświadczył, że zamierza wychować religijne pokolenie Turków. W tym celu ogranicza sprzedaż alkoholu, tworzy nowe szkoły islamskie i buduje meczety.

 

Krytycy oskarżają premiera o to, że chce przywrócić czasy tureckiego sułtana Murata IV, który zakazał tytoniu, alkoholu, a nawet kawy. Ostatnio prezes Trybunału Konstytucyjnego Hasim Kilic na spotkaniu grupy parlamentarnej  ostrzegł, że nowe zmiany naruszą styl życia wielu środowisk. Erdogan odparł wówczas, że zmiany zostały wprowadzone zgodnie z nakazami religii.

 

Wg Erdogana protestujący, buntujący się przeciw nowym przepisom, to przede wszystkim zwolennicy Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), socjaldemokraci, „anty-kapitalistyczni muzułmanie” itp., a on nie zamierza tolerować ich zachowania.

 

Gdyby teraz odbyły się wybory parlamentarne analitycy nie mają wątpliwości, że partia Erdogana znowu by wygrała, m.in. dzięki reformom, które wprowadziła (publiczna komunikacja, upowszechnienie sytemu opieki zdrowotnej, stworzenie warunków do bogacenia się klasy średniej itp.) Erdogan jednak – zgodnie ze statutem partii – nie mógłby pełnić funkcji premiera przez kolejną kadencję.

 

Chcąc się utrzymać przy władzy turecki przywódca usiłuje wzmocnić urząd prezydenta. Politolog turecki Ceylan Ozbudak twierdzi, że system prezydencki do jakiego dąży obecny premier, zagrażałby spokojowi, który Turcja chce osiągnąć w całym kraju. Zmiana systemu zakłada bowiem przyznanie większej autonomii samorządom lokalnym. Ozbudak twierdzi, że nowy system doprowadziłby do wzmocnienia władzy partii PKK (Partia Pracujących Kurdystanu) i zakłócenia procesu pokojowego wszczętego kilka miesięcy temu z Kurdami. Mówi, żebyłby to „pocałunek śmierci dla demokracji w południowo wschodniej części Turcji”. bo w ramach nowego sytemu PKK i jej zwolennicy mogliby zmusić ludzi w regionie do głosowania na kandydatów z leninowskich, separatystycznych partii.

 

Ale Ozbudak wydaje się zapominać, że Erdogan jest doświadczonymi niezwykle pragmatycznym politykiem. Ma wizję i wie czego chce. Analityk John Hannah zauważa, że premier przy okazji zapewnienia sobie odpowiedniego poparcia Kurdów – niezbędnego dla ustanowienia systemu prezydenckiego – może zyskać władzę na długie lata. Dzięki zaś autorytarnym uprawnieniom będzie miał największy wpływ na to, co się dzieje w kraju.

 

Dalekosiężne plany

Jego dotychczasowe posunięcia sugerują, że może wykorzystać Kurdów do wzmocnienia pozycji gospodarczej i międzynarodowej Turcji.

 

W marcu tego roku PKK ogłosiła zawieszenie broni na polecenie swego szefa, przebywającego w tureckim więzieniu – Abdullaha Ocalana – po miesiącach jego rozmów ze służbami specjalnymi Turcji na temat zakończenia konfliktu, który wybuchł w 1984 roku i pochłonął życie 40 tys. osób! 

W liście odczytanym 21 marca przed tłumem zwolenników w Diyarbakir – głównym kurdyjskim mieście w południowo-wschodniej Turcji – szef PKK wezwał do zawieszenia broni i definitywnego wycofania się bojowników poza granice Turcji.

 

Według Ocalana nadeszła „nowa era wyciszania konfliktu i czas wycofania z Turcji bojówek KPP. Nadszedł czas na tworzenie egalitarnej Turcji”. Ocalan odwołał się do „historycznego porozumienia braterstwa i solidarności pod flagą islamu” i zaprosił Turków oraz Kurdów do „budowy demokratycznego, nowoczesnego państwa na Bliskim Wschodzie”, do „wyzwolenia z błędnego koła okrucieństwa, które zaprzecza braterstwu” itp.

 

Bojownicy PKK szybko podporządkowali się poleceniem szefa. Rozejm wszedł w życie 8 maja. Kilka tysięcy bojówkarzy PKK rozpoczęło oficjalnie proces wycofywania się do irackiego Kurdystanu, który ma się zakończyć jesienią. Wtedy też ma zapaść decyzja MKOL o przyznaniu prawa do organizacji igrzysk w 2020, o które stara się Turcja.

 

Oprócz zawieszenia broni i wycofania bojówek nie są znane szczegóły porozumienia Erdogan-Ocalan. Od wielu lat jednak Kurdowie wysuwają żądania dot. uwolnienia tysięcy uwięzionych Kurdów, amnestii dla bojowników PKK, uwolnienia z więzienia Ocalana i najprawdopodobniej zapewnienia mu odpowiedniej władzy. Kurdowie chcą także nowej konstytucji, która uzna lud kurdyjski obok Turków jako pełnoprawnych członków republiki. Chcą prawa do pełnego wyrażania swojej kultury, w tym prawa do wychowywania dzieci w języku kurdyjskim. Chcą także decentralizacji władzy, dzięki czemu wspólnota kurdyjska będzie miała zapewnioną pełną kontrolę nad swoimi sprawami w regionie.

 

Pewną autonomię Kurdom gwarantowałby nowy system wyborczy, który chce wprowadzić Erdogan przy okazji wzmacniania pozycji prezydenta. Dzięki nowej konstytucji Erdogan mógłby zapewnić sobie władzę co najmniej przez dwie pięcioletnie kadencje jako głowa państwa. W 2023 r. mógłby przewodniczyć uroczystościom związanym z setną rocznicą powołania świeckiej Republiki Turcji i zapisać się w historii jako najbardziej wpływowy turecki przywódca od czasów Ataturka,

 

Kurdyjskie poparcie staje się niemal konieczne dla zmiany konstytucji i jej akceptacji w powszechnym referendum. Ale Erdogan ma jeszcze szerszą wizję.

 

Sprytna gra Erdogana

Analityk Hannah twierdzi, że wielu ekspertów nie doceniło Erdogana. Mało kto przewidział, że na przestrzeni zaledwie kilku lat będzie on w stanie zmusić tureckie wojsko do uległości. Niektórzy analitycy sugerują, że Erdogan może dążyć do reintegracji bojowników PKK, a nawet przywrócenia Ocalana na scenę polityczną. Może także – w imię historycznego planu pojednania – ogłosić amnestię polityczną i przeprosić za wszystko, co uczynił zarówno wojskowych, jak i członków PKK.

 

Erdogan na przekór ekspertom już udowodnił swoje zaangażowanie w rozwiązanie „problemu kurdyjskiego”. Nie dalej jak kilka lat temu, prawie nikt by nie uwierzył, że Turcja z najbardziej zagorzałego przeciwnika przyznania autonomii Kurdom w Iraku, stanie się najbardziej zagorzałym obrońcą ich praw. Erdogan zwrócił się w kierunku irackiego Kurdystanu, który potencjalnie stanowił zagrożenie dla Turcji – z powodu podsycania nastrojów antytureckich – a który obecnie postrzegany jest jako potencjalny sojusznik i partner handlowy. Iracki Kurdystan, jako strefa buforowa ma chronić Turcję przed irańskimi ambicjami i zawieruchami szalejącymi w pozostałej części Bliskiego Wschodu. Paradoksalnie więc Kurdowie mogą pomóc Turcji wzmocnić pozycję gospodarczą i międzynarodową.

 

Massoud Barzani, prezydent Regionalnego Rządu Kurdystanu w Iraku wraz z innymi urzędnikami KRG, już odegrał kluczową rolę doradzając w sprawach Kurdów tureckiemu premierowi.

 

Radykalna zmiana polityki wobec irackiego Kurdystanu może przynieść także zmianę w odniesieniu do Kurdów z Syrii. Erdogan chciałby zapewnić stabilną sytuację w przygranicznych strefach, kontrolowanych przez Kurdów.

 

Szef syryjskiej partii PYD silnie związanej z turecką PKK, Salih Muslim wyraził silne poparcie dla negocjacji Ocalana z Erdoganem. Stwierdził niedawno, że proces pokojowy już spowodował rozluźnienie polityki Turcji wobec Kurdów w Syrii. Zajmują oni bardziej ugodową postawę. PYD ogłosiła  także swoją gotowość do wszczęcia bezwarunkowych rozmów z Turcją w celu poprawy stosunków.

 

Erdogan zamiast więc walczyć, stara się wykorzystać ruch kurdyjski na korzyść Turcji. Podobnie jak w Iraku, obszary kurdyjskie w Syrii są roponośne, a szybko rozwijająca się gospodarka turecka pilnie potrzebuje nowych źródeł energii. Erdogan ma nadzieję, że tak, jak w Iraku, tureckie spółki staną się w przyszłości – po zakończeniu wojny – głównymi beneficjentami, korzystającymi na odbudowie syryjskiego Kurdystanu. I tak jak w Iraku – autonomiczny stabilny region kurdyjski w Syrii pod tureckim patronatem – może odegrać ważną rolę bufora, w sytuacji, gdy reszta Syrii pogrąży się w sekciarskiej przemocy.

 

Dla części społeczeństwa tureckiego, zwłaszcza dla niektórych grup dążenie Erdogana do przekształcenia kraju w państwo dwunarodowe, jest po prostu nie do przyjęcia. Jest to sprzeniewierzenie się ideom kemalizmu dot. jednolitej „tureckiej” tożsamości i świeckości państwa.

 

Gry Erdogana obawiają się także Amerykanie. Twierdzą, że turecki premier zbyt dużo ryzykuje. Może doprowadzić – zamiast do pokoju – do zaostrzenia walk sekciarskich. Ich zdaniem, szef PKK może nie być przygotowany do odegrania ważnej roli pacyfikowania zapędów Kurdów, zwłaszcza, że nie wszyscy go popierają. Świadczy o tym chociażby udział kurdyjskich działaczy z Partii Pokoju i Demokracji (BDP) w protestach organizowanych przez opozycyjną Republikańską Partię Ludową (CHP).

 

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie