14 września 2013

Przy Krzyżu – Ad Crucem

(fot. pam)

Krzyż wyrażał spełnienie się Bożej miłości, niepokonany nigdy przez zło majestat Boga, ludzkie cierpienie, które Bóg uczynił narzędziem zbawienia – mówi portalowi PCh24.pl o. dr Waldemar Linke CP, prowincjał Zgromadzenia Męki Jezusa Chrystusa w Polsce.

 

Ojcze Prowincjale, przeżywamy dzisiaj święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Jaka jest jego historia?

Wesprzyj nas już teraz!

Historia ta zaczyna się w czasach, gdy chrześcijaństwo stawało się religią uznawaną przez władzę polityczną. Matka Konstantyna Wielkiego, cesarzowa Helena, pojechała do Ziemi Świętej, by tam szukać śladów życia Jezusa Chrystusa. Została ona chrześcijanką wtedy, gdy polityczne decyzje podjęte przez jej syna uczyniły tę religię legalną, ale stała się natychmiast bardzo gorliwa w jej wyznawaniu. W życiu przeżyła wiele trudnych chwil i nie zakładała raczej, że będzie zażywać zaszczytów przysługujących matce monarchy. Dlatego bardzo hojna była, jeśli chodzi o pobożne fundacje i jałmużnę. Zwłaszcza w Ziemi Świętej, gdzie pielgrzymowała, zostawiła ślady swego religijnego zaangażowania. Jej to właśnie legenda przypisuje odnalezienie relikwii krzyża świętego. Już najstarsza znana nam relacja o pielgrzymce do Ziemi Świętej, zapiski Egerii (I poł. lat 80. IV w.), przekazuje nam informację, że istniał w Jerozolimie kult krzyża świętego sprawowany w kościele Męczenników na Golgocie, zwanej Ad Crucem (przy krzyżu), której dedykacja miała miejsce 13 września 335 r. wraz z poświęceniem bazyliki Zmartwychwstania. W tym obchodzie trzeba szukać początków tego święta.

 

Św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian stwierdza, że ukrzyżowany Chrystus jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan. Jak rozwijała się w Kościele teologia krzyża?

To pytanie wymagałoby bardzo obszernej odpowiedzi. Trudno bowiem streścić w kilku zdaniach rozwój teologii od św. Pawła Apostoła do naszych czasów. Jest to rozwój, który był ściśle związany z tym, jak chrześcijaństwo postrzegało samo siebie. Krzyż wyrażał więc spełnienie się Bożej miłości, niepokonany nigdy przez zło majestat Boga, ludzkie cierpienie, które Bóg uczynił narzędziem zbawienia. Nie ma jednej teologii krzyża, jest raczej wielki i ważny temat krzyża, który musi pojawić się w każdym modelu teologii chrześcijańskiej. Bo nie można o chrześcijaństwie, a właściwie o Bogu z chrześcijańskiej perspektywy, mówić z pominięciem tego tematu.

Zastanawiające jest, że to jeden z najbardziej nośnych tematów kaznodziejskich. Jeśli nasze głoszenie ma być przekazem wiary, a nie tylko moralizowaniem, pouczaniem, to najlepiej oprzeć je na „słowie krzyża”, właśnie tak, jak zrobił to św. Paweł Apostoł. Jego idea współukrzyżowania z Chrystusem, by z Nim współzmartwychwstać, jest ciągle niezastąpionym wyjaśnieniem tego, czym jest życie chrześcijanina. Zjednoczenie z Chrystusem, jeśli nie ma być tylko gładką formułą dewocyjną, przenośnią, musi opierać się na tym, że chrześcijanin nie tylko spogląda z nadzieją na krzyż Chrystusa, ale też bierze własny i idzie z nim za swym Mistrzem.

 

Do pierwszych przedstawień graficznych krzyża należy bluźniercze tzw. graffiti Aleksamenosa. Poganin przedstawił na nim ukrzyżowane zwierzę (prawdopodobnie osła), przed którym klęczy jakaś postać. Napis wyjaśnia, że postać ta to Aleksamenos – zapewne chrześcijanin – oddający cześć swemu bogu. Dla pogan krzyż był znakiem hańby, a nie – jak dla chrześcijan – chwały.

Nie tylko dla pogan. Pierwsze pokolenia chrześcijan trudziły się, by włączyć krzyż do wizji Boga wszechmocnego i chwalebnego. Krzyż nie jest łatwy nie tylko wtedy, gdy mówimy o jego przeżywaniu, ale też wtedy, gdy stanowi problem dla naszego umysłu. Dla chrześcijanina krzyż jest tak samo znakiem hańby, jak i dla każdego innego człowieka. Tak samo jest paradoksem nie dającym się właściwie zaakceptować. Chrześcijanie nie mają patentu na rozumienie i akceptację krzyża. Jeśli o tym zapomnimy, grozi nam płytkość, w gorszym razie hipokryzja polegająca na opowiadaniu sobie i innym, że krzyż jest prosty, łatwy i przyjemny. Pewien bardzo znany w połowie zeszłego stulecia duszpasterz warszawski powiedział kiedyś w czasie kazania, że powinniśmy prosić o krzyż i pragnąć go. Po Mszy Świętej przyszła do niego jakaś kobieta mówiąc, że ona krzyża się boi. Niefrasobliwy ksiądz odpowiedział jej, że jest głupia. Bliżej mi osobiście do postawy owej kobiety. Zbyt triumfalistyczne patrzenie na krzyż sprawia, że wypaczamy jego sens, odzieramy z głębi miłość Pana Boga, która właśnie dlatego jest tak wyjątkowa, że znajduje swój pełny wyraz wśród najbardziej przejmujących form zła, odrzucenia, pogardy i nienawiści.

Co do owego bardzo znanego rysunku, o którym była mowa, to pokazuje on, jak trudna do zrozumienia jest najistotniejsza prawda chrześcijaństwa: o Bogu, który znalazł się na krzyżu, i o człowieku, który w Ukrzyżowanym uznaje swego Boga.

 

Dziś wrogowie Kościoła, pomimo upływu tylu wieków, nadal kpią sobie z krzyża. Warto przypomnieć wydarzenia z sierpnia 2010 roku, kiedy to tłum przed Pałacem Namiestnikowskim w Warszawie ukrzyżował pluszowego misia i zbudował krzyż z puszek po piwie.

Nie może nas to dziwić. Jezus zapowiedział swym uczniom, że muszą być gotowi na takie doświadczenia, które stały się i Jego udziałem. Jednak musimy pamiętać, ze wydarzenia sprzed trzech lat zostały spowodowane przez sprowadzenie modlitwy do roli manifestacji politycznej. Ludzie, których katastrofa smoleńska głęboko dotknęła, chcieli modlić się za tragicznie zmarłych w niej. Nie dano im miejsca do przeżywania ich żałoby, ich troski o losy państwa pozbawionego przywódców, o przyszłość narodu, który poczuł, że jego losy rozstrzygają się na obcej ziemi, z udziałem obcych czynników. Ta manifestacja była niewygodna, ponieważ burzyła obraz, jaki koniecznie chciano przekazać społeczeństwu, a sprowadzający się do bezmyślnej przyśpiewki „Nic się nie stało, Polacy. Nic się nie stało”. Dlatego zaczęto w mediach przedstawiać to zgromadzenie religijne w niekorzystnym świetle, wyszydzać, przymykać w końcu oko na zachowania wyzute z szacunku i przyzwoitości. Jest to bardzo smutna sytuacja i nie wróży dobrze na przyszłość. Pokazuje, że w walce o władzę nie ma hamulców płynących ani z przyzwoitości, ani nawet z religii.

Niesmaczne „żarty”, których dopuszczali się młodzi przeważnie ludzie, świadczą o tym, jak powierzchownie potraktowali oni zarówno religijne, jak też patriotyczne motywacje tych, którzy modlili się w tych trudnych dniach przy Krakowskim Przedmieściu.

 

Jakie korzyści duchowe może przynieść rozważanie Męki Pańskiej?

Trudno wobec bezinteresownej miłości Boga wyrażonej przez krzyż myśleć o własnych korzyściach, nawet duchowych. Nie o korzyści tu chodzi. Jeśli byśmy nie myśleli ciągle o Męce Jezusa, zapomnielibyśmy o Jego miłości, o wartości ludzkiego życia.

 

Jest Ojciec prowincjałem polskiej prowincji pasjonistów. Zgromadzenie to zawitało do Polski w 1923 r. Jaki jest Wasz charyzmat?

Charyzmatem Pasjonistów jest właśnie to ciągłe ożywianie w sobie i w innych pamięci o miłości Boga, jaką okazał nam On w męce Swego Syna. Nasza własna pamięć znajduje wyraz przede wszystkim w medytacji osobistej, formach pobożności pasyjnej. Jeśli chodzi o wymiar apostolski naszego charyzmatu, to na pierwszym miejscu stawia on kaznodziejstwo, ale wyraża się też i w innych formach pracy duszpasterskiej. Nie jesteśmy „specjalistami” od jakiejś formy działalności. Spójność temu, co robimy, powinien nadawać cel: „zachować żywą pamięć o Męce Jezusa”.

 

Od kilku lat ukazuje się Rocznik Poświęcony Teologii Krzyża oraz Duchowości i Historii Pasjonistów „Słowo Krzyża”, którego jest Ojciec redaktorem naczelnym. Jakie treści można znaleźć w tym periodyku?

Jest to czasopismo naukowe, którego celem jest skupianie refleksji teologicznej dotyczącej krzyża, otwieranie jej na inne, pokrewne dziedziny wiedzy, prezentacja polskiej bibliografii pasyjnej. Przy roczniku istnieją dwie serie książkowe. Jedna z nich (Biblioteka „Słowa Krzyża”) ma również charakter naukowy. Druga zaś (Ambona „Słowa Krzyża”) przeznaczona jest dla szerszego grona odbiorców. Wydawane w niej teksty mają służyć zarówno duszpasterzom, jak i wiernym świeckim, ożywiając ich pobożność do Jezusa Chrystusa, który zbawił nas przez swój krzyż. W najbliższym czasie ukaże się w tej serii nowy i bardzo obszerny zbiór dróg krzyżowych pod red. o. Rafała S. Pujszy CP. Są to teksty bardzo różnych autorów, w większości spoza naszego zakonnego środowiska. Pozwolą, jak mam nadzieję, spojrzeć na misterium krzyża z wielu punktów widzenia i przeżywać je w całym jego bogactwie.

 

Bóg zapłać za rozmowę!

 

Rozmawiał Kajetan Rajski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 295 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram