12 listopada 2020

Przewodniczący Rady Europejskiej w ramach walki z islamizmem chce, by Europa kształciła… imamów

(Charles Michel. FOT.:Unión Europea en Perú from Lima, Perú, CC BY 2.0 , via Wikimedia Commons)

Po ostatnich zamachach terrorystycznych we Francji i Austrii szef Rady Europejskiej Charles Michel opowiedział się za utworzeniem „Instytutu Europejskiego”. Brzmi ładnie, z tym, że owa placówka ma się zająć… szkoleniem imamów. Wewnętrzne problemy teologiczne islamu wyniesione na poziom Unii Europejskiej i wdrożenie zasady pomocniczości UE dla umiarkowanego skrzydła muzułmanów to rzecz mocno absurdalna.

 

Takie pomysły pojawiają się od dawna. We Francji jeszcze za czasów prezydentury Nicolasa Sarkozy’ego planowano np. szkolić obywatelsko imamów i padł nawet pomysł włączenia w takie działania… instytutów katolickich. Do idei wychowania duchownych „francuskiego islamu” powrócił też Emmanuel Macron, chociaż już bez udziału katolików.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Francja obawia się wpływów zagranicznych imamów, często radykałów. Przenoszenie jednak problemu na całą UE i finansowanie takich projektów z pieniędzy wszystkich europejskich podatników, także chrześcijan, dla zapewnienia sobie niezbyt pewnego spokoju społecznego, wydaje się mocno niepoważne. Taki pomysł zakiełkował jednak też w głowach eurokratów, a ostatnie zamachy terroryzmu islamistycznego we Francji i Austrii najwyraźniej dodały im nowej dynamiki.

 

Następca Donalda Tuska Charles Michel opowiedział się 10 listopada za regulowaniem formowania imamów na poziomie Europy. Michel uważa, że o takich tematach „powinniśmy debatować na szczeblu europejskim”. Wtórowała mu pośrednio szefowa KE. „Ataki we Francji i Austrii pokazują, że terroryzm należy bezwzględnie zwalczać” – napisała na Twitterze przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen dodając: „Zintensyfikujemy naszą współpracę. Razem jesteśmy silniejsi”.

 

Dziw bierze, że Bruksela nie zajmuje się jeszcze także programami studiów alumnów w np. katolickich seminariach duchownych. Być może chodzi o pewne dokonane już ubezwłasnowolnienie głosu Kościoła, a być może ma to związek ze swoistym „desinteressement” brukselskich elit wobec chrześcijańskich korzeni Europy.

 

„Postępowy” Charles Michel twierdzi, że chodzi tu o to, aby „przesłanie o tolerancji i otwartości mogło być przekazywane na szczeblu europejskim”. Kiedyś jednak islamistów z Europy po prostu przeganiano, jak to miało miejsce pod Poitiers, Lepanto i Wiedniem. Dzisiaj Europa ma natomiast budować ośrodki szkolenia imamów…

 

Francuska publicystka Francesca de Villasmundo skomentowała to zdaniem, że „lepiej, by narody europejskie dla przeciwdziałania islamskiemu terroryzmowi, który wykluwa się w meczetach na Starym Kontynencie, nie polegały na Unii Europejskiej”. Dodała, że Bruksela potrafi przeciwstawić się barbarzyństwu „sentymentalnymi jękami, paleniem świec i powtarzaniem zaklęć – nigdy więcej”. Pomysły ze szkoleniem imamów przez UE nazwała wprost trwaniem w okopach „politycznej poprawności” ze sztandarami „samobójczego altruizmu”.

 

Walka z ideologią nienawiści przez tworzenie Europejskiego Instytutu do szkolenia imamów to pomysł, który pojawił się zaraz po video-spotkaniu „premiera Europy” z przywódcami Francji, Austrii, Niemiec i Holandii. Politycy omawiali strategie potrzebne do europejskiej „odpowiedzi” na terroryzm. Przypomina to trochę pomysły Macrona, który ogłaszał walkę z separatyzmem islamistycznym i jednocześnie dodawał do tego programu wprowadzenie szeroko nauki języka arabskiego do szkół. To już nie walka, ale uległość i próba cywilizowania najeźdźców, by nie zrobili nam zbyt dużej krzywdy.

 

12 listopada UE ma dyskutować o tym czy zatwierdzić pomysły „antyterrorystyczne” wspierane przez Emmanuela Macrona i austriackiego Kanclerza Sebastiana Kurza. Regulacje zawierają cały szereg postulatów. Jest tu wymóg „większych wysiłków migrantów w uczeniu się języka kraju osiedlenia” czy „lepszej integracji ich dzieci ze społeczeństwem przyjmującym”, chociaż narzuca się niemal sam przede wszystkim postulat taką migrację ograniczający. Zalewanie Europy obcymi kulturowo przybyszami to jednak element głębszego pomysłu przebudowy naszej cywilizacji, więc lewa strona zawsze będzie udowadniać, że „fundamentaliści” to tylko skrajność zawsze przecież „pokojowego islamu”. Wykształceni w UE imamowie będą zaś nieść „przesłanie o tolerancji i otwartości”. Zatrzymanie napływu imigrantów wyznania muzułmańskiego, będącego wylęgarnią terroryzmu, na porządku obrad polityków UE się nie znalazło.

 

Projekt opiera się nie tylko na fałszywych przesłankach, ale i sam w sobie jest niebezpieczny, bo zakłada dodatkową introdukcję islamu do Europy. Bruksela chce mieć swoich „Lipków” –  „europejskich muzułmanów” jako „partnerów w walce z islamistycznym ekstremizmem”. W powieściach Henryka Sienkiewicza Lipkowie nie zawsze byli elementem pewnym, a Michel na Kmicica nijak nie wygląda.

 

Pomysły przewodniczącego Rady Europejskiej już spotykają się na szczęście z krytyką. Ostra odpowiedź przyszła z Włoch od eurodeputowanych Ligi (partii Matteo Salviniego). Silvia Sardone mówi, że zamiast szkolenia imamów przez UE, oczekuje bardziej konkretnych środków przeciwko islamskiemu niebezpieczeństwu. – Potrzebne są rzeczywiste działania, takie jak zamykanie portów i radykalnych meczetów, weryfikacja imamów i kazań oraz poważna analiza finansowania ich struktur – mówiła eurodeputowana.

 

Inny europoseł Ligi Paolo Borchia dodaje, że „islamski radykalizm powinien być zwalczany przez wzmacnianie własnej tożsamości europejskiej, a nie przez tworzenie niepotrzebnych instytucji, finansowanych z kieszeni obywateli”. Jego zdaniem islamizm i jego najbardziej radykalne odmiany znajdują podatny grunt właśnie w słabościach Europy.

 

 

Bogdan Dobosz

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram