6 lutego 2016

Brytyjskie imperium będzie kontratakować?

(Pete Souza [Public domain], via Wikimedia Commons)

Amerykańskie media opiniotwórcze od dłuższego już czasu martwią się kryzysem brytyjskiej polityki zagranicznej i upadkiem znaczenia Wielkiej Brytanii jako globalnego mocarstwa. Być może więc fakt, że światowa finansjera pompuje miliony w tamtejszą kampanię przeciwko wyjściu z UE, oznacza, że w jej planach Londyn ma pozostać promotorem globalizacji i rewolucyjnych przemian.


W maju ubiegłego roku „The New York Times” opublikował komentarz konserwatywnego blogera Rossa Douthata, który zasugerował, że oto świat obserwuje „samobójczą politykę” Brytyjczyków, prowadzącą do „upadku imperium”. Publicysta zauważył, że po rozpadzie bloku sowieckiego Wielka Brytania zrezygnowała z odgrywania dotychczasowej roli na arenie międzynarodowej, alienując się z jednej strony od USA, a z drugiej od Brukseli.

Wesprzyj nas już teraz!

Ostatnio zaś Peter Martin, związany z uczelniami w Oxfordzie, Pekinie, a także London School of Economics and Political Science, na łamach „Foreign Affairs” straszy, iż opuszczenie przez wyspiarzy UE grozi utratą pozycji gospodarki brytyjskiej, zaś „szkocki nacjonalizm” zachwieje integralnością terytorialną kraju. Martin krytykuje politykę zagraniczną Londynu, jego zdaniem „zbyt bierną” i „krótkowzroczną”, stwierdzając, że Wielka Brytania nie może się „izolować,” ale musi pozostać potęgą światową i promotorem „nowych idei”.

Wycofany Londyn


Analityk obarcza obecny rząd częściową winą za strategiczny upadek Zjednoczonego Królestwa, któremu – według niego – od pięciu lat brakuje spójnej polityki zagranicznej. Premier Cameron po przejęciu władzy w 2010 r. odziedziczył nie tylko kryzys gospodarczy, ale także społeczeństwo zmęczone wojną w Iraku, mające dość amerykańskiego unilateralizmu (jednostronnego podejmowania decyzji) i nieufne wobec Unii Europejskiej. W odpowiedzi na sytuację, którą zastał, premier nabrał dystansu wobec Stanów Zjednoczonych i zaczął lekceważyć stosunki z UE. Znacznie przy tym ograniczył – o około 20 procent – budżet resortu spraw zagranicznych.

Brytyjczycy – przypomina Martin – nie potrafili odegrać konstruktywnej roli w kryzysie ukraińskim ani w walce z Państwem Islamskim. Rząd postanowił skupić się na dyplomacji ekonomicznej, zwłaszcza z Chinami i Indiami, co notabene nie spodobało się Waszyngtonowi. Przypomnijmy – Brytyjczycy wbrew Amerykanom przystąpili m.in. do nowo utworzonego przez Pekin Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych.

Działania usamodzielniające podjęte przez Szkotów i odmienne wizje tożsamości brytyjskiej przedstawione przez liderów opozycyjnej Partii Pracy: Eda Milibanda i Jeremy’ego Corbyna – zdaniem Martina zagrażają brytyjskości i jedności terytorialnej monarchii.

Analityk uważa, że nadeszła pora, by brytyjskie władze znowu zaczęły prowadzić politykę zagraniczną zgodną ze statusem wielkiego mocarstwa. Zresztą tego też pragną, według badań Chatham House z 2015 r., niemal dwie trzecie społeczeństwa.

Kluczem do odwrócenia tendencji spadkowej potęgi Zjednoczonego Królestwa – w opinii Martina – jest wykorzystanie ogromnego potencjału Wielkiej Brytanii jako lidera „nowoczesnych ideologii”, które będą mogły przemieniać świat.

Brytyjczycy stanowią obecnie zaledwie 0,88 procent światowej populacji i mają 2,4 procent światowego PKB. Względna potęga gospodarcza oraz militarna ich państwa ma dalej tracić na znaczeniu z powodu przemieszczania strategicznego środka ciężkości z Londynu na wschód. Tracą na znaczeniu także „specjalne stosunki” Brytyjczyków z Amerykanami.

Jednak, jak pisze Martin, zmiany te „nie oznaczają, że Wielka Brytania musi zaakceptować utratę swojej pozycji”. Królestwo wciąż ma wiele zasobów, by zacząć odgrywać na nowo rolę, do jakiej niegdyś przywykło.

Liderzy globalizacji?


Londyn to najbardziej zglobalizowane miejsce na naszej planecie. „Tętniące życiem, żywe, wieloetniczne miasto. Około 37 procent obecnej populacji urodziło się za granicą. To jest centrum finansowe, gdzie skupiają się liderzy biznesu z każdego kontynentu. Swoje siedziby ma tu 250 globalnych banków, 80 procent funduszy hedgingowych w Europie. Dokonuje się tutaj 78 procent transakcji walutowych i 57 procent transakcji kapitału prywatnego” – wylicza Martin. Przypomina także, że w East London znajduje się potężny park przemysłowy – odpowiednik amerykańskiej Doliny Krzemowej. Co roku powstają tam setki nowych przedsiębiorstw, więcej niż w Manchester i Newcastle łącznie.

Wielka Brytania jest również skupiskiem wielu znaczących uniwersytetów, ośrodków badawczych, think tanków, mediów światowych, w których odbywa się mnóstwo konferencji poświęconych największym wyzwaniom współczesności.

Oprócz tego Wielka Brytania ma „imponującą zdolność do projekcji siebie i swoich pomysłów na cały świat poprzez swoich obywateli, zasiadających we wszystkich najważniejszych instytucjach międzynarodowych, w tym w Unii Europejskiej, Radzie Bezpieczeństwa ONZ, NATO, G-7, G-20, Międzynarodowym Funduszu Walutowym, Banku Światowym itp.” – czytamy.

Ta swoista soft power – możliwe, że najbardziej rozwinięta na świecie – w połączeniu z rozległą służbą dyplomatyczną i sprawną armią, według Martina  wystarczy, by wciąż odgrywać znaczącą rolą na arenie międzynarodowej.

„Zamiast patrzeć w przeszłość, brytyjscy przywódcy powinni wykorzystać swoje atuty i odbudować potęgę kraju jako głównego czynnika promującego globalizację” – pisze Martin. Jego zdaniem, Londyn powinien pełnić funkcję lidera w zarządzaniu globalnymi strukturami, promującymi bezpieczeństwo cybernetyczne, migrację i ochronę środowiska. Może również wspierać prawdziwą reformę ONZ, MFW, Banku Światowego, dążąc do „wzmocnienia ich legitymizacji.” Jako istotny członek UE jest w stanie promować idee dalszej liberalizacji gospodarki, rozszerzenia Unii, a także zakresu umów o wolnym handlu z potęgami ASEAN oraz Indiami. Może też być pionierem dyplomacji city-to-city, wzmacniając rolę innych międzynarodowych ośrodków, takich jak Dubaj, Bombaj, Nowy Jork, Szanghaj i Singapur.

Autor przekonuje, że Brytyjczycy aby wciąż odgrywać rolę pioniera myśli na arenie międzynarodowej muszą zwiększyć wydatki na dyplomację, utrzymać dotychczasowe nakłady na wojsko w celu zapewnienia wiarygodności kraju jako strategicznego gracza i opracować politykę wewnętrzną, która odzwierciedlać będzie zaangażowanie na rzecz międzynarodowego przywództwa, poprzez utrzymanie jedności kraju i UE. Wielka Brytania musi opracować i realizować spójną politykę zagraniczną.

Czyżby pewna zmiana w tym zakresie nastąpiła już wraz z opublikowaniem ostatnio obszernego raportu dotyczącego otrucia Aleksandra Litwinienki w Londynie? Zdaniem niektórych analityków, decyzja o ujawnieniu dokumentu właśnie w tym momencie, gdy rozpoczynają się rozmowy w sprawie przyszłości Syrii i waży się los Ukrainy oraz sankcji wobec Rosji, może być postrzegana jako krok w kierunku odgrywania przez Wielką Brytanię aktywniejszej roli na arenie międzynarodowej.

Źródło: foreignaffairs.com, nytimes.com, aljazeera.com.

Agnieszka Stelmach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie