1 lipca 2016

W sobotę, 2 lipca, planowano w Przemyślu koncert ukraińskiego zespołu Ot Vinta. Miał być on częścią festiwalu „Noc na Iwana Kupała”. Muzycy fotografujący się pod pomnikami Bandery i w pobliżu czerwono-czarnych flag na Podkarpaciu jednak nie zagrają. „Gazeta Wyborcza” ubolewa, że sukces odnieśli protestujący przeciwko imprezie „kibole”, którym medium najchętniej odebrałoby prawa obywatelskie. Wszak demokracja jest nie wtedy, gdy obywatele odnoszą sukces, a wtedy, gdy tryumfują salonowe schematy myślowe i mniejszości narodowe.

 

Grupa kibiców Polonii Przemyśl zrzeszona w „Przemyskim Bractwie” wystosowała do prezydenta Przemyśla list. Piłkarscy fani informowali w nim o swoich wątpliwościach w związku z zaplanowanym na sobotę koncertem. Chodzi o społeczno-polityczne sympatie członków ukraińskiego zespołu Ot Vinta. Na facebookowym profilu „Przemyskiego Bractwa” opublikowano zdjęcia ze stron muzyków. Chwalili się oni kiedyś swoją obecnością pod pomnikiem antypolskiego ideologa nacjonalizmu ukraińskiego Stepana Bandery, który stoi za ludobójstwem dokonanym na Polakach na Kresach. Artystom nie przeszkadzały również czarno-czerwone sztandary, pod którymi mordowano naszych rodaków.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Stowarzyszenie Kibiców Polonii Przemyśl Przemyskie Bractwo pragnie wyrazić swój sprzeciw w związku z planowanym koncertem ukraińskiego Ot Vinta (…). Lider tej grupy Jurij Żurawel, jak i jego koledzy Sierhij Myronczuk, Wiktor Pyłypczuk oraz Wołodymyr Zahynej, biorą czynny udział w gloryfikacji OUN-UPA. Świadczyć mogą o tym zdjęcia opublikowane na portalach społecznościowych, np. pod pomnikiem Stepana Bandery. Chcemy jednocześnie zaznaczyć, że nie mamy nic przeciwko mniejszości ukraińskiej i jej kulturze. Należy jednak pamiętać, iż historie rodzinne wielu Polaków z Podparpacia związane są z ludobójstwem przez banderowców. Naturalnym więc jest, że widok barw i symboli OUN-UPA rani polskie uczucia patriotyczne” – czytamy w liście otwartym przemyskich kibiców skierowanym do prezydenta miasta Roberta Chomę.

 

Kibice zwrócili uwagę na fakt, iż dotacje na koncert płynące z kasy miasta, MSWiA oraz województwa mogą zostać odebrane jako popieranie zbrodniczego dziedzictwa Ukrainy. Fani Polonii zaapelowali więc o podjęcie działań mających na celu odwołanie koncertu.

 

Na stronie Przemyskiego Bractwa udostępniono również opisywane w liście otwartym zdjęcia z facebookowych profili muzyków.

 

 

 

  

Prezydent Choma w czwartek skierował do przewodniczącej przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, Marii Tuckiej list, w którym – powołując się na względy bezpieczeństwa i kontrowersje związane ideowym charakterem zespołu – zaapelował o odwołanie koncertu. W drugim piśmie zwrócił uwagę, że sobotnia impreza nie została zgłoszona jako impreza masowa, dlatego też to organizatorzy odpowiadają za ewentualne szkody.

 

Tego samego dnia przemyski oddział ukraińskiej organizacji zdecydował o odwołaniu imprezy, nad czym ubolewa piątkowa „Gazeta Wyborcza”.

 

Liberalno-lewicowe medium, mimo iż oficjalnie prezentuje się jako tytuł skrajnie demokratyczny, ubolewa nad sukcesem grupy obywateli. Niektórzy wszak – zdaniem „GW”-  nie mają prawa do aktywności społecznej, gdyż są „kibolami”. W sprawie nie mogło oczywiście zabraknąć dramatyzmu i nuty tragizmu.

 

Rozmówca „Wyborczej”, prezes Związku Ukraińców w Polsce Piotr Tyma, komentując całą sprawę powiedział, że przypomina mu ona wydarzenia z roku 1995, kiedy podczas Festiwalu Kultury Ukraińskiej w Przemyślu „ktoś podłożył ogień pod autobus z Białego Boru, podpalono drzwi internatu, w którym nocowali uczestnicy festiwalu, i wrzucono wojskową petardę do jednego z pokoi”. Gdzie Tyma i dziennikarka „Gazety Wyborczej” Anna Gorczyca odnajdują podobieństwo między listem otwartym obywateli, a agresywną postawą sprzed ponad 20 lat? Nie wiadomo.

 

Medium i jego ukraiński rozmówca boleje również nad faktem, że kiedyś poparcie dla mniejszościowych inicjatyw deklarowali salonowi politycy, a dzisiaj – o zgrozo – samorząd wsłuchał się w głos części społeczeństwa.

 

„W 1997 r. organizację festiwalu poparli Jacek Kuroń i Włodzimierz Cimoszewicz. Cimoszewicz był wtedy premierem i przyleciał śmigłowcem na imprezę do Przemyśla” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”. – A teraz z kim miasto się bardziej liczy? Z kibicami? – pyta wpływowy działacz ukraiński w Polsce ubolewając nad faktem, że Polacy mają prawo głosu w Polsce.

 

Źródło: Facebook, „Gazeta Wyborcza”

MWł

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram