5 kwietnia 2019

Przeciwko homoherezji. Kategoryczne nauczanie Kościoła

Homoseksualizm. Niewiele jest tematów, które bardziej rozpalałyby współczesnych katolików. W Stanach Zjednoczonych i większości państw europejskich, w tym w Polsce, toczą się dziś zażarte spory o to, jak oceniać dziś skłonności jednopłciowe i takie związki. Tymczasem z perspektywy katolickiej wszelka debata jest płonna, bo kościelne Magisterium wypowiedziało się już na ten temat wystarczająco jasno.

 

Zaraza homoherezji

Wesprzyj nas już teraz!

 

W Kościele katolickim toczy się współcześnie wielka bitwa o seksualność. Liberalni teologowie świeccy, kapłani i biskupi usiłują wprowadzić do kościelnego nauczania kłamstwa rewolucji seksualnej 1968 roku. Czołowym postulatem progresistów jest przeforsowanie nowej oceny homoseksualizmu. Ta skłonność, którą Katechizm Kościoła Katolickiego uważa za „wewnętrznie nieuporządkowaną”, miałaby zostać oficjalnie uznana za normalną; za tym idzie akceptacja jednopłciowego seksu.

 

Tego rodzaju poglądy dotarły już na same szczyty kościelnej hierarchii. Wystarczy przypomnieć katastrofalną Relatio post disceptationem nadzwyczajnego Synodu Biskupów z roku 2014, w której zawarto całkowicie sformułowania o homoseksualizmie. Nawet w najbliższym otoczeniu papieża Franciszka nie brakuje ludzi, którzy dążą do rewolucji w tym obszarze.

 

Dość wspomnieć trzy postaci nie kryjące się w ogóle ze swoimi poglądami. Nowy przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, abp Vincenzo Paglia, w katedrze diecezji Terni-Narni-Amelia w Umbrii kazał homoseksualnemu artyście wymalować na ścianie wizerunek Pana Jezusa Chrystusa ciągnącego do nieba siatki pełne grzeszników. Problem w tym, że grzesznicy ci są przedstawieni w ewidentnie homoerotycznych pozach. Czołowy watykański ekspert ds. zwalczania pedofilii klerykalnej, maltański arcybiskup Charles Scicluna, to człowiek fetujący legalność państwowych związków homoseksualnych; w kaplicy swojej katedry ugościł swego czasu „tęczową” organizację pseudo-katolicką, która ołtarz okryła flagą ruchu LGBT. Wreszcie wspomnijmy kard. Reinharda Marxa, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec i członka elitarnej Rady Kardynałów doradzającej Franciszkowi; purpurat ten obwieścił niedawno, że w jego kraju Kościół pójdzie „synodalną drogą” i zmieni ocenę homoseksualizmu. Już wcześniej Marx ujawnił, że chciałby wprowadzić kościelne błogosławienie homozwiązków.

 

A przecież ci trzej hierarchowie to tylko wierzchołek góry lodowej; takie tendencje w sprawie homoseksualizmu wykazują dziesiątki innych wysoko postawionych ludzi Kościoła, w tym wielu kardynałów amerykańskich i europejskich.

 

W tej sytuacji jest jasne, że zadaniem każdego katolika staje się obrona nauczania Kościoła na temat homoseksualizmu. A nauczanie to jest niezwykle bogate. W tym miejscu pozostawię na boku doskonale znaną naukę Biblijną – passusy starotestamentalne i listy św. Pawła Apostoła. Przyjrzymy się tylko pokrótce, niemal enumeratywnie, najważniejszym oficjalnym dokumentom Magisterium, co pozwoli nam na utwierdzenie się w niezmienności katolickiego oglądu problemu homoseksualizmu. Wyróżniam tu dwa problemy: po pierwsze wykazanie nieuporządkowania skłonności homoseksualnych oraz wiążąca się z tym niedopuszczalność akceptacji stosunków i związków homoseksualnych; po drugie – niemożność udzielania święceń kapłańskich klerykom o skłonnościach jednopłciowych.

 

Homoseksualizm i grzech

 

W 1975 roku Kongregacja Nauki Wiary pod kierunkiem kard. Franjo Šepera wydała deklarację Persona humana, w której wskazała jednoznacznie na grzeszny charakter jednopłciowych aktów seksualnych. Kongregacja odrzuciła twierdzenie o rzekomej naturalności homoseksualizmu, przypominając, że takie stosunki są pozbawione elementarnego uporządkowania i stąd są nieakceptowalne. W roku 1986 to same Święte Oficjum, teraz prowadzone już przez kard. Józefa Ratzingera ogłosiło list, w którym potwierdziło ważność Persona humana; Ratzinger potępił tu heretyckie przekonania o rzekomej obojętności moralnej czynów homoseksualnych, wskazując, że choć skłonności homoseksualne nie są same w sobie grzeszne, to przyczyniają się do łatwiejszego popadania w grzech. Kardynał odrzucił ponadto twierdzenia o rzekomym historyczno-kulturowym uwarunkowaniu tych passusów Pisma Świętego, w których czyny homoseksualne zostały potępione. To ważne także z dzisiejszej perspektywy, to awangardziści homoherezji twierdzą, jakoby na przykład św. Paweł homoseksualizmu w dzisiejszym jego rozumieniu wcale nie potępiał….

 

Następnie w roku 1992 Kongregacja Nauki Wiary wydała Uwagi dotyczące odpowiedzi na propozycje ustaw o niedyskryminacji osób homoseksualnych. Powtórzono tu sedno dokumentów z lat 1975 i 1986; istotną nowością tego tekstu było wszakże odrzucenie twierdzenia, jakoby dyskryminacja ze względu na skłonności homoseksualne była równoznaczna z dyskryminacją ze względu na rasę, pochodzenie i tak dalej. Jest inaczej, wskazało Święte Oficjum; ze względów społecznych dyskryminacja jest niekiedy dobra i pożądana i tak jest właśnie w przypadku homoseksualizmu. To wyraża się zwłaszcza w stanowczym odrzuceniu roszczeń homoseksualistów do adoptowania dzieci. Uwagi warto czytać także we współczesnej Polsce, bo w pył obracają argumenty tych środowisk, które na sztandarach wypisują sobie dążenie do zaprowadzenia rzekomej „równości praw” dla homoseksualistów.

 

W tym samym 1992 roku wydano też Katechizm Kościoła Katolickiego, który w swojej ocenie homoseksualizmu oparł się zwłaszcza na Persona humana. Stąd słynne i tak często kontestowane przez progresistów słowo o wewnętrznym nieuporządkowaniu skłonności homoseksualnych.

 

W kolejnych latach kilkukrotnie homoseksualizm i gejowskie roszczenia do „równości” potępiał św. Jan Paweł II w przemówieniach i wystąpieniach publicznych; czynił tak między innymi w roku 1994, krytycznie oceniając ówczesne dążenia Parlamentu Europejskiego do legalizowania homoseksualnych związków.

 

Kolejny dokument w sprawie homoseksualizmu wydano tymczasem w 2003 roku. Były to Uwagi dotyczące projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi, gdzie wykazano niemoralność akceptowania przez prawo świeckie unii „gejowskich” i zwłaszcza dopuszczania adopcji przez pary jednopłciowe. Kongregacja przypomniała, że prawo państwowe nie może wchodzić w konflikt z rozumem, tymczasem tego właśnie wymagałoby wprowadzanie postulatów środowisk homoseksualnych. Stwierdzono tu także, że państwo musi troszczyć się o dobrobyt społeczeństwa, a zależy on w ogromnej mierze od utrzymania przywilejów normalnej rodziny.

 

Nie ma święceń dla homoseksualistów

 

Plagą homoseksualizmu wśród duchownych zajął się na szeroką skalę jako pierwszy raweński Doktor Kościoła, św. Piotr Damiani (zm. 1072). W połowie XI wieku ogłosił Liber Gomorrhianus, rozprawę w formie listu do papieża Leona IX i współczesnych biskupów; zwracał uwagę na głęboką niemoralność zachowań księży i zakonników dopuszczających się haniebnych stosunków seksualnych z mężczyznami. Przy tym św. Piotr Damiani postrzegał homoseksualizm naturalnie nie jako jakąś „orientację” czy tym bardziej „tożsamość”, ale po prostu, podobnie jak św. Tomasz z Akwinu w Summie teologicznej, jako jedną z form rozpusty. Po kilku wiekach niezwykle krytyczną ocenę takich czynów popełnianych niekiedy przez kapłanów zaprezentował najpierw Sobór Laterański V (1512-1517), a później święty papież Pius V, w bulli Horrendum illud scelus z 1568 roku grożąc rozpustnym duchownym śmiercią. Surowo rzecz traktował także Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku, za czyny homoseksualne przewidując takie kary jak suspensa, ogłoszenie niegodnym, pozbawienie urzędów, beneficjów, godności i powierzonych odpowiedzialności, a nawet usunięcie ze stanu duchownego. KPK traktował przy tym te czyny na równo z innymi wykroczeniami przeciwko szóstemu przykazaniami, jak gwałt, stręczycielstwo, zoofilia czy kazirodztwo.

 

We wszystkich tych dokumentach mowa wszakże tylko o rozpustnych czynach; nie ma tu jeszcze nigdzie świadomości problemu, jaki niosą ze sobą same skłonności homoseksualne. Ta pojawiła się dopiero w roku 1961 – i to od razu w bardzo jednoznacznej formie. Wówczas święty papież Jan XXIII zaaprobował instrukcję Religiosorum institutio, którą przygotowała Kongregacja ds. Zakonów. Wydrukowano ją po łacinie, a w roku 1963 została po angielsku opublikowana w Stanach Zjednoczonych. Papież zakazał bowiem dopuszczać do święceń kapłańskich i ślubów zakonnych osób o homoseksualnych skłonnościach. W dokumencie pisano: Dostęp do ślubów zakonnych i święceń powinien być zamknięty dla osób dotkniętych złymi skłonnościami do homoseksualizmu lub pederastii, ponieważ wspólnotowe życie i posługa kapłańska stanowiłyby dla nich poważne niebezpieczeństwo. Mówiąc krótko, mamy tu do czynienia z prawdziwą rewolucją. Oto już nie tylko  homoseksualna praktyka jest zakazana, ale i same skłonności stają się przeszkodą we wstępowaniu do stanu duchownego!

 

Niestety, dokument ten nigdy nie wszedł w życie. Nie został opublikowany w Acta Apostolicae Sedis i popadł w zapomnienie. Przez kolejne dziesięciolecia utrzymywał się stan niejasności, choć Watykan podejmował tę problematykę – w 1985 roku Kongregacja Wychowania Katolickiego zaleciła (ale tylko tyle) amerykańskim biskupom nie wyświęcać homoseksualistów; w roku 1990 Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego wydała instrukcję, w której poleciła (znowu brak kategoryczności) usuwać z życia zakonnego osoby, które nie potrafiły poradzić sobie ze swoim homoseksualizmem. Wreszcie w 2002 roku Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów wskazała, że wyświęcanie homoseksualistów jest rzeczą „niegodną polecenia” i „nieroztropną”. Zakazu jednak wciąż nie było.

 

To zmienił papież Benedykt XVI. 4 listopada 2005 roku promulgował Instrukcję dotyczącą kryteriów rozeznawania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń. Towarzyszył jej list kard. Zenona Grocholewskiego, prefekta Kongregacji Wychowania Katolickiego, gdzie wskazano, że homoseksualiści nie powinni pełnić żadnych funkcji w seminariach duchownych. W Instrukcji napisano, że nie można dopuszczać do seminariów mężczyzn mających „głęboko zakorzenione” skłonności homoseksualne lub wspierających „kulturę gejowską”. Pozwolono jednak przyjmować do seminariów osoby o „przejściowych” skłonnościach do tej samej płci. Dokument ten stał się częścią oficjalnego Magisterium Kościoła katolickiego, co potwierdził w grudniu 2005 roku teolog Domu Papieskiego, kard. Georges Marie Cottier.

 

W 2008 roku Kongregacja Wychowania Katolickiego wydała dokument, w którym zaostrzyła powyższe zasady, wzbraniając przyjmowania do seminariów także osób o „przejściowych” skłonnościach homoseksualnych. Obowiązywanie tych zasad i przepisów potwierdziła w 2016 roku Kongregacja ds. Duchowieństwa w dokumencie Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis.

 

Jak pokazuje ten pobieżny przecież przegląd, współczesne nauczanie Kościoła katolickiego na temat homoseksualizmu jest bardzo rozbudowane i wieloaspektowe. Można z całą pewnością stwierdzić, że uważna lektura Pisma Świętego w połączeniu z przyswojeniem argumentacji stosowanej przez Stolicę Apostolską w XX stuleciu w zupełności wystarcza, by obronną ręką wyjść ze wszystkich dyskusji ze zwolennikami ideologii homoseksualnej chcącymi rewolucjonizować spojrzenie Kościoła. Taka rewolucja jest niemożliwa, bo Magisterium wypowiada się spójnie, zachowując również pełną ciągłość z myślą Tertuliana, św. Bazylego i św. Augustyna. Nie da się przekonująco uzasadniać wprowadzania nowej oceny homoseksualizmu, nie podważając zarazem samych fundamentów, na których oparty jest Kościół katolicki.

 

Paweł Chmielewski

 

 

 

Zobacz także:

 

W obronie wyższych praw. Dlaczego musimy przeciwstawiać się legalizacji związków homoseksualnych?

 

W obronie wyższych praw

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram