29 grudnia 2020

Protesty i niepokoje na całym świecie. I co dalej? [ANALIZA]

(Zdjęcie ilustracyjne fot. cantfightthetendies / flickr.com)

W ubiegłym roku w ponad 100 krajach doszło do protestów. W ich rezultacie upadło około 30 rządów. Osiem szczególnie dużych i groźnych rebelii wstrząsnęło państwami Ameryki Południowej. Najbrutalniej władze obeszły się z demonstrantami w Iraku, Iranie i Nikaragui. W Europie czy w USA demonstracje miały doprowadzić do istotnych zmian społecznych, przyspieszających budowanie tzw. społeczeństwa zrównoważonego. Wszystkie protesty łączyło dążenie do „zmiany paradygmatu” i budowy nowego porządku społecznego oraz nowego ładu globalnego.

 

W Stanach Zjednoczonych nasiliły się demonstracje w związku z reakcją na epidemię koronawirusa oraz zamieszki na tle rasowym. Białoruskie protesty miały doprowadzić do zmiany władzy. Podobnie demonstracje w Tajlandii (wymierzone głównie w monarchię), w Kirgistanie, Mali, Peru czy w Polsce.

Wesprzyj nas już teraz!

W Indonezji sprzeciwiano się nowym przepisom, ograniczającym prawa pracownicze. Podobnie w Gwatemali. W Indii demonstrowano przeciw zmianom przepisów dot. uprawy ziemi.

 

Walce o tzw. sprawiedliwość społeczną towarzyszyły radykalne postulaty zniesienia „opresji policji” poprzez zaprzestanie jej finansowania. Wzywano do ustanowienia globalnej powszechnej opieki zdrowotnej i zdecydowanego zwalczania „zmian klimatycznych” poprzez powszechne wprowadzanie programów „zielonych ładów” w odpowiedzi na kryzys związany z „pandemią Covid-19.”

 

W Europie z jednej strony buntowano się przeciwko obostrzeniom sanitarnym i ograniczeniom praw człowieka, z drugiej – próbowano połączyć „walkę z pandemią” z głębokimi zmianami w polityce klimatycznej, chcąc szybciej doprowadzić do przyjęcia kontrowersyjnych programów transformacji ekologicznej.

 

Czy jest coś co łączy liczne protesty i rebelie? Część z nich koncentrowała się wokół walki o zachowanie wolności obywatelskich; inna część – o przyspieszanie i wywoływanie zmian w globalnym systemie zarządzania, o które apelował w 2019  r. Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres. Wraz z kontrolowanym „chaosem” następuje „zmiana paradygmatu”, która przyspiesza przechodzenie na wyższy poziom globalizacji i zarządzania. Niekiedy określa się to mianem „wielkiego resetu,” czy też budowaniem „nowej normalności.” Ostatecznym celem jest  dekarbonizacja i federalizacja świata.  

 

„Zielony Ład” i „nowy paradygmat”

Wielka Brytania i Włochy przygotowują się do współorganizowania przełożonej z 2020 r. konferencji klimatycznej COP26, która odbędzie się w Glasgow w listopadzie 2021 r. Oba kraje przewodniczą również grupie siedmiu najbogatszych państw  G7 i grupie G20. Wraz z przegraną Donalda Trumpa, państwa G20 liczą, że uda im się przezwyciężyć dotychczasowy podział w kwestii klimatycznej (sprzeciw USA) i szybciej przestawić gospodarkę światową na tory „zrównoważonego rozwoju”, czy też tzw. inkluzywnego kapitalizmu.

 

Pojawiły się nadzieje, że ​​COP26 zakończy się wreszcie przyjęciem zbioru zasad dot. handlu międzynarodowego i globalnego zarządu. Tym bardziej, że chiński prezydent Xi Jinping obiecał we wrześniu 2020 r. wprowadzić pewne modyfikacje dot. osiągnięcia celów klimatycznych przez Pekin.

Przyjęcie „Zielonego Ładu” przez UE, deklaracja chińska i zmiana w Białym Domu dają nadzieję globalistom na zmuszenie pozostałych krajów do przedstawienia bardziej ambitnych programów inwestycyjnych w tzw. zieloną gospodarkę.  

 

Mają oni także nadzieję, że kraje bogatsze skuteczniej zajmą się problemem narastającego zadłużenia państw i zwiększą pomoc międzynarodową, by pobudzić inwestycje w krajach rozwijających się, a także zwiększą finansowanie agend międzynarodowych.

 

Na początku 2020 roku, gdy niewiele wiedziano o Covid-19 i wydawało się, że jest to problem lokalny, kontynuowana była fala protestów, która naznaczyła drugą połowę 2019 roku. Gwałtowne demonstracje miały miejsce w Chile, Hongkongu, Libanie, czy Iranie.

 

Nie ustały one wraz z wprowadzanymi ograniczeniami w następstwie wybuchu pierwszej fali epidemii koronawirusa wiosną 2020 r. Już w kwietniu liczba nowych demonstracji wzrosła. Średnio co cztery dni wybuchały antyrządowe demonstracje i trend  ten bynajmniej nie osłabł. Wręcz przeciwnie, wraz z kolejnymi tzw. zamknięciami państw (lockdownami) pojawiły się następne protesty, przybierające niekiedy bardziej brutalny charakter.

 

Wiele z nowych demonstracji skupiało się na walce z korupcją, oszustwami wyborczymi, czy z brutalnością policji. I tak w Bułgarii rozgorzały wielomiesięczne demonstracje przeciwko rządowi premiera Bojko Borysowa. W Wenezueli praktycznie nie ustały protesty przeciwko korupcyjnej polityce prezydenta Nicolása Maduro. Frustracje związane z powołanym nowym rządem w Sudanie podsyciły ruch „Marszu Miliona Ludzi”, który rozpoczął się w połowie 2019 r., a w 2020 r. nasilił się jeszcze bardziej. Na Białorusi demonstrowano przeciwko manipulacjom wyborczym Aleksandra Łukaszenki. Protesty dotyczące fałszowania wyborów i korupcji w Kirgistanie doprowadziły do ​​upadku prezydenta. Podobnie demonstracje w Peru. Tymczasowy prezydent został zmuszony do dymisji już po pięciu dniach urzędowania.

 

W 2020 r. sporo demonstracji, zwłaszcza w USA, odbywało się  przeciwko „systemowemu rasizmowi” i brutalności policji. Do protestów ruchu Black Lives Matter przyłączyli się różnej maści radykałowie, w tym anarchiści wspierani przez duże koncerny IT i lewicowych burmistrzów. Demonstracje przeciwko brutalności policji miały miejsce także w Nigerii czy we Francji.

 

Obostrzenia wprowadzone przez rządy na całym świecie – pod pretekstem zwalczania domniemanej pandemii – stały się z kolei głównym motorem wystąpień obywateli kontestujących niewłaściwe zarządzanie przez rządy kryzysem zdrowia publicznego.

 

Do mniej lub bardziej brutalnych zamieszek z tego powodu doszło w co najmniej 26 krajach, głównie na kontynencie europejskim i w Ameryce Północnej, ale także w Boliwii, Izraelu i Ugandzie.

 

2021 r.: dalsza polaryzacja społeczno-polityczna

Przyszły rok również będzie naznaczony dalszą polaryzacją polityczną i społeczną, tym bardziej, że do takich działań zachęcają uniwersytety, pomagające korporacjom teleinformatycznym w przyspieszeniu rewolucji cyfrowej.

 

Na 27 stycznia 2021 r. University World News we współpracy z Fundacją Mastercard oraz z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Uniwersytetów organizuje webinarium na temat sposobów zaangażowania młodych ludzi w rewolty społeczne, by doprowadzić do pożądanych zmian na rzecz zrównoważonego rozwoju, „internacjonalizacji” oraz cyfryzacji świata.

 

Są to gremia bezpośrednio powiązane z agendami oenzetowskimi, w tym UNESCO. Propagują „budowanie lepszego świata dla wszystkich.” Zwracają one uwagę, że w tym celu konieczna jest ścisła współpraca międzynarodowa oparta na globalnym zarządzaniu i rozbicie silnych państw narodowych, a także całkowita zmiana wartości, otwartość na różnorodność i przezwyciężenie oporu wobec tej różnorodności.

 

Tłumaczy się, że „​​wspólne stawienie czoła naszym największym globalnym wyzwaniom – od pandemii po „zmiany klimatyczne” i niszczenie ekosystemów, od systemowej biedy i nierówności po rozprzestrzeniającą się broń masowego rażenia – jest niemożliwe” w obecnej sytuacji. Mówi się, że w celu zabezpieczenia przyszłości potrzebujemy nowego „globalnego systemu operacyjnego.”

Nowe inicjatywy, jak np. OneSharedWorld czy CANIE mają jednoczyć „agentów zmian”, którzy pomogą przyspieszyć przechodzenie na ścieżkę zrównoważonego rozwoju.

 

Ben Martin z Koalicji Zielonej Gospodarki zachęca do wspierania ruchów nieposłuszeństwa obywatelskiego. Przypomina, że nowa fala ruchów społecznych już wywarła wpływ, np. strajk klimatyczny dzieci w Wielkiej Brytanii zmusił rząd do przyjęcia celu zerowej emisji gospodarki do 2050 roku. Francuski projekt Gilet Jaunes zapoczątkował nowe podejście obywateli do tworzenia polityki środowiskowej, a w Stanach Zjednoczonych kierowany przez młodzież Ruch Sunrise podniósł koncepcję Zielonego Nowego Ładu z politycznej fantazji do oficjalnej polityki klimatycznej Partii Demokratycznej i programu wyborczego Joe Bidena.

 

„Kapitalizm nadzoru”

Wskutek demonstracji zmienia się krajobraz polityczny i społeczny. Ta swoista rewolucja, sprawiająca wrażenie oddolnej, de facto jest koordynowana i nabiera szczególnego znaczenia w epoce erozji instytucji oraz spadku zaufania do władzy.

 

Zmiany propagują i wspierają firmy oferujące usługi cyfrowe. To one de facto będą największymi beneficjentami transformacji. Znaczna część ekspertów jest przekonana, że podejmowane przez nie działania doprowadzą do większej polaryzacji świata i przejęcia władzy od rządu wraz z postępującym „kapitalizmem  nadzoru.”

 

Pionierzy internetu, twórcy nowych technologii, przewidują zniewolenie globalnego społeczeństwa do 2030 r. Aż 75 proc. światowej ludności ma być objętych systemami nadzoru opartymi na sztucznej inteligencji, opracowanymi w Chinach i eksportowanymi na cały świat. Systemy te mają obserwować każdego obywatela przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, monitorując każde jego działanie.

 

Prof. Dan Gillmor, współzałożyciel News Co / Lab w Walter Cronkite School of Journalism and Mass Communication na Uniwersytecie Stanowym Arizony przestrzega przed światem, który będzie gorszy aniżeli wyobrażał sobie G. Orwell. Zauważył, że pożądane przez korporacje IT zmiany cyfrowe mogą zdarzyć się w społeczeństwie, które wyrzeka się wolności lub łatwo jest je skłonić/zmusić do jej porzucenia. Takie zjawisko coraz częściej obserwuje się w zachodnich demokracjach. Dużą winę – jego zdaniem – ponoszą dziennikarze, którzy mają chronić wolność, a tego nie robią.

 

Mechanizmy powszechnego nadzoru korporacyjnego nad zachowaniem użytkowników i modyfikowanie tych zachowań stają się tak wyrafinowane, że interesy obywateli krajów nawet o demokratycznej strukturze nie będą już reprezentowane w żaden znaczący sposób – zauważają inni analitycy. Poprzez gromadzenie ogromnych ilości informacji o preferencjach i reakcjach użytkowników oraz stosowanie wysoce ukierunkowanych technik modyfikacji zachowania, wybory obywateli będą coraz bardziej manipulowane w interesie tych, którzy mogą zapłacić za kierowanie systemem.

 

Lokman Tsui, profesor w School of Journalism and Communication na Uniwersytecie w Hongkongu, były szef Google Free Expression w Azji i na Pacyfiku stwierdził: „Ekonomia polityczna nowych technologii, które są na horyzoncie powoduje wiele obaw o wpływ na demokrację i jej instytucje. Po pierwsze, wiele nowych technologii, w tym sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe i duże zbiory danych mają charakter zamknięty i scentralizowany. W przeciwieństwie do wcześniejszej otwartej sieci, technologie te są zamknięte i scentralizowane, zarówno pod względem projektu technicznego, jak i modelu biznesowego (…) Po drugie, nowe technologie nie tylko nie pomagają demokracjom, ale z założenia wzmacniają autorytarne państwa w dalszej cenzurze i inwigilacji. Chociaż istnieją również technologie przeciwdziałające tym tendencjom, równowaga ma skłonność do przechylania się (i to mocno) na korzyść drugiej strony. Po trzecie, obawiam się, że istnieje globalny wyścig szczurów, jeśli chodzi o gromadzenie danych (osobowych), co może umożliwić zniesienie wielu praw obywatelskich”.

 

Protesty mają pomóc – przynajmniej na obecnym etapie – w ułatwieniu współpracy międzynarodowej, a w dalszej – w budowie nowego globalnego ładu. Różnice jednak dotyczące tego, jakby on miał wyglądać są tak duże, a dynamika zmian tak ogromna, że trudno przewidzieć, jaki ostatecznie przyjmie kształt i na jakich zasadach się oprze. Multilateralizm, o którym tak chętnie rozprawiają mocarstwa, co innego znaczy w różnych regionach świata.

 

Brookings Institute sugeruje, że 2021 r. będzie przełomowy dla globalnego ładu, a podstawowym politycznym czynnikiem napędzającym zmiany będzie faktyczna lub potencjalna porażka państw w zapewnieniu zmian, które byłyby „zrównoważone politycznie.”

 

Globalizacja i „hiper współzależność” rządów – zdaniem niektórych analityków – ujawniły, iż państwa nie mają innego wyjścia, jak tylko silnie współpracować ze sobą i koordynować swoje działania.

 Sugerują, że konieczny jest globalny zarząd światowy. Rządy, społeczeństwo, jak i firmy muszą to sobie uświadomić. Zmianie ma ulec dotychczasowy porządek społeczny. Odrzucane są tradycyjne wartości i struktury narodowe, a wzmacniane instytucje globalne takie, jak: WHO, MOP, OECD, wielostronne banki rozwoju, MFW, Bank Światowy i WTO. Wszystko to ma pomóc w dalszej federalizacji świata i powstaniu zunifikowanego, opartego na wspólnych wartościach globalnego społeczeństwa. Utopiści wierzą, że uda się zbudować taką strukturę – m.in. wskutek postępu technologicznego – i dzięki temu zachować pokój na świecie.  

 

 

Agnieszka Stelmach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(8)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie