15 kwietnia 2014

„Towarzyszka panienka” idzie na wojnę

(fot. Filip Cwik/Napo Images/FORUM )

Wojciech Jaruzelski toczy drugą, wielką wojnę w III RP. Jej stawką jest to, jak Polacy zapamiętają tego komunistycznego generała i władcę PRL. W manipulowaniu pamięcią historyczną generała wspiera jego córka, Monika.

 

Monika Jaruzelska postanowiła napisać kolejną książkę, zrzucającą zasłonę tajemnicy z życia jej rodziców pod wdzięcznym tytułem „Rodzina”. Poprzednia pozycja czerwonej księżniczki, „Towarzyszka panienka” zajmowała pierwsze miejsca na listach bestsellerów. Jednak ten, kto po nią sięgnął zrobił to przede wszystkim dlatego, by zajrzeć do domu niegdysiejszego komunistycznego wodza z nadania Moskwy, Wojciecha Jaruzelskiego. Nowy twór córki generała stał się już niemal hitem wydawniczym nim wylądował na księgarskich półkach. W jego promocji wydatnie pomagają bowiem państwo Jaruzelscy, czyniąc na prawo i lewo raban w kwestii rzekomego kryzysu swojego małżeństwa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Tylko stan wojenny

 

Obchodzący kilka miesięcy temu 90. urodziny, Jaruzelski cierpi ponoć straszliwie, a choroba sprawia, że każdego dnia widmo kostuchy stuka delikatnie do drzwi jego willi. Śmierć, zastukawszy cichaczem odchodzi jednak, wiedząc, że jeszcze nie czas. Jaruzelski nie zdążył bowiem dopełnić swojej życiowej misji w III RP – stać się celebrytą, czyli bohaterem mas.

 

O ile przez dwie dekady z uporem godnym podziwu manipulował faktami na temat oszołamiającej kariery, jaką zrobił w systemie komunistycznym, o tyle teraz musi stoczyć ostatnią wojnę – o sympatię polskiego społeczeństwa. Jest się o co bić. Jeśli ocenę Jaruzelskiego mierzyć oceną decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego – to z tym wydarzeniem generał kojarzony jest w powszechnej świadomości – to trudno nie zauważyć, że opinie na jego temat są raczej pozytywne. Oto mniej więcej 44 proc. Polaków uznaje decyzję o stanie wojennym za słuszną, a 22 proc. nie ma zdania na ten temat. Co więcej, rośnie liczba Polaków nieznających daty 13 grudnia 1981 roku. Czy tak zorientowana opinia publiczna nie sprzyja ostatniej wojnie Jaruzelskiego? Wojnie o to, jaka będzie pamięć o dyktatorze.

 

Pierwsza rozgrywka generała na drodze do zatarcia pamięci o jego komunistycznej przeszłości toczyła się długo, bo od momentu zawarcia okrągłostołowego paktu. Od samego początku usłużnie pomagali mu w tym nie tylko, – co oczywiste – przefarbowani na różowo komuniści najpierw z SdRP, a później z SLD, ale także politycy kojarzeni z antykomunistyczną opozycją. Mowa tutaj chociażby o grupie posłów OKP, którzy wstrzymując się od głosu, lub nie pojawiając się w ogóle na głosowaniu, umożliwili wybór Jaruzelskiego na stolec pierwszego prezydenta III RP, odprowadzającego niejako w ostatnim marszu żałobnym rzekomo upadły PRL.

 

Głową państwa nie był oczywiście zbyt długo, ale to wystarczyło, by przez kolejne lata zastępy dziennikarzy i publicystów pozwalały mu się tłumaczyć ze stanu wojennego. Tłumaczył się sprawnie, potrafił wzbudzić litość. Najważniejsze jednak, że pytany był głównie o datę 13 grudnia tak jakby jego hipoteki nie obciążała przynależność do sowieckiej agentury wojskowej, antyżydowskie czystki w wojsku w 1968 roku oraz inwazja LWP na Czechosłowację i w końcu masakra na Wybrzeżu w 1970 roku.

 

Apogeum żenującej kampanii zakłamywania biografii generała stanowił słynny film Teresy Torańskiej „Noc z generałem”. Jaruzelski w ciepłej atmosferze salonu swojej wilii, z pieskiem na kanapie snuł zatroskanym tonem pełną smutku opowieść o powojennym losie Polski. Dowiadujemy się z filmu, że generał został komunistą nie z własnej i nieprzymuszonej woli, ale że taką decyzję wymogły na nim geopolityczne realia. Obok tego Jaruzel, który przykładał rękę do walki z „reakcyjnymi bandami”, w filmie Torańskiej chyli też głowę przed Żołnierzami Wyklętymi. I podobnie jako – przypomnijmy – zapiekły prześladowca alumnów, w rozmowie z dziennikarką nazywa Kościół „naszą matką”. Łza kręci się w oku. W dodatku demonstrujący podczas nagrania przed domem generała młodzi antykomuniści, przedstawieni są jako naiwni radykałowie, niemający zielonego pojęcia z jak rzekomo straszliwymi wyborami przyszło zmagać się temu komunistycznemu najemnikowi.

 

Jak go zapamiętają?

 

Z wielką pomocą polityków i mainstreamowych mediów III RP Jaruzelskiemu udało się wmówić Polakom, że jego jedyną „przewiną” w życiu był stan wojenny, w ocenie którego Polacy są radykalnie podzieleni. Stąd łatwo generałowi zrzucać stopniowo swoją odpowiedzialność za 13 grudnia 1981 roku. Tłumaczeń ma bez liku: „bo Rosjanie”, „bo Solidarność nie chciała rozmawiać”, „wiem, że źle postąpiłem, ale nie miałem wyboru”.

 

Teraz Jaruzelskiemu został ostatni etap boju o pamięć i, właściwie, druga wielka wojna. Czy Polacy zapamiętają go, jako „kontrowersyjnego komunistę”, który zmontował „zbawienny” Okrągły Stół, czy też uda mu się stać kimś więcej? Może celebrytą – odchodzącym powoli do lamusa bohaterem masowej świadomości?

 

Oczywiście, można się dziwić, że 90-latkowi w ogóle chce się toczyć wojnę o wyrok opinii publicznej. A jednak, dla komunisty szkolonego przez Sowietów, manipulacja ludzką pamięcią to element stale toczącej się gry politycznej. Bo, czy tego chcemy, czy nie, Jaruzelski nadal jest polityczną kartą. To ciągle uosobienie komunistycznego sentymentu, obecnego w świadomości wielu Polaków. I Jaruzelski, na miarę swoich możliwości, podejmuje rozgrywkę, pamiętając o słynnych słowach Stalina, że „historię piszą zwycięzcy”.

 

W modelowaniu pamięci Polaków pomóc ma „towarzyszka panienka”, czyli córka generała, Monika Jaruzelska. Jej opowieść o generale nie jest różowa, bywa pełna goryczy. Jednak czyż „wybitne jednostki” nie bywały osobowościami szorstkimi w obejściu? Wystarczy przypomnieć gorzkniejącego z wiekiem i popadającego w mitomanię marszałka Piłsudskiego. Panna Jaruzelska sprytnie modeluje wizerunek ojca, przesuwając ciężar dyskusji o generale z dokonanych przez niego zbrodni, na „małe zbrodnie małżeńsko-rodzinne”. Idzie więc o stabloidyzowanie Jaruzelskiego tak, by publika zajęła się raczej perturbacjami życiowymi starszego pana, niźli zdradzieckim żywotem czerwonego prześladowcy Polaków.

 

Na miarę swoich możliwości rodzice wspierają córkę w jej staraniach, co i rusz nagłaśniając skandaliki z ich prywatnego życia. Wszak cóż lepiej pomoże w promocji mającej trafić wkrótce do sprzedaży książki Jaruzelskiej, jeśli nie awantura rozwodowa bohatera tej publikacji.

 

Opętany

 

Jaruzelski w wielką pasją toczy kolejne wojny o swoje miejsce w zbiorowej pamięci. Człowiek bezwzględnie uległy Moskwie, który musiał oglądać na własne oczy rozpad imperium legitymizującego jego władzę, wie doskonale, że pozostały mu już ostatnie miesiące – a najwyżej niedługie lata – bitew o to, jak będzie opisywany przez historię a zarazem, jak historia potraktuje budowany przez niego system komunistyczny. Tacy gorliwcy jak on, są wszak w swoich pasjach zapamiętani bez reszty. Przypomnijmy chociażby legendarnego hrabiego von Schlieffena, autora koncepcji niemieckiego blitzkriegu z okresu I wojny światowej. Ten szef sztabu generalnego z przełomu XIX i XX wieku był człowiekiem absolutnie opętanym strategiami wojskowymi, do tego stopnia, że wolny czas poświęcał na czytanie swoim córkom historii wojskowości. Na łożu śmierci zaś udzielał ostatnich rad, jak skutecznie poprowadzić wojnę z Francją. Czy Jaruzelski swoją wojnę będzie toczył do śmierci? Wiele wskazuje na to, że tak.

 

 

Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie