4 października 2019

Promotorzy homoseksualizmu. Dlaczego powinniśmy z nimi walczyć?

(Fotograf: Jacek Szydlowski Archiwum: Forum)

Ileż to nasłuchaliśmy się w ostatnich miesiącach, że każdy kto jest LGBT nie ma na to wpływu, bo to przecież biologia, a nie ideologia, którą można propagować. O dziwo jednak w trakcie lubelskiego homomarszu ktoś niósł transparent „promocja LGBT”. Czyli jednak można promować „orientację seksualną”?

 

Nie mam pojęcia, co takiego trzeba mieć w głowie, żeby twierdzić dzisiaj, iż ideologia LGBT nie istnieje. Że tak twierdzą ci, którzy ją promują? Że powiedzą tak homoseksualny wiceprezydent Warszawy, Paweł Rabiej, albo Robert Biedroń? I co z tego? Jeśli nazwiemy psa koniem, to wcale nie oznacza, że równie łatwo go osiodłamy po czym bez przeszkód wskoczymy na jego grzbiet i popędzimy w siną dal.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ideologia LGBT jest faktem i pośrednio potwierdzają to sami tęczowi aktywiści. Podczas ostatniego marszu równości w Lublinie dzierżyli dumnie transparent: wielka promocja LGBT. Grupa homoseksualistów lub osób wspierających postulaty homoseksualistów, w tęczowych kaskach rozwinęli transparent takiej właśnie treści. Przyznali w ten sposób pośrednio, że nie chodzi o jakieś postulaty, uzasadniane rzekomo szczytnym postulatem równości, lecz po prostu o epatowanie swoją seksualnością. Zaskoczeni? Przez ostatnie miesiące przecież wszyscy rzecznicy tolerancji, którzy dawno już pomylili tolerancję z akceptacją, przekonywali, że LGBT nie można promować. To nie jest jakaś moda, ale naturalny element osobowości. Nie można? Można, skoro przyznali to uczestnicy lubelskiego marszu.

 

Moda i ideologia

 

Historia zna przykłady tzw. mody na homoseksualizm. Jeśli przyjrzymy się niektórym relacjom starożytnych Greków, gdzie pederastia była zjawiskiem, stanowiącym swego rodzaju obyczaj chociażby w szeregach wojska, zauważymy, iż panowała tam swoista homoseksualna moda, nie zaś proces odkrywania własnego „ja”.

 

Niewątpliwie istnieje też coś takiego jak kultura homoseksualna, polegająca na specyficznym sposobie bycia, wrażliwości, ubiorze, konsumpcjonizmowi i oddawaniu się hedonizmowi życia codziennego. Do tej kultury zaliczyć należy nadmierną fascynację ciałem i jego budową.

 

Z tego punktu widzenia mówienie o promocji homoseksualizmu ma głęboki sens i nie stanowi w żadnym wypadku przesady, szczególnie, że piszą o tym nie tylko media konserwatywne, ale wyciągają na sztandary sami przedstawiciele środowisk LGBT.

 

Jeśli zatem mówimy o promocji homoseksualizmu, to znaczy, że opisujemy propagowanie konkretnej wizji świata, a zatem możemy śmiało mówić o istnieniu ideologii homoseksualnej. Warto o tym przypominać – choć na PCh24 mówi się o takiej ideologii od dawna – ponieważ im bardziej napastliwa jest działalność środowisk LGBT, tym częściej możemy słyszeć o tym, że nie stoi za tym żaden ideologiczny konstrukt, a jedynie ludzkie pragnienie tolerancji i – a fe! – miłości.

 

Nie dajmy się temu zwieść. Można oczywiście godzinami wymieniać przykłady ideologizacji przestrzeni publicznej przez LGBT na zachodzie, gdzie narzucają oni swój światopogląd w szkołach, na uniwersytetach, w miejscach pracy czy na ulicach. Często ostrze tej ofensywy wymierzone jest w Kościół. Jednak nie trzeba wcale sięgać wzrokiem poza granice Polski, by dostrzec totalny charakter homoseksualnej rewolucji.

 

Przykłady? Proszę bardzo: aktor, którego pozbawia się pracy z powodu pytania na Twitterze o to, czy istnieje związek między homoseksualizmem a pedofilią, zawieszenie prof. Nalaskowskiego przez toruński uniwersytet czy profanowanie obrazów Matki Bożej Częstochowskiej. Całość domyka w dość przerażający sposób wspomniany transparent z marszu równości w Lublinie z napisem „Wielka promocja homoseksualizmu”. A to zaledwie kilka przykładów z wielu i to w dodatku zaledwie z ostatnich miesięcy.

 

To naprawdę dzieje się na naszych oczach i z zaskoczeniem odkrywam, że istnieją jeszcze ludzie skłonni przekonywać nas, że nie, tu nie ma mowy o żadnej promocji homoseksualizmu ani tym bardziej już o żadnej ideologii.

 

Walka z grzechem

 

Ideologią homoseksualna nie przez przypadek na główny cel ataku obrała sobie Kościół. Oczywiście, proste wyjaśnienie, że Kościół zagląda homoseksualistom do łóżka ma swój ciężar emocjonalny – niewątpliwie wkurza On wielu, wszak być katolikiem to znaczy tyle, co wyrzec się siebie, swoich skłonności; to odrzucić to, co ziemskie i co oddala nas od Pana Boga – tyle, że jest kompletnie nie prawdziwe. Kościół nikomu i nigdzie nie zagląda. Stawia określone wymagania i troszczy się, by mogły one dotrzeć do jak najszerszej grupy ludzi. Jednym z tych wymagań jest odrzucenie grzechu homoseksualizmu.

 

Promowanie ideologii homoseksualnej jest zatem po prostu promocją grzechu. Nie sposób zatem przejść spokojnie obok tęczowej flagi czy marszu równości. Zwłaszcza takiego marszu – jak ten w Lublinie – na którym dostrzegamy transparent wyrażający wprost szerzenie homoseksualnej pseudokultury. Tu bowiem nie toczy się gra o to, czy Kościół będzie masowy czy wyspowy. On przetrwa, bo to obiecał nam Chrystus. Tu toczy się gra o ludzkie zbawienie. Krytyka homoseksualizmu przez katolików stanowi wobec tego wymiar autentycznej miłości bliźniego. Bo tym przecież jest wezwanie do odrzucenia grzechu ciężkiego. Dlatego tak przerażają nas środowiska, które deklarują chęć promocji homoseksualizmu.

 

Tomasz Figura

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie