22 czerwca 2020

Dr Bawer Aondo-Akaa: Sejm to nie wszystko. Aby zatrzymać aborcję trzeba się modlić i działać

(fot. PCh24.pl)

Da się walczyć rzetelnie, uczciwie i sprawiedliwie podczas pikiet antyaborcyjnych. To naprawdę ma sens. Już nie wykonuje się morderczych zabiegów w szpitalu Pro-Familia w Rzeszowie, niech będą dzięki Bogu Jedynemu w Trójcy Przenajświętszej. Tak samo w Szpitalu Orłowskiego w Warszawie, czy szpitalu w Gliwicach (…) Modlitwa ma sens, różańce mają sens i tak samo działanie poprzez pikiety. Jak mówi św. Benedykt ora et labora – módl się i pracuj – podkreśla dr Bawer Aondo-Akaa w rozmowie z PCh24.pl

 

W poniedziałek 8.06 na pewno odetchnął Pan z ulgą; sąd rejonowy w Zakopanem wydał wyrok uniewinniający w Pana sprawie. Czego ona dotyczyła?

Wesprzyj nas już teraz!

Sprawa dotyczyła bilbordów antyaborcyjnych, Fundacji Pro-Prawo do Życia ukazujących pomordowane dzieci nienarodzone w wyniku przebrzydłej aborcji. Sprawa była ciężka, bo w Zakopanem dostałem już za to dwa razy grzywnę, oczywiście z powodzeniem się odwoływałem. Jeśli miałbym być szczery, to myślałem, że sprawę przegramy, ale dzięki pomocy mec. Pawła Szafrańca występującego w mojej obronie z ramienia Instytutu Ordo Iuris stało się inaczej. Z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować Panu Pawłowi oraz całemu Instytutowi, że w tak niezwykle rzetelny, merytoryczny i skuteczny sposób mi pomogli. Z resztą, nie tylko mi, ale i wszystkim zaangażowanym w ruch pro-life.

 

A czego dotyczył akt oskarżenia?

Oskarżono mnie o wywoływanie zgorszenia publicznego. Zostałem zrównany z człowiekiem, który maluje sprayem, czy oddaje mocz w miejscach publicznych, dewastuje kapliczki i tak dalej. Chciałem tutaj zaznaczyć, że podpisując umowy na umieszczenie banerów antyaborcyjnych, chciałem pokazać społeczeństwu czym jest mordowanie dzieci nienarodzonych, czyli po prostu – wielkim złem.

 

Czyli za pokazywanie graficznej prawdy o aborcji można w Polsce zostać oskarżonym o zgorszenie?

Tak jest. Dokładnie. Jednak sądy jeszcze w przeważającej większości uniewinniają działaczy nie tylko Fundacji Pro, ale innych organizacji pro-life.

 

Do sejmowej zamrażarki trafiła inicjatywa „Zatrzymaj aborcję”, podpisana przez 830 tys. osób. Po raz kolejny Sejm nie zdecydował na jej procedowanie, tylko przenosi ją z komisji do komisji. Jak Pan, jako polityk i wieloletni działacz, a wcześniej wolontariusz działający na rzecz ochrony życia widzi przyszłość tego projektu?

Nie chciałbym zabrzmieć jak pesymista, jednakże mój wujek prosił mnie przed nieszczęsną pandemią, która na marginesie ma też pozytywny aspekt w postaci pobudzenia refleksji prowadzącej do nawrócenia, abym zadzwonił do posłów PiS, spotkał się z nimi i wyjaśnił, że dzieci z niepełnosprawnościami też mają prawo się urodzić. Ja troszkę zmieniłem prośbę mojego wujka – i zarazem przyjaciela – i postanowiłem zadzwonić do tych posłów z PiS, którzy zasiadają w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, gdzie trafiła inicjatywa.

 

Proszę sobie wyobrazić, że praktycznie żaden z posłów nie chce się ze mną spotkać. Dzwonię już drugi miesiąc, rozumiem – pandemia koronawirusa itd., ale widzę że oni kluczą. Pani poseł Rusecka – przewodnicząca komisji, pani Dominika Chorosińska również.

 

Ale to nie wszystko. W niedzielę miałem zaszczyt być zaproszony na konferencję, którą organizował Instytut Myśli Schumana. Byłem bardzo niemile zaskoczony wystąpieniem pani poseł Anny Marii Siarkowskiej. Jestem przerażony. W trzy lata PiS dosłownie zmienił poglądy pani poseł. Powiedziała, w kontekście środowisk pro-life, że źle robimy krytykując posłów, mówiąc, że nic nie robią. Jej zdaniem, oni powinni mieć coś za to, że są pro-life. Powinniśmy ich wspierać, spotykać się z nimi i przekonywać nieprzekonanych.

 

Ja od razu odpowiedziałem, że przecież próbuję, dzwonię i prawie nikt – tu trzeba oddać sprawiedliwość, gdybym miał mój cylinder na głowie to bym go zdjął – oprócz posła Adama Śnieżka, który telefonicznie o tym ze mną porozmawiał, nie chce się ze mną spotkać. Inni posłowie kluczą, nie chcą podejmować tematu. Przykre to bardzo.

 

Ale myślę, że są inne dziedziny gdzie można walczyć o zatrzymanie procederu mordowania dzieci nienarodzonych. Na przykład da się walczyć rzetelnie, uczciwie i sprawiedliwie podczas pikiet antyaborcyjnych. To naprawdę ma sens. Już nie wykonuje się morderczych zabiegów w szpitalu Pro-Familia w Rzeszowie, niech będą dzięki Bogu Jedynemu w Trójcy Przenajświętszej. Tak samo w Szpitalu Orłowskiego w Warszawie, czy szpitalu w Gliwicach.

 

Czyli modlitwa i protesty mają sens.

Modlitwa ma sens, różańce mają sens i tak samo działanie poprzez pikiety. Jak mówi św. Benedykt ora et labora – módl się i pracuj.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 655 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram