26 lutego 2018

Projekt „Komunia dla każdego” – przyspieszenie

(źródło: pixabay.com)

Rewolucja w niemieckim Kościele nie zwalnia – wręcz przeciwnie, nabiera rozpędu. Po tym, jak ignorowane przez lata tezy kardynała Kaspera na temat rozwodników stały się elementem nauczania Kościoła, czas na kolejne rozwiązanie – Komunię Świętą dla protestantów, jeśli są małżonkami katolików. Co dalej?

 

Niemcy od kilkudziesięciu lat stosują tę samą taktykę, która – wiele dziesięcioleci potępiana lub ignorowana – teraz doczekała się formy akceptacji. Taktykę tę nazwać można „decentralizacją metodą faktów dokonanych”. Najpierw ogłaszają, że mają pomysł, potem wdrażają go w życie w swoich diecezjach, po czym próbują przekonać do tego zwierzchników Kościoła powszechnego. Jeśli uzyskują aprobatę – cieszą się, jeśli nie uzyskują – nie przejmują się i dalej robią swoje. Tyle, że niekoniecznie w zgodzie z nauką Kościoła, do służby któremu zostali powołani.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sprawdzone metody

Tak było z Komunią Świętą dla rozwodników żyjących w nowych związkach. Kardynał Kasper był jednym z biskupów, który w podległej mu diecezji już dwie dekady temu wprowadził rozwiązania znane z liberalnych interpretacji Amoris laetitia. Jednocześnie sugerując Janowi Pawłowi II, by uczynił to w całym Kościele. Papież Polak, działając w tandemie z kard. Ratzingerem, stanowczo tę koncepcję odrzucił. Niemcy – jak widać – niekoniecznie się tym przejęli, a ich „praktyka duszpasterska” w tej sprawie od lat jest inna, niż ta, którą postulował Jan Paweł II.

 

Rzesze niemieckich kapłanów postępują podobnie w kwestii antykoncepcji – uznając, że „w niektórych przypadkach, po szczególnym rozeznaniu” nie jest ona grzechem ciężkim. Duchowieństwo nad Renem nie jest bowiem wychowane na nauce katechizmowej czy na Humanae vitae, ale na deklaracji z Königstein, w której niemieccy biskupi sugerowali wiernym aby… sami zdecydowali, czy będą przestrzegać nauki Kościoła czy nie. Mieli to rozważyć „we własnym sumieniu”. Duchownym jest wszystko jedno. A więc, chciałoby się powiedzieć, decentralizacja na całego – już nie tylko biskupi „decentralizują się” od Rzymu, ale i wierni od pasterzy. Komunia Święta należy się w myśl tej filozofii wszystkim bez żadnych obostrzeń.

 

Dlaczego więc mielibyśmy wykluczać z kręgu dopuszczonych do Komunii Świętej protestantów – zdają się pytać hierarchowie znad Renu. Wielu tamtejszych kapłanów takiego dylematu od dawna już nie ma – udziela Komunii Świętej protestantom z prostego powodu – bo chcą. Dziś, poprzez taktykę decentralizacji metodą faktów dokonanych, Niemieccy biskupi po prostu to potwierdzają, a jutro będą zachęcać do tego rozwiązania Ojca Świętego.

 

Bardzo symptomatyczne jest, że powołują się przy tym na Amoris laetitia i słynne już „rozeznawanie”. Ale to akurat dziwić nie może, bo w ostatnich tygodniach z adhortacji tej progresywni teologowie wyciągnęli bardzo różne wnioski, być może zaskakujące dla autora – od zgody na rozwody, poprzez akceptację dla antykoncepcji, po aprobatę dla błogosławieństwa par homoseksualnych…

 

Mieszane małżeństwa i niechęć do nawracania

Sama zgoda na „interkomunię” nie jest jednak istotą kryzysu Kościoła. U jego źródeł w tej akurat kwestii (relacji katolicko-protestanckich) leży bowiem sam fakt bezkrytycznego akceptowania mieszanych małżeństw. W dobie rozpędzonego ekumenizmu większość katolików (szczególnie w Niemczech) nie widzi żadnej różnicy między wiarą Kościoła a innych wspólnot – ba, nie dostrzega nawet różnicy w byciu katolikiem a ateistą pozostającym „dobrym człowiekiem”.

 

Dlatego skrajnie naiwnie zabrzmiałyby pytania o to, dlaczego katolików nie zachęca się już do zawierania małżeństw tylko z katolikami. Albo dlaczego protestanci, którzy tworzą rodzinę z katolikami, nie porzucą swego wyznania na rzecz jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła. I dlaczego nikt ich do tego nie namawia. Kardynał Marx zdaje się wręcz odczuwać awersję do konwersji na katolicyzm – wyraźnie odciął się od tego podkreślając (podczas ogłaszania decyzji o „interkomunii po rozeznaniu), iż absolutnie nie ma żadnej konieczności przechodzenia na katolicyzm takiego protestanckiego małżonka, by przyjął Komunię.

 

Można stawiać inne pytania, choć również wydają się dziś naiwne. Na przykład pytanie o to, co zmieniło się w życiu społecznym Niemców, iż nagle nie wystarczy już kan. 844 § 4 Kodeksu Prawa Kanonicznego. Brzmi on następująco: Jeśli istnieje niebezpieczeństwo śmierci albo przynagla inna poważna konieczność, uznana przez biskupa diecezjalnego lub Konferencję Episkopatu, szafarze katoliccy mogą godziwie udzielać wymienionych sakramentów także pozostałym chrześcijanom, nie mającym pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim, którzy nie mogą się udać do szafarza swojej wspólnoty i sami o nie proszą, jeśli odnośnie do tych sakramentów wyrażają wiarę katolicką i do ich przyjęcia są odpowiednio przygotowani. 

 

Czy zatem życie w związku z katolikiem to inna poważna konieczność, równie przynaglająca jak niebezpieczeństwo śmierci, że nie można już udać się do zboru? Setki tysięcy męczenników oddało swe życie za prawdę o Chrystusie, a my dziś będziemy zmieniać nauczanie o Najświętszym Sakramencie bo komuś jest wygodniej iść z żoną przed obiadem do katolickiej świątyni, a nie jechać osobno na drugi koniec miasta? Jakie „inne poważne konieczności” są dziś tak powszechne w Niemczech, że trzeba omijać czy też „rozszerzać” ów kanon?

 

Szczególność indywidualnych przypadków

Indywidualne przypadki istnieją w życiu ludzi od wieków – bo każdy człowiek jest indywidualnym przypadkiem. Po to między innymi jest konfesjonał, by człowiek mógł zostać poprowadzony przez pasterza na właściwą drogę. W indywidualnym przypadku! Każdym! Bo każdy jest szczególny!

 

Właśnie dlatego nie ma w Kościele zbanalizowanej i „zdesakramentalizowanej” protestanckiej spowiedzi zbiorowej, ale indywidualne podejście do każdego przypadku. Sam fakt, że trzeba kapłanom o tym przypominać, poprzez powtarzanie konieczności rozeznawania, jest kolejnym znamieniem wielkiego kryzysu. Ale dziś słowo „rozeznać” nie oznacza tego co kiedyś – „rozeznanie” było bowiem rozeznaniem dobra od zła. Dziś bywa rozeznaniem czy tkwiąc w obiektywnym grzechu mogę przyjąć Komunię czy nie mogę. Do niedawna odpowiedź była tylko jedna: nie! Przestań tkwić w grzechu, a przyjmiesz Komunię! Zapraszamy! Teraz odpowiedź jest następująca: zdecyduj sam, Komunia czeka, świętokradztwo to tylko zabobon.

 

Co dalej?

Wyjątki, które pod pozorem miłosierdzia co i rusz wprowadzają progresywni kapłani, szybko stają się normą. W szczególnych przypadkach można było przecież przyjąć Komunię na rękę, zamieszkać z inną niż własna żona kobietą, odprawiając Mszę Świętą odstąpić od łaciny, i tak dalej. Wszystkie te „wyjątki” dziś to norma. Tak stanie się również w przypadku „interkomunii”.

 

Na naszych oczach projekt „Komunii dla każdego” szaleńczo przyspiesza. Bo skoro – według wielu – Niebo jest dziś dla każdego bez względu na to jak żyje, to niby dlaczego Komunia Święta miałaby być komukolwiek ograniczana?

 

Kto następny dostąpi, wbrew dotychczasowej Tradycji wynikającej z nauczania Chrystusa, możliwości przyjęcia Komunii Świętej bez nawrócenia? Strach nawet domniemywać.  

 

Krystian Kratiuk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie