„Dziś polskie życie społeczne, a z nim i akademickie pokazuje dno den, coś absolutnie niewyobrażalnego. Wstyd mi cytować kulturę wypowiedzi uczonych profesorek, ale ciekawe, że one same najmniejszego wstydu nie okazują” – pisze w liście otwartym wieloletni wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego prof. Lucjan Piela.
W tekście profesor nauk chemicznych i wykładowca akademicki pyta czy kiedyś byłoby do pomyślenia, aby „profesorowie uczestniczyli w terrorystycznych bojówkach ulicznych?”. Słowa padły w kontekście zaangażowania części środowiska akademickiego – w tym pracowników UJ – w feministyczne protesty sprzeciwiające się wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że aborcja eugeniczna łamie polską Konstytucję.
Wesprzyj nas już teraz!
W liście prof. Piela zauważa, że pracując na UW – nawet w czasach „głębokiej komuny” – czuł iż tworzy się tam kultura i nauka na najwyższym poziomie, a Uniwersytet Warszawski wraz z innymi polskimi szkołami wyższymi stanowi narodową elitę. Załamanie tego poczucia miało miejsce w roku 1968 (jak pisze: częściowe) oraz 2010 (całkowite).
Teraz zaś zauważa, że liderzy protestów „to często luminarze pseudonauk”. Zwrócił ponadto uwagę na kłamliwy i stylizowany na akademicki język przy pomocy którego próbuje się udowadniać coś, co nie istnieje i ignorować Konstytucję RP. Ów styl pozostaje jednak dla wykładowcy akademickiego żenujący i kompromitującym – uważa. Prof. Lucjan Piela odrzuca ponadto sugestie, że „wartości” feministycznego „Strajku Kobiet” mają coś wspólnego z wartościami jego uczelni.
Źródło: tvp.info
MWł