29 listopada 2020

Prof. Kazimierz Braun wspomina wybitnego reżysera teatralnego Andrzeja Marczewskiego

(Andrzej Marczewski, fot. Marczewski.pl)

W dniu 24 listopada w wieku 74 lat zmarł wybitny reżyser teatralny, dramaturg i scenarzysta – Andrzej Marczewski. Jego osobę wspomina prof. Kazimierz Braun, wieloletni przyjaciel i współpracownik.

 

ANDRZEJ MARIA MARCZEWSKI: „Mój Teatr pozwala mądrzej żyć i być zawsze wolnym, jest Sztuką Dobra, Piękna i Prawdy oraz Bezwarunkowej Miłości”

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zmarł wybitny twórca teatru. Andrzej Maria Marczewski (1947-2020) był z wykształcenia reżyserem filmowym, twórcą licznych filmów dokumentalnych oraz widowisk telewizyjnych. Był także scenarzystą i adaptatorem oraz producentem i dyrektorem teatrów, a także wydawcą książek. Największe pole w jego praktyce zajęła reżyseria teatralna. Jego najwspanialszym dokonaniem była inscenizacja Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa, oparta o jego własną adaptację. Poczynając od 1980 r. wystawiał to dzieło wielokrotnie na różnych scenach, zawsze w ogromnym sukcesem. Bujne wizje jego ogromnej wyobraźni niosło w nich zawsze ostre, solidne aktorstwo i ekspresyjne, pomysłowe rozwiązania scenograficzne. Drugim autorem, któremu poświęcił się z ogromnym oddaniem był Karol Wojtyła. Marczewski dał polską prapremierę Przed sklepem jubilera w 1981 r. i następnie reżyserował tę sztukę jeszcze osiem razy na różnych scenach.Poczynając od 1983 r. trzykrotnie realizował Promieniowanie ojcostwa, a następnie po kolei wszystkie teksty dramatyczne Wojtyły; na dodatek jeszcze i swoją adaptację poezji Tryptyku rzymskiego.

 

Poza tymi dwoma ulubionymi autorami – Bułhakowem i Wojtyłą – reżyserował dziesiątki sztuk należących do klasyki światowej, jak Hamleta Szekspira; klasyki polskiej, jak Wyzwolenie Wyspiańskiego; oraz dramaturgii polskiej i obcej. Wielkim widowiskiem, może najważniejszym w dorobku Marczewskiego, miały być Termopile polskie Tadeusza Micińskiego, które przygotowywał w 1985 r. w prowadzonym przez siebie Teatrze Rozmaitości w Warszawie. Nieliczni świadkowie opowiadają o wizyjnej potędze tego przedstawienia. Po próbie generalnej zakazała go cenzura, a reżyser został niebawem wyrzucony ze swego teatru – jeszcze jedna szkoda wyrządzona narodowej kulturze przez reżim komunistyczny, jeszcze jeden połamany życiorys wybitnego artysty.

Wymieniając choć niektóre wybitne prace teatralne Marczewskiego muszę zwrócić uwagę, że bardzo starannie i wyczerpująco jego sylwetka przedstawiona jest na stronie Culture.pl. Natomiast internetowa Encyklopedia Teatru Polskiego nie podaje pełnej listy jego reżyserii teatralnych. Nie ma on też dostatecznie obszernie zredagowanego hasła w Wikipedii. Winniśmy mu naprawienie tych zaniedbań.

 

Andrzej Maria Marczewski był wieloletnim dyrektorem teatrów – były to: Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu (1977-81), Teatr im. J. Szaniawskiego w Płocku (1981-84), Teatr Rozmaitości w Warszawie (1982-85). Bałtycki Teatr im. Słowackiego w Koszalinie (1986-88), Teatr Polski w Bydgoszczy (1989-94; tu był również w 1991 r. dyrektorem Opery) Teatr Mały w Tychach (2013-16). W 2016 powołał Teatr Karola Wojtyły. Poza tym współpracował z licznymi innymi teatrami: z Teatrem Współczesnym we Wrocławiu, z Teatrem Nowym w Łodzi, Teatrem Nowym w Poznaniu, Teatrem im. Witkacego w Słupsku, Teatrem Dramatycznym w Białymstoku. Reżyserował również w Jugosławii – w Belgradzie, Splicie, Dubrowniku, Mostarze i Sarajewie. Tworzył własne zespoły: Studio Teatr Test, Teatr Mentalny, Teatr Przestrzeni Serca. Wydał kilka książek, w tym autobiograficzne Ja teatr (2016) oraz Moje realizacje Teatru Karola Wojtyły (2018). Wszedł do historii polskiego teatru ostatniej ćwierci XX i pierwszej XXI wieku jako twórca bardzo wybitny, a przy tym szalenie oryginalny.

 

Odszedł przyjaciel. Wielu ludzi uważało Andrzeja za swego przyjaciela, o on darzył ich przyjaźnią. Był przyjazny ludziom. Był człowiekiem wrażliwym i mądrym. Pan Bóg obdarzył go wielką wyobraźnią, talentami artystycznymi, poczuciem smaku i miary, a on sam wypracowywał latami, gromadził bogatą paletę scenicznych środków wyrazowych, które dawały jego przedstawieniom i blask, i głębię.

 

Odszedł nagle. Ta nagłość czyni jego odejście tym większym dramatem. Gwałtownie wywołuje wspomnienia. Zetknęliśmy się u samego początku jego drogi przez teatr. Niejako rozpoznaliśmy się jako sprzymierzeńcy w gąszczu środowiskowych kontaktów. To trzeba o nim powiedzieć wyraźnie: był człowiekiem wierzącym, o bogatym życiu wewnętrznym. W jego życiu osobistym i sposobie prowadzenia teatrów przekładało się to na jakąś szczególną życzliwość wobec ludzi, codziennie praktykowaną uprzejmość, chęć niesienia pomocy, troskliwość o pracowników swoich teatrów, kulturę osobistą w zachowaniu i mowie. W jego twórczości reżyserskiej wynikła z tego fascynacja „sprawami niebieskimi” (jakby powiedział Norwid), metafizyką, tajemnicą, nadrealizmem, symbolizmem. Znajdował to wszystko u Bułhakowa, którego drążył latami i odkrywał w nim wciąż nowe pokłady znaczeń i nowe kręgi eksplodujących wizji. Te same tęsknoty naprowadziły go na pochylenie się nad teatralnym pisarstwem Karola Wojtyły. Uważał się za ucznia św. Jana Pawła II i starał się być jego naśladowcą.

 

Po raz pierwszy spotkaliśmy się w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu, gdy zaprosiłem go do przygotowania przedstawienia opartego o prozę Henryka Worcella. Od początku mojej dyrekcji tego teatru pragnąłem wiązać jego pracę z miejscowym środowiskiem literackim, artystycznym, naukowym, tworzyć wokół sceny otulinę życzliwej publiczności. Andrzej napisał bardzo ciekawy scenariusz wykorzystując wiele utworów wrocławskiego pisarza, a także zaplanował wprowadzenie jego samego na scenę, co nadało przedstawieniu niecodzienny wyraz. Umiejętnie i spolegliwie pracował z aktorami. Przedstawienie pod tytułem Worcell (1975) ogólnie bardzo się udało. Byłem Andrzejowi ogromnie wdzięczny za tę pracę.

 

Widywaliśmy się potem nieraz. Ponowne spotkanie w materii teatralnej nastąpiło, gdy Andrzej wystawiał moją sztukę o Tamarze Łempickiej, Tamara L. (2001), posługując się również moimi projektami scenograficznymi. Przedstawienie zostało zagrane w Studio Teatr Test w Warszawie, a potem w Teatrze na Barce w Bydgoszczy. I znów miałem powód do wielkiej wdzięczności dla niego.

           

Ostatnie – tak, niestety już ostatnie – bezpośrednie spotkanie nastąpiło, gdy Andrzej w swoim Teatrze Karola Wojtyły wystawił w Tychach moją Celę Ojca Maksymiliana (2018). W programie przedstawienia, jak zawsze w jego teatrach wydanym starannie i pięknie, Andrzej zamieścił fragmenty naszej korespondencji związanej z tym przedstawieniem. Przytoczę je, nieco parafrazując, aby wrócił – choć na chwilę.  

 

A pisał wtedy do mnie: „Bardzo chciałbym zrealizować Twoją Celę Ojca Maksymiliana. Nie ma w polskiej, współczesnej dramaturgii, po za Twoimi utworami, sztuk odwołujących się do spraw podstawowych dla Narodu i jego Wiary. Rośnie nam pokolenie młodych widzów, którzy Teatru nie utożsamiają z duchowością, rozwojem wewnętrznym, tylko z prymitywnymi gadżetami, z sianiem niepokoju i nienawiści, czyli zła w czystej formie”.

 

Odpowiedziałem mu z radością: „Dziękuję bardzo! Dziękuję bardzo, że podejmujesz pracę na moim tekstem o św. Maksymilianie, że grasz Tryptyk Rzymski, że robisz taki teatr – jaki robisz.”

 

Niedługo potem napisał do mnie – niech zabrzmią jego słowa: „…potrzebowałbym Twojej wypowiedzi na temat idei Teatru Karola Wojtyły, Teatru Dobra w czasach panoszącego się Zła. Chodzi mi o nadanie Teatrowi rangi, jaką kiedyś miał w naszym kraju. W Teatrze Karola Wojtyły mieści się Twój Kolbe, Norwid, Król Duch i wielka polska klasyka, której nie znajdziesz w tej chwili nie ośmieszonej na polskich scenach. Jesteś wśród ludzi polskiego teatru ostatnim wielkim idealistą. Ta epoka zamyka się i uważam, że należy zostawiać świadectwa dla przyszłych pokoleń, aby była szansa na odrodzenie naszego Teatru”.

 

Słowa, jakie skierował do mnie – ja dziś kieruję do niego: Byłeś, Andrzeju, „wśród ludzi polskiego teatru jednym z ostatnich wielkich idealistów.” Pamięć o Tobie, odwoływanie się do Twego dzieła „stwarza szanse na odrodzenie naszego Teatru”.

 

 

                                                                           Kazimierz Braun

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram