8 maja 2019

Prof. Grzegorz Kucharczyk: barbarzyńcy patrzą na Wizerunek Matki

Nie miejmy złudzeń – domalowywanie tęczowych aureoli do wizerunku Jasnogórskiej Królowej Polski nie jest antyklerykalizmem. Jest antykatolicyzmem, czyli odrzuceniem Tego, który założył Kościół i który wybrał Maryję na swoją Matkę. Pozostaje tajemnicą ich dusz, czy ci z dziennikarzy, polityków, a nawet księży, a którzy w takim bluźnierstwie nic złego nie widzą, na serio mówią o sobie, że są ludźmi wierzącymi.

 

Wśród wielu fotografii zdjęcie Matki ma szczególne znaczenie. Wiele razy wpatrywaliśmy się w Jej wizerunek. Wśród wielu zdjęć, na których była, jedno szczególnie nam zapadło w pamięć i serce. Gdy myślimy Matka, mamy przed oczyma serca akurat to jedno, szczególnie przez nas ukochane zdjęcie. Wielokrotnie wpatrywaliśmy się w nie, gdy byliśmy z dala od domu, a zwłaszcza, gdy dom przestał istnieć, bo Ona odeszła. Teraz zaś okazuje się, że jakaś obca kobieta weszła w posiadanie starej kliszy, narobiła odbitek zdjęcia Matki. Na photoshopie pomalowała jej włosy na różowo, nos na pomarańczowo, a matczyne oczy z błękitnych stały się fioletowe. Niektórzy członkowie rodziny mówią, żeby się nie przejmować. Przecież, jak przekonują, „artystka” nie napisała o naszej Matce nic plugawego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

A my mimo wszystko czujemy się jakby ktoś w buciorach wszedł w nasze życie, najintymniejszą sferę uczuć. Wizerunek najukochańszej osoby, pieczołowicie przechowywany w portfelach, trzymany w ramkach na półkach podręcznych księgozbiorów lub biurek, przy których codziennie pracujemy został potraktowany jako materiał ćwiczeniowy z zajęć „Grafika komputerowa. Kurs podstawowy”. A przecież chodzi o Matkę!

 

Zastanawiam się, czy ci wszyscy, którzy „nie czują się obrażeni” profanowaniem wizerunki Matki Bożej Jasnogórskiej, podobnie, by reagowali, gdyby fotograficzne wizerunki ich matek byłyby (w imię „wolności artystycznej”) poddane graficznej obróbce komputerowej, w podobny sposób, jak to ostatnio stało się z Ikoną Czarnej Madonny? Albo gdyby do zdjęć ich matek przyklejono maskę przeciwgazową lub zamiast twarzy doklejono oblicze artystki znanej z wulgarności i wyuzdania na scenie i poza nią (a to już spotykało Jasnogórską Ikonę po 1989 roku)? Też by twierdzili, że nic się nie stało?

 

Arcybiskup Fulton Sheen nauczał, że „Klucz do zrozumienia Maryi jest następujący: nie zaczynamy od Maryi. Zaczynamy od Chrystusa, Syna Żywego Boga! Im mniej o Nim myślimy, tym mniej myślimy o Niej; im więcej o Nim myślimy, tym więcej myślimy o Niej; im bardziej uwielbiamy Jego bóstwo, tym bardziej czcimy Jej macierzyństwo; im mniej uwielbiamy Jego bóstwo, tym mniej mamy powodów, żeby Ją szanować. […] Wszelkie nabożeństwo do Maryi przeszkadza tym, którzy negują Jego bóstwo lub winią naszego Pana z powodu tego, co mówi o piekle, rozwodzie i sądzie”.

 

Nie miejmy złudzeń – domalowywanie tęczowych aureoli do wizerunku Jasnogórskiej Królowej Polski nie jest antyklerykalizmem. Jest antykatolicyzmem, czyli odrzuceniem Tego, który założył Kościół i który wybrał Maryję na swoją Matkę. Pozostaje tajemnicą ich dusz, czy ci z dziennikarzy, polityków, a nawet księży, a którzy w takim bluźnierstwie nic złego nie widzą, na serio mówią o sobie, że są ludźmi wierzącymi.

 

Po czym poznać barbarzyńcę? Z pewnością nie po jego stroju, czy wykształceniu, czy też miejscu zamieszkania. Można być bowiem barbarzyńcą ubranym w garnitur od Hermengildo Zegny, wykształconym na UW i mieszkającym w monitorowanym całodobowo osiedlu apartamentowców w wielkim mieście. Można być człowiekiem kulturalnym ubranym w ciuchy z lumpeksu, po zawodówce i z małego, prowincjonalnego miasteczka. Granicą bowiem rozdzielającą kulturę od barbarzyństwa jest stosunek do sacrum, czyli to, co starożytni nazywali pietas. Ci, którzy cieszą się z pożaru Notre Dame, albo traktują Święty Wizerunek Królowej Polski jako materiał dla photoshopa lub uważają to za sprawę zupełnie obojętną, to są właśnie współcześni barbarzyńcy. Nie ważne ile mają fakultetów, czy przyjęli święcenia czy nie, czy pracują w tygodniku z przymiotnikiem „katolicki” w winiecie, czy nie. Stracili poczucie sacrum. A może w ogóle nigdy czegoś takiego nie odczuwali.

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie