8 października 2020

Prof. Flisiak o „sztucznym” liczeniu chorych na COVID: ich prawdziwa liczba jest dużo mniejsza

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: unsplash.com (engin akyurt+Long Truong))

Pamiętajmy, że ocena tej epidemii w skali  całego świata jest robiona w sposób dosyć sztuczny. Nikt – ani WHO, ani  Polska, ani inne kraje – nie liczy chorych na COVID-19, choć tak robiono  przy wszelkich innych epidemiach: liczono chorych i na tej podstawie rysowano krzywe epidemiczne. W przypadku tej epidemii, nie podaje się  liczby zakażonych tylko liczbę osób z dodatnim wynikiem w testach  genetycznych – mówi w rozmowie z serwisem medonet.pl prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i  Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku oraz prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

 

W ocenie naukowca „mówienie o falach jest śmieszne”. – Mamy epidemię, która przebiega z zaostrzeniami i łagodniejszymi okresami – ocenia.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prof. Flisiak wytłumaczył, że w czasie tzw. epidemii koronawirusa „za osobę chorą uważa się na przykład kogoś, kto trafił na kwarantannę i miał przypadkowo wykonany test, albo znalazł się  w ognisku i został przetestowany, choć nie czuje się źle i nie ma klinicznego obrazu chorego na COVID-19.

 

Tymczasem prawdziwa liczba chorych jest znacznie mniejsza. Dlatego nie możemy porównywać tej pandemii z żadną z  dotychczasowych. Posługiwanie się we wszystkich statystykach i  komunikatach liczbą osób z dodatnim wynikiem testu narusza pewne zasady,  które były do tej pory stosowane i powoduje, że wchodzimy w duże liczby, co nie zmienia faktu, że prawdziwa liczba osób chorych jest  znacznie niższa. Wszelkie porównania między regionami albo państwami są więc pozbawione sensu. A byłoby znacznie łatwiej, gdyby jako chorzy byli poddawani testom tylko ci, którzy zostali rozpoznani przez lekarza, a wynik rozpoznania laboratoryjnego tylko wspierałby badanie lekarskie – stwierdził epidemiolog. Dodał, że wtedy epidemia miałaby dużo mniejszy zasięg i mówilibyśmy o znacznie mniejszych liczbach. – I może nie dochodziłoby do takich paranoi, z jakimi mieliśmy do czynienia jeszcze niedawno, gdzie każdy z dodatnim wynikiem testu był kierowany na oddział zakaźny – podkreślił.

 

Prof. Flisiak stwierdził również, że „nie ma już kontroli nad epidemią”. – Każdy, kto miał styczność z opieką zdrowotną w obecnym stanie, potwierdzi moje słowa. Nie ma kontroli nad epidemią – powtórzył. – W ogniskach choroby takich, jak domy pomocy społecznej wymazy są robione wyrywkowo. W jaki sposób ma więc być prowadzona izolacja, skoro nie wiadomo, kto z pensjonariuszy jest zakażony, bo testuje się tylko niektórych? – podsumował.

 

Źródło: medonet.pl

TK

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 655 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram