„Jeżeli liczymy głosy oddane prawidłowo, wygrywam z łatwością. Jeżeli doliczymy głosy oddanie nielegalnie lub bardzo późno, mamy sytuację, w której stara się ukraść nasze zwycięstwo” – powiedział prezydent USA Donald Trump podczas ostatniej konferencji prasowej. Eksperci podkreślają, że oszustwa o których mówił Trump umożliwia przede wszystkim korespondencyjny sposób przeprowadzenia wyborów.
„Już wygrałem w wielu istotnych stanach, m.in. odnosząc wielkie zwycięstwo na Florydzie, w Iowa, Indianie czy Ohio, mimo historycznej ingerencji w nasze wybory wielkich korporacji medialnych, przemysłu high-tech i wielkiego kapitału (…) sondaże, jak zwykle okazały się błędne. Nie było żadnej „niebieskiej fali” [dla Joe Bidena – red.], ale za to mieliśmy wielkie „czerwone fale” – zaznaczył Trump.
Wesprzyj nas już teraz!
Wskazał na różnicę w finansowaniu obu kampanii, wśród swoich darczyńców wymienił oficerów policji, farmerów, „zwykłych obywateli”, natomiast po drugiej stronie wskazał bankierów z Wall Street. Jak zaznaczył, aby odsunąć go od władzy wydano setki milionów dolarów – tylko 200 milionów w samym Kentucky i Karolinie Północnej. „Republikanie stają się partią zwykłych Amerykanów, natomiast Demokraci wielkiego biznesu, korporacji cyfrowych i medialnych” – przekonywał.
„Zwyciężaliśmy w wielu kluczowych miejscach z dużą przewagą, gdy nagle nasze liczby zaczęły w cudowny sposób maleć na korzyść Bidena (…) nie pozwolili na udział – zgodnie z prawem – niezależnych obserwatorów. A kiedy już się zgadzali, nie pozwalali na zbliżenie się do budynku” – przekonywał. „Nie mogli doliczyć się głosów na swoją korzyść, więc czekali i czekali, aż głosy się pojawiły. Na przykład w Karolinie Północnej, gdzie mieliśmy bardzo dużą przewagę, ale jak się okazało – i tak zbyt małą. Nagle znaleźli jakieś karty nadesłane pocztą. To zdumiewające jak te wszystkie głosy korespondencyjne są tak nieprawdopodobnie jednostronne” – zauważył.
Prezydent USA przedstawiał przykłady podobnych sytuacji, np. w Pensylwanii czy Ohio.
– Jestem głęboko przekonany, że oszustwa wyborcze, o których mówi Donald Trump, miały miejsce na pewno w stanach, w których karty wyborcze były wysyłane automatycznie do wszystkich mieszkańców – ocenił w rozmowie z portalem tvp.info nowojorski adwokat Sławomir Platta. Jego zdaniem przykładem takiego stanu jest Nevada.
– Stan Nevada pozwolił na wysłanie wszystkim mieszkańcom kart wyborczych. To oznacza, że te karty trafiły do adresów ludzi, którzy zmarli w czasie covid-19 lub rok, dwa, trzy lata wcześniej – tłumaczył. Jak dodał, pandemia spowodowała również masową migrację ludzi z miast. Wielu mieszkańców wyprowadzając się nie zmieniło adresów, co oznacza, że przeznaczone dla nich pakiety wyborcze docierały na stare adresy i mógł z nich skorzystać ktoś inny.
– Nie możemy zakładać, że nikt tego nie zrobi, bo przy tak dużych liczbach, kiedy wchodzą w grę miliony głosujących w danym stanie, na pewno będzie bardzo kuszące, żeby np. tata zagłosował za córkę czy za syna, czy sąsiad za kogoś, kogo już w tym budynku nie ma – tłumaczył. Na podobnej zasadzie za zmarłych mogły głosować osoby, które odebrały ich pakiety.
Źródło: YouTube / tvp.info
PR