31 sierpnia 2020

Skutki socjalistycznych rządów: setki tysięcy zagrabionych posesji w Hiszpanii

(Fot. Pixabay)

Prawicowe ugrupowania w Hiszpanii szacują aż na około 200 tysięcy liczbę nieruchomości okupowanych wbrew woli właścicieli przez „dzikich lokatorów”. Proceder możliwy jest dzięki utrzymywaniu przez lewicowe władze prawa sprzyjającego zbójeckiemu, niemal bezkarnemu zajmowaniu cudzych mieszkań.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

„W Hiszpanii narasta strach przed tzw. okupas – dzikimi lokatorami zajmującymi domy, mieszkania, a nawet lokale handlowe. Według firmy Desokupa (tłum. uwolnij mieszkanie), na którą powołał się dziennik El Mundo, podczas pandemii koronawirusa okupowanie cudzych domów zwiększyło się o co najmniej 300 procent, osiągając skalę nigdy dotąd nie spotykaną w tym kraju” – czytamy na łamach „Dziennika”.

 

Problem dostrzegły już nawet największe środki przekazu w kraju rządzonym przez socjalistów.

Od Balearów do Teneryfy, od Katalonii do Andaluzji – zjawisko „okupa” występuje wszędzie. I nie jest to już okupowanie z potrzeby, przez biedne rodziny bez dachu nad głową. To jest przestępczość zorganizowana, działające bezkarnie mafie – powiedział Daniel Esteve, szef Desokupa.

 

Każdego dnia władze publiczne na terenie całej Hiszpanii odnotowują ponad 40 skarg związanych z nielegalnym zasiedleniem domów czy mieszkań. Jak to możliwe? Otóż według przepisów prawa (które w tym przypadku bardziej jednak zasługuje na miano „lewa”), jeśli właściciel posesji w ciągu 48 godzin nie zorientuje się, że jego własność jest zajęta przez „dzikich lokatorów”, jedyną drogą pozbycia się ich jest wystąpienie na drogę sądową. Sprawy toczą się latami a przez cały okres postępowania obowiązek opłacania wody i prądu spoczywa na… prawowitym posiadaczu mienia.

 

Jedynym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest uznanie zajmowania cudzych mieszkań za przestępstwo i skazywanie winnych na kary pozbawienia wolności. Tymczasem obecne prawo traktuje okupowanie mieszkań tylko jako wykroczenie – powiedziała Maria Angeles Campillos z Pardido Popular, burmistrz Cadrete w regionie Saragossy. Mieszkańcy tej miejscowości już kilka razy na wezwanie swych lokalnych władz protestowali przeciwko nielegalnym zajęciom mieszkań.

 

„Dzicy lokatorzy najchętniej wybierają puste drugie rezydencje na wybrzeżu, z ogrodem i basenem, przeznaczane przez właścicieli na wynajem dla turystów albo do spędzenia urlopu. Właścicielami bywają także cudzoziemcy, którzy często wyjeżdżają do swoich krajów. Ale dochodzi też do włamań do głównych miejsc zamieszkania i zajmowania ich pod nieobecność domowników przebywających np. na urlopie” – czytamy na dziennik.pl.

 

Bezkarność rodzi zuchwałość. Stąd w hiszpańskim internecie znaleźć można porady dotyczące skutecznego przeprowadzenia okupacji: jak wybrać odpowiednią posiadłość, zablokować drzwi, jak przetrwać 48 godzin, by właściciel nie dowiedział się w tym czasie o zagarnięciu jego mienia. W Barcelonie funkcjonuje jawnie firma doradcza z siecią współpracowników, oferująca konsultacje prawne i wsparcie polityków lewicowych, którzy do swojej agendy wciągnęli „uwolnienie przestrzeni” oraz „alternatywne modele mieszkania”.

 

Dzicy lokatorzy znają luki prawne. Wygląda na to, że prawo bardziej chroni przestępców niż tych, którzy je przestrzegają. Własność prywatna powinna być skutecznie chroniona, a nielegalnie zajmujący mieszkania powinni być natychmiast usuwani przez siły bezpieczeństwa państwa – powiedziała Maria Angeles Campillos.

 

 

Źródło: Dziennik.pl

RoM

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram